sobota, 14 lipca 2018

Pada deszcz? A ja idę na plażę!


        No, co? Wczasowicze spacerują w deszczu nad Bałtykiem słono za to płacąc, a ja mam to tutaj prawie całkiem za darmo. Deszczowa solidarność z pechowymi urlopowiczami kosztuje mnie prawie tyle co nic… Dwa bilety ulgowe po 1,40 zł za 20 minut podróży z Miejskim Przedsiębiorstwem komunikacyjnym i zdrowotny spacer gratis! Taki miejski pakiet urlopowy.

        Ruszam zatem nie zważając na słotę, gotowa wykorzystać każdy moment rozjaśnienia, a nawet przebłyski słońca co być może się zdarzą. Hi, hi, hi… Zdarzyły się, ale nazajutrz i dlatego część zdjęć ma pogodne niebo. Tak, spacer miał dwie odsłony aby fotograficzne obrazki ładne były. Sprytny trick?

        Oto most na mojej drodze. Nie zawaham się wyrazić, że to jest Pan Most z dużej litery pisany choć miejskie władze nazwały go zwykłą kładką. Co za afront i ignorancja skoro Pan Most taki wystrojony w figury linoskoczków i niezliczoną ilość żelaznych symboli „miłości aż po grób”. Serce się raduje, że też młodzież tak chętnie przystępuje do trwałych związków i radośnie oznajmia światu zamiar dozgonnej miłości zakładając solidne kłódki na balustradzie Pan Mostu.






Spoglądam w dół z lekką zadumą nad ilością kłódkowych kluczy, które zalegają chyba na tym wiślanym dnie… Może kiedyś powstanie tu metalowa wyspa „spełnionych uczuć”?


        Taki to jest romantyczny aspekt istnienia kładki, która tak naprawdę nosi imię zakonnika, ojca Bernatka, założyciela szpitala Bonifratrów położonego nieopodal owej przeprawy przez Wisłę. Popularnie mówi się: Kładka Bernatka, a krakowscy zakochani wiedzą swoje i zakuwają miłosne kłódki na potęgę. Może to i lepsze niż niegdysiejsze wycinanie serc na korze drzew? Bardziej Eko? 

        Tuż za mostem mam namiastkę portu żeglugi… No, może nie wielkiej i nawet nie rzecznej. Szczerze mówiąc są to barki-restauracje zacumowane całkiem nieruchomo u brzegu. Pomijając ten praktyczny szczegół, przy odrobinie wyobraźni, można poczuć się jak morski wilk, porozkoszować wilgotną bryzą z zapachem wody, przywołać morskie wspomnienia. Tym bardziej, że ruch na wodzie jest. Cicho suną  łodzie, statki i stateczki, barki oraz tramwaj wodny. Ahoj!


        Ja wybieram pieszą trasę, z biegiem rzeki za cel mając Miejską Plażę na Bulwarze Kurlandzkim. Tup, tup, tup… Właśnie mijam położony na drugim brzegu, ciekawy architektonicznie, obiekt: Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora „Cricoteka”. Osobliwość budowli polega na tym, że zabytkowy budynek starej elektrowni nadbudowany został nowoczesną bryłą architektoniczną wyposażaną w lustrzane podbicie gdzie odbija się obraz posadowionego poniżej zabytkowego budyneczku. Interesujący widok. 





 Wszystko pięknie, ale kto i kiedy podłożył nam tę świnię? Doprawdy nie wiem. Nie wiem też czy ma to związek ze sztuką Kantora czy też jest to dzieło jakiejś awangardy czy po prostu zwykły żart. Nie wiem i już. Tuptam dalej. Tup, tup, tup… 

Już za chwilę przystaję zdumiona gdyż… Trasa zmusza spacerowicza aby wznieść się chwilowo z poziomu rzeki na poziom zabudowań miasta i tu spotykam fragment wiejskiej łączki… Urocze zjawisko w środku miasta! 




Kilka kroków dalej – ogród! Miejsce zwane Ogrodem Pamięci poświęcone jest zadumie nad losami polskich Żydów. Bardzo ładny skwer ławeczkami do odpoczynku i chwil refleksji.  

 Tup, tup, tup… Smagana deszczem dzielnie brnę dalej bo w oddali majaczy już jasna smuga plażowego piachu. Mój cel jest tuż, tuż!  
 
Oto i ona – miejska plaża z „łachą” piasku, trawnikiem do polegiwania albo posiadywania, wygodnymi leżankami, ławeczkami, boiskiem, huśtawkami… No, cóż. Riwiera Turecka to nie jest, zakaz wejścia do wody hamuje zachwyt, ale… Lepszy rydz niż nic!




 Nad plażą góruje okazały budynek apartamentowca „Wiślane tarasy”. Hi, hi, hi… Wygląda jak parowóz albo parostatek! Tak, tak! Parostatek! Pasuje tu jak najbardziej jako element krajobrazu plażowego.

No i to już koniec atrakcji… Zmokłam i zmarzłam dostatecznie jak na letnie plażowanie w mieście. Wracam odwiedzając po drodze mój ulubiony zakątek refleksji nad tragedią ludzi w czas niemieckiej okupacji. Plac Bohaterów Getta dawniej Plac Zgody. Kamienne krzesła rozrzucone na rozległym placu przypominają wygląd tego miejsca tuż po likwidacji żydowskiego getta. Podobno, po wyprowadzeniu zgromadzanych przed  transportem do obozów śmierci mieszkańców żydowskiej dzielnicy, tak właśnie ten plac wyglądał… Niektóre krzesła „ubrano” w ręcznie wykonane szydełkowe pokrowce, które jeszcze bardziej symbolizują utracone tu ludzkie życia. Na pomnikowych krzesłach można usiąść aby pomyśleć i poczuć… Żaden inny pomnik pamięci nie robi na mnie większego wrażenia niż ten plac z krzesłami. 


Na zakończenie plażowej wycieczki odwiedzam nadwiślański zakątek starego Podgórza z Pomnikiem zacnego Prezydenta Miasta. Dokumentuję fotografią odnowione kamieniczki, dostojną wieżę Kościoła św. Józefa i nostalgiczny widoczek na kochaną Wisłę. 










Och, słońce wychodzi! Koniec deszczu, mogę iść do domu.




26 komentarzy:

  1. Brakuje mi w Łodzi takiego dzielnego "tuptaka". Też lubię spacerować, bo jest i gdzie, ale nie ma z kim ...
    Fotoreportaż wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuptaj, tuptaj choćby samodzielnie. Nie znam Łodzi to i chętnie zobaczę to miasto okiem Łodzianina. Dalej, do dzieła!

      Usuń
  2. Bet - kolejny cudowny spacer po Krakowie :). Dzięki i serdecznie pozdrawiam - Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  3. Klik dobry:)
    Niniejszy spacer - podany na tacy - odbyłam w wygodnym fotelu i pod dachem. To się nazywa wygodnictwo?
    Figury linoskoczków zachęcają spacerowiczów do akrobatycznych wyczynów. Spróbowałaś akrobacji?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wygodnictwo w czystej postaci:))
      Linoskoczkowie nie proponują podobnych wyczynów - zachęcają do podziwiania ich śmiałości. Nie zauważyłam chęci naśladownictwa wśród spacerowiczów. Chętnie fotografują się na tle akrobatów, podziwiają ale nie wspinają się na rozpięte nad wodą liny. Na szczęście! Choć miłosne uniesienia mogłyby temu sprzyjać.
      Ja uważam linoskoczków za fajny element dekoracyjny ożywiający zwykłą konstrukcję mostu.

      Usuń
  4. Gdy piszę te słowa, w Warszawie też leje. Nie miałabym jednak tyle odwagi, by oprowadzać po mieście w taką pogodę pokazując miejsca tak różne emocjonalnie, krajobrazowo i architektonicznie. Również dziękuję za piękną wycieczkę. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwaga może nie, ale tępy upór mną kierował:))) Gdy już coś zaplanuję to choćby nie wiem co - trzeba zrealizować. Aura nie sprzyjała ale i tak było przyjemnie. Co prawda zdjęcia wyszły szarawo i dlatego powtórzyłam je następnego dnia gdy słońce wyszło. Tak więc były to dwa spacery dzień po dniu!
      Miło, że się spodobało.

      Usuń
  5. Tuptusiu, tuptam czasem Twoją trasą, ale tak pięknie i dowcipnie nie opisałabym tej trasy. Podziwiam też Twoją wyobraźnię, bo żeby wyjść na plażę, kiedy pada,trzeba samozaparcia i odwagi.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultro, pisałam powyżej do Iwony, że odwaga nie jest moją najmocniejszą stroną ale upór to już tak! Jak coś postanowię to nie ma zmiłuj, deszcz, śnieg i trzęsienie ziemi nie zatrzyma:)))
      Trasa spacerowa naprawdę atrakcyjna, daje okazję do podziwiania miłych widoków i zmiany nastrojów. Cieszę się, że wreszcie powstała miejska plaża choć skromna i bardzo na uboczu usytuowana ale jest to jakiś początek organizowania przestrzeni dla wypoczynku w mieście.
      Miłego tuptania!

      Usuń
  6. Świnia obroni Kraków przez zalewem muzułmańskim, o! Czy taka spiskowa teoria może być, ha?
    ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi,hi,hi... Tylko, że ta świnia jest w pozycji mało obronnej:)) Mówiąc szczerze leży na łopatkach!

      Usuń
    2. Koleżanka z Hiszpanii mi mówiła, że sklepikarze, którzy nie lubią muzułmanów, u wejścia do sklepu wieszają świńskie szynki majace odstraszać muzułmanów. W pewnym hiszpańskim mieście, w którym zamierzano wybudować meczet, w miejscu wytyczonym na ten meczet, umieścili świnię. Jeden i drugi sposób okazał się skuteczny.

      Usuń
    3. Ale heca, naprawdę? Może działa jakieś anty muzułmańskie lobby u nas? Feee, nie podoba mi się to.

      Usuń
  7. Nawet spacerując w deszczu warto się rozglądać. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, kolego spacerowiczu! Maszerujmy bez względu na pogodę!

      Usuń
  8. Przepiękny spacer po moim ukochanym mieście. ...I nawet nie zmokłam.
    Dawniej często bywałam w magicznym Krakowie, teraz i lata i siły nie te, ale odwiedzam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się podobało. Teraz czekam na słońce aby pospacerować bardziej "na sucho".
      Zachęcam do odwiedzania:))

      Usuń
  9. W sierpniu znów odwiedzę Bernatkę, by popatrzeć na fale, pomyśleć i pobyć z sobą.
    Trzymaj pion, Wędrowniczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bernatka na pewno się ucieszy z Twojego towarzystwa. Linoskoczkowie trwają w swych wyszukanych pozach i także oczekują pochwały:))
      Miłego kontemplowania na Bernatce:))

      Usuń
  10. No tak ... zachwycona świnią wpisałam się nie pod tym postem, tylko poniżej. Oh, well, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwalam sobie wkopiować Twój komentarz omyłkowo zamieszczony pod poprzednia notką:

      "Świnia dalej jest? Wspaniale, to mój ulubiony krakowski pomnik. Pamiętam jak tego Kantora obudowywali, bardzo ciekawy projekt :)"

      Usuń
  11. Fajna ta świnia, prawda?
    Trudno się połapać teraz z komentarzami w starych notkach bo zlikwidowano funkcję powiadomień o komentarzach. Dlatego kontroluję tylko komentarze w bieżących notkach bo nie sposób przeglądać wszystkiego na bieżąco.
    Dziękuję za odwiedziny:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Bet, czy ty się wspinałaś na kładkę, żeby takie zbliżenie tych figur pstryknąć????

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.