niedziela, 7 kwietnia 2019

Druha Mirka gawęda o wiośnie


Czuj, czuj Czuwaj! Druhny Bet, alEllo, Malino i pozostali komentatorzy, przyjaciele Związku Harcerstwa Polskiego !

    Bardzo, bardzo dawno ze względu na mój podeszły wiek, pogarszający się stan zdrowia i ograniczenia sprawności życiowych nie byłem aktywny w wirtualnym świecie. Należę już, jak to określa młodzież, do "nietoperzy"- co to nie widzą, nie słyszą, ale się czepiają. Jednak przez cały ten czas byłem czytelnikiem Waszych Blogów.

foto Bet
    Jest już podobno wiosna. Nie jest to jednak wiosna mego dzieciństwa jak również mej młodości. No cóż, te zmiany klimatyczne są w dużej mierze skutkiem zbyt szybkiego i niedostatecznie przemyślanego przez moje pokolenie  budowania nowoczesności w domu i w zagrodzie.

   Nie wiem dlaczego, ale już od szkoły średniej zawsze przy mnie tworzyła się grupa koleżanek i kolegów. Być może dlatego, że już w 1946 roku byłem przybocznym czyli zastępcą drużynowego, a na studiach przez trzy i pół roku zastępcą przewodniczącego samorządu uczelnianego do spraw kulturalnych. Przez cały czas byłem również "przodownikiem nauki".

Wspominałem już kiedyś, że jednym z moich wykładowców był przedwojenny v-ce Premier profesor Eugeniusz Kwiatkowski, który zachęcał nas: "Uczcie się państwo, uczcie, bo macie szanse zostać kapitanami dużych przedsiębiorstw". Rzeczywiście po dwóch latach stażu zastępcy dyrektora zostałem członkiem "nomenklatury”. Tak właśnie nazywano korpus kadrowy.

   Wracając jednak do tematu wiosny. Miałem domek, własnymi siłami odbudowany z wojennych zniszczeń, z dwoma ogródkami: od frontu i na tyłach posesji. Obydwa ogródki spełniały funkcje wyłącznie ozdobne ponieważ obydwoje z Żoną zajęci byliśmy pracą zawodową.

    Wspominałem Wam również , że miałem psa dalmatyńczyka. Wyobraźcie sobie, że uwielbiał on zapach kwiatów. Było to widoczne bo psiak ten wyszukiwał kwiaty o silnym zapachu i chętnie w ich otoczeniu przebywał.

   Pewnego razu, podróżując po Francji kupiłem sobie deszczownicę. Zainstalowana w moim ogrodzie wybijała  wodę na wysokość dwóch metrów  i spadała już jako mgiełka. Ogród, otoczony siatką do wysokości półtora metra, przeważnie podlewałem około piątej rano. Pewnego roku kiedy wychodziłem by włączyć deszczownicę oczekiwał na mnie wróbel siedzący na płocie. Kiedy ją włączałem ptaszek przelatywał w wytworzonej wodnej mgiełce z jednej strony na drugą. 

   No cóż chyba powinienem już ze względu na późną godziną zakończyć ten wpis.

Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam harcerskim CZUWAJ!

Mirek 

Bet: Pozwoliłam sobie dodać do oryginalnego tekstu Mirka własną fotografię kwiatów zdobiących front pewnego, znajomego mi domostwa. Niechże będą  ilustracją wspomnianego przez autora domku z dwoma ogródkami...

Pozdrawiam najserdeczniej w imieniu swoim i blogowych przyjaciół zasłuchanych w Mirkowe Gawędy :)) 

 Czuwaj!



 


18 komentarzy:

  1. Czyli, (jak już kiedyś wspominałam ze śląskich opowiastek z dzieciństwa), ogród "na przodku" i ogród "na zadku" :-). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Zadek był nawet większy i domyślam się, że piękniejszy niż przodek:))

      Usuń
    2. Zadek był bardziej "gospodarczy", jarzyny, staw, kawałek łąki i szałas dla dzieciaków, a "przodek" był bardziej reprezentacyjny, z kwiatami i drzewkami owocowymi :-).

      Usuń
    3. Na przodku zapewne floksy i astry oraz róże:-)

      Usuń
  2. W Łodzi też jeden z wujków miał taki domek, nie wiem, czy taki sam. Ogródek miał szerokość domku, czyli 6 m. natomiast cała działka była długa na ok. 20-30 m. Domek był piętrowy.
    Natomiast wróbelek fantastyczny.
    Pozdrawiam druha Mirka i wszystkich jego sympatyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie miałam domku z ogródkiem - to pozostanie moim nie spełnionym marzeniem. Dlatego podziwiam i uwielbiam domki cudze i chętnie zaglądam do ogródków:-)

      Usuń
  3. Czuwaj... Co za zbieg okoliczności. Komendant w moim harcerstwie był właścicielem psa dalmatyńczyka, Mendoga😗

    OdpowiedzUsuń
  4. A o trochę więcej gawęd mogę prosić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała.Druh Mirek słabuje i często towarzyszy nam jako czytelnik i komentator.

      Usuń
  5. Czuj, czuj, czuwaj druhu Mirku!
    Dziękuję za gawędę i pamięć o druhnach. Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gawęda wiosenna tak mi się spodobała, że przyszłam jeszcze raz, aby nacieszyć się do woli.
    Wróbelek oczekujący na płocie na włączenie deszczownicy - to uroczy widok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już takich figlarnych wróbelków nie ma. W ogóle wróbelków jak na lekarstwo.

      Usuń
  7. Szare Szeregi9.04.2019, 18:28

    Druchu Mirku,niechaj duchy druchy czuwają nad Tobą i przypomną Ci hasło:"Do boju!"..A wówczas druchny-drużynowe zadrżną i zaniemówią z bezbrzeżnej trwogi.Żołdacy,w tył zwrot! Harcerze do boju!! Skauci piwni są kontra..A kij im w ten..no..jak to się bierze i zwie..ooo...oko! Harcerzom Rzeczpospolitej-szacun! to nie drwinna,to pogląd!

    OdpowiedzUsuń
  8. Melduję druhowi Mirkowi oraz druhnie Gospodyni, że byłam na wiosennym spacerze. Wdrapałam się nawet na szczyt pewnej górki i zrobiłam zdjęcia. Po drodze spotkałam forsycje i fiołki oraz wróbelki. Trawa prezentowała się mizernie. Chyba potrzebna jej deszczownica.

    Czy zdobyłam jakąś sprawność?
    Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak! Sprawność miłośnika przyrody, krajoznawcy orać fotografa! Trzy w jednym! Brawo!!!

      Usuń
  9. Czuj czuj czuwaj!
    Cóż za sympatyczny wiosenny wpis. :)
    Melduje się dawna harcerka, pozdrawia druha Mirka i zdrowia życzy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu druha Mirka - pięknie dziękuję:)) Czuwaj!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.