środa, 4 maja 2011

Na słowackich dróżkach

Już pora otwierać kopiec i ….  w drogę !
„A ja mam dziewczynę po słowackiej stronie,
Wejdę na wyżynę i zawołam do niej:
Hej, Hanno!
…..Hej Hanno, usłysz mnie.
Wietrze wiej w siwej mgle,
Zanieś moje słowa aż do Rożenbergu,
Spytaj czy mnie chowa w pamięci kuferku
Dziewczyna ma…..
Tak śpiewał, dawno, dawno temu, Tadeusz Woźniak
        No to jadę sprawdzić jak się owa Hanna miewa.
Słowacka wiosna tak wygląda.
  
Jest zielono - biała… od kwitnących dzikich krzewów.
  
Wiejskie drogi zdobią śmieszne stroiki na wysokich bardzo drągach. To stary, słowacki zwyczaj. Stroiki stawiali chłopcy udający się do wojska dla swoich dziewczyn. Chyba po to aby pamiętały… Hmmm… krótka ta pamięć jednak bo stroiki znikają w ostatnim dniu maja. Czyżby tak krucha była dziewczęca wierność???
Krótka wizyta w Rużenbergu. Ani śladu Hanny…!
 
Jedziemy szukać jej w pobliskiej miejscowości. Wieś Słowacka nosi wyraźne ślady niedawnej biedy i… niestety zacofania. Bardzo widoczna plątanina kabli naziemnych. Często zakłóca to krajobraz aż tak, że trudno zrobić zdjęcie pozbawione tych drutów. Popatrzcie sami…
 
Ze zdumieniem odkrywam obecność ulicznych głośników. I nie są one stare, nieczynne. Niekiedy brzmią muzyką, po której podawane  są lokalne komunikaty. Ludzie otwierają okna, stają w drzwiach i uważnie słuchają. Zanim zdołałam zrobić to samo, głośnik zamilkł i nie wiem o co chodziło. Mam nadzieję, że nie było to ostrzeżenie przed Mrówkami… hi, hi.
 
Pośród lasów i pól, natrafiam na całkiem dzikie kąpielisko z wodą termalną. Małe bajorko, niezbyt higienicznie wygląda ale ludzie się tu moczą . Sprawdziłam palcem: woda ciepła. Bajorko robi się z małej strugi rdzawej wody. Kąpiel lecznicza całkiem gratis.
  
 
Troszkę dalej zjawiskowo piękny wodospad. Lodowato zimny. Sprawdziłam drugim palcem.
  
 
Skoro już jestem w temacie wody to oglądam całkiem wielkie jezioro Liptovska Mara.
  
Tu już palca nie wtykam… tylko patrzę z zachwytem. Toż to prawdziwe morze, aż dziwne, że  okrętów nie ma. Jest za to wieża kościoła pozostała po zatopieniu wioski. Fajnie sterczy tuż nad wodą.
 
A poszukiwanej Hanny nie ma… może ją Janosik porwał bo niedaleko tu do Liptovskiego Mikulasa gdzie Janosikowa siedziba? Ale tu zajrzę następnym razem.
Ano !

 Bet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.