niedziela, 15 maja 2011

Zawsze w maju

Eksplozja zieleni, kwiatów, słońca i zapachów. Eksplozja młodzieńczej fantazji i szaleństwa. To Święto Żaków - Juvenalia - zawsze w maju!
Zaczęło się w Krakowie, a jakżeż by inaczej ! Podobno już XV w !  A potem? Co było potem, nie wiem, ale wiem co się działo w majowe dni w Krakowie w okresie „szarego Peerelu”…
 Ówczesna prasa donosi:
„ wiosną pojawiły się na ulicach prawie wszystkich akademickich miast barwne pochody żaków. Heroldzi uroczyście obwieścili, że:  czas wielkich igrów nadszedł i żacy biorą miasto we władanie… Były to pierwsze powojenne Juvenalia. Impreza ta, uświecona tradycją wieków, zniknęła w poprzednim okresie z życia akademickiego.
         W starym Krakowie Juvenialia były powrotem do dawnych tradycji. Ale w większości ośrodków odbywały się po raz pierwszy, bo przecież dopiero w Polsce Ludowej niektóre miasta uzyskały wyższe uczelnie. Jeśli nawet tym pierwszym Juvenaliom w Szczecinie, Olsztynie czy Białymstoku zabrakło tradycji , to wszędzie dużo było pomysłów i radości.”
 
        Jako mała dziewczynka wybierałam się z Rodzicami do centrum  aby podziwiać cudacznie przebranych studentów.  Zachwycały mnie kolorowe stroje  – teatry otwierały bowiem swoje magazyny kostiumów na potrzeby Juvenaliów. Tańce i muzyka na ulicy i w tramwaju. Przechodnie niekiedy z nagła porywani przez taneczny korowód . Śmieszył widok Studentów kąpiących się w miejskich fontannach oraz baraszkujących na zakazanych trawnikach. Tu straszyły na co dzień zielone tabliczki z groźnym napisem: „ nie deptać trawników !” Miło szokowały mecze piłkarskie na dostojnej płycie Rynku. Bo taki był sens Juvenaliów : nieszkodliwe łamanie zakazów i konwenansów. W te dni wszystko było dozwolone. Miasto się śmiało i śpiewało! Nikt nie narzekał na hałasy i nietypowe zachowania.
  

        Potem, gdy już nadszedł czas czynnego udziału w tych harcach, najważniejsze były pierwsze Juwenalia. Z domu wychodzę normalna… przeobrażenie następuje w akademiku. Długa, czerwona suknia, ostry, bajecznie kolorowy makijaż i… jazda w kolorowym korowodzie wokół Rynku, harce na „Adasiu”, tańce w zakładzie fryzjerskim i tramwaju. Wszyscy się śmieją. Szalejemy! Przez trzy dni i trzy noce … na taki czas mamy pozwolenie od Władz Miasta. Wszędzie możemy wejść, wszystkich zaczepić i zatańczyć, zagrać na fujarce nawet w Urzędzie i w Banku. Pojechać milicyjnym autem i zatrzymać tramwaj .Nikt się na nas nie denerwuje, ludzie uśmiechnięci, dzieci z ciekawością i zachwytem dotykają rączkami naszych peruk i sukien.
 
                Aż nadszedł rok 1977… Przygotowane na zabawę kostiumy zostały w szafie. Juwenalia odwołano. Gruchnęła wieść: zabito studenta! Podobno trzeba iść na protestacyjny  Marsz Milczenia… Szczerze mówiąc moje otoczenie nie bardzo wiedziało o co chodzi, kto i dlaczego, z jakiego powodu. Może dlatego, że akurat przebywaliśmy na praktyce semestralnej  z dala od miasta? Ale nawet tu, w pobliżu feralnego miejsca rzekomego zabójstwa, nie było atmosfery strachu. Byliśmy rozczarowani i zdezorientowani. Kroczyliśmy w tym Marszu raczej z poczucia solidarności ale  bez pełnego rozumienia sytuacji.
 I potem już nigdy nie było tak samo. Ten rok położył jakiś cień na naszą beztroskę. A może po prostu staliśmy się starsi, poważniejsi i sztubackie wygłupy przestały być atrakcyjne ?
         Juvenalia są nadal… ale jakby ich nie było. Zamknięte w gettach miasteczek studenckich. Och… przepraszam, teraz mówi się „kampusów”… Imprezy zamknięte, koncerty rockowe i wieeeelkie pijaństwo. Policja zwiera szeregi, w akcji są brygady antynarkotykowe . Często są ofiary… Nie ma przebierańców na ulicach… Wielu studentów opuszcza w tych dniach miasta akademickie i korzystają z kilku wolnych dni na wypoczynek lub pracę. Zmienił się styl przeżywania młodości.
        Żal mi tych młodych ludzi. Nie mają takiego barwnego i beztroskiego czasu młodości jak my, w tym wrednym Peerelu… Oni zostali brutalnie wciągnięci w bezlitosny wyścig szczurów. Mają i będą mieć więcej wszystkiego …oprócz wspomnień z szalonych dni majowych.
        I tylko  koni, koni żal…     Komuno wróć...???
  

Archiwalne zdjęcia oraz cytaty z prasy  wygrzebała dla nas, z zasobów swojej Piwnicy, niestrudzona alElla.
Dziękuję ! Dziękujemy !
Bet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.