Podobno wspomnienia są tak kruche i nietrwałe jak mydlane
bańki na wietrze. Gdzie tam! Wspomnienia są jak skała! Wystarczyło jedno
spojrzenie na zdjęcie u Akwamaryny i już pstryk, świst, prast, mam przed
oczami taki oto obrazek :
Leniwe, niedzielne popołudnie latem. Słońce dogrzewa, rodzice
popijają poobiednią kawę, świeżo zmieloną ręcznym, zabytkowym młynkiem. Aromat
kawy unosi się w całym mieszkaniu. Starszy brat łapie szkiełkiem powiększającym
promienie słońca i za ich pomocą wypala jakieś znaki na drewnianej deszczułce.
Eksperyment naukowy to jest bo brat dociekliwy, nawet małą pracownię fizyczno-
chemiczną ma w kącie wspólnego pokoju. Ma tam szklane zlewki, próbówki i
długie, cienkie pipety. Czym zająć natrętnie szarpiącą za ramię małą siostrę?
Czym ją od siebie odpędzić? Tato, pomocy!
Odsiecz i pomoc ojcowska nadciąga błyskawicznie. W szklanej
zlewce miesza się woda z mydłem. Szklana pipeta jest trochę zbyt długa dla
małych rączek, ale… Słomka wyjęta z maty zdobiącej młodzieżowy pokój /taki
standard był/ jest w sam raz. Już wirują w powietrzu mydlane bańki, małe rączki
próbują złapać je w locie, połyskliwe kuleczki wymykają się otwartym oknem w
szeroki świat. I pstryk! Gasną, giną bez śladu. Jak wydmuchać największą? Jak
wypuścić wielką falę tych drobniutkich? Ach, zabawa dla malucha cudowna. Tato
też się bawi i eksperymentuje. Do kilku baniek wdmuchuje dymek z papierosa.
Obserwujemy jak układają się w kuli dymne pasma tworząc piękny, wirujący ornament.
Czar pryska gdy banieczka pęka – pozostaje obłoczek siwego dymu. Niejeden dziś
zgrzytnie ze zgrozą na taką zabawę. Palić przy dziecku? Bawić się złowrogim
dymem? Hmmm… Były to czasy gdy palenie tytoniu nie było tak naganne jak teraz.
Więcej niebezpieczeństwa w tych igraszkach upatrywała mama bojąc się mokrych
plam na wypastowanym parkiecie! Ot, takie priorytety były!
Zabawa w mydlane bańki jest ponadczasowa. Współczesne maluchy
też to lubią. Mają łatwiej bo wymyślono plastikowe kolorowe aparaciki
produkujące banieczki. Łatwiej? Może po prostu inaczej.
Obecnie występują też
bańki-olbrzymy, wielkie przezroczyste obłoki, takie jak na zdjęciu u Akwamaryny Kosmiczne mutanty poczciwego mydła czy jakieś mydlane GMO? No i jak się
toto robi? Kto wie?
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńBańka pęka i znika, czas upływa, a wspomnienia pozostają i nie dają się skraść.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziś sama próbowałam zrobić bańki. nawet wychodziły ale użyłam płynu do naczyń zamiast mydła. Były bańki z Ludwika:))) Niestety wszystkie znikały zanim pstryknęłam zdjęcie. Strasznie trudno to sfotografować.
UsuńNiektóre wspomnienia są niezniszczalne. Nasz mózg jakoś segreguje wrażenia i zostawia na zawsze tylko niektóre z nich. Według jakiego klucza to się odbywa nie wiadomo.
Amerykanie pracują nad czarną skrzynką dla mózgu, więc będzie zarejestrowane wszystko. Najpierw jednak muszą się dowiedzieć, w jaki sposób mózg koduje wspomnienia.
UsuńOj, wolałabym aby Amerykanie nie majstrowali w ludzkim mózgu. Natura dobrze wie co robi i wypiera z pamięci to co szkodliwe dla psychiki.
UsuńCzęsto wspomnienia są dobre ja czasami wspominam swoje zabawy.Pozdrawiam.Zapraszam do mnie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://agatuszka75.blogspot.com/
Dzięki wspomnieniom utrzymujemy ciągłość dziejów. Są bezcenne.
UsuńWitaj Beatko :)
OdpowiedzUsuńPomysłodawca gigantycznych baniek opatentował swój pomysł :) Szczegółów nie poznamy tak łatwo.
Pozdrawiam:)
Elżbietka53
Dzięki za wyjaśnienia Elżbietko. To bardzo prawdopodobne, że produkcja baniek pozostanie tajemnicą. Jakoś to przeżyjemy:))))
UsuńTe bańki, które robiliśmy w dzieciństwie - dokładnie tak jak opisałaś - to w zasadzie była piana, z której czasami udawało się wydmuchać jakieś kolorowe cudo nie większe niż np. cytryna. W zasadzie zawsze powstawało więcej rozpryskanej wody mydlanej, co kończyło zabawę, niż dużych baniek. Prawdziwe bańki robi się zanurzając w płynie t.zw. oczko na którym utrzymuje się błonka. Ale to już wyższa szkoła jazdy, i inny rodzaj płynu.
OdpowiedzUsuńŻe też wszystko musi sie tak skomplikować. Nawet zwykłe mydlane bańki to już inna szkoła jazdy!
UsuńKomuś znikło kilkaset tysięcy złotych. Komu innemu - kawałek sporego państwa. Jak to dobrze, gdy nie ma większych problemów niż zniknięcie bańki mydlanej, niż ją zdołano sfotografować...
OdpowiedzUsuńCzytałem gdzieś w internecie wywiad z "producentem" tych wielkich baniek. Podawał też chyba recepturę płynu. A co do zdjęć - postawiłbym aparat na statywie, nastawił na seryjne zdjęcia i włączył w odpowiednim momencie samowyzwalacz. Powinno się udać najdalej po kilku próbach.
allensteiner
Masz rację, są większe problemy niż znikanie baniek z mydła:)))
UsuńZnikają kawałki państw, to dopiero zmartwienie...
Fotografowaniem baniek nie będę więc zawracać sobie głowy wobec powyżej uwagi o znikaniu państw.
No, bez przesady! Zapobieganie znikaniu baniek może być bardziej skuteczne. niż znikaniu państw...
OdpowiedzUsuńallensteiner
Może i tak być. Słuszna uwaga.
Usuń`*•.¸ (`*•.¸ ¸.•*´) ¸.•*´)
OdpowiedzUsuń`•.¸(*) (*) WITAM UŚMIECHEM:)))
(¸.•*(¸.•*´`*•.¸)*•.¸) ´`•.¸(``•)
Piękny dzionek za oknami,
ja stęskniłam się za Wami.
Kawkę sobie już zrobiłam
i komputer tez włączyłam,
by zobaczyć miłe twarze
wszystkich co sympatią darzę..
¨ ¨ ¨ ¨ ¨(
¨ ¨ ¨ ) ¨ ) ¨ (
¨ ¨ ¨ ) ¨ ( (¨ )
¨ ¨ ¨( ¨ ~.) ) (
¨[==========]
¨ \ °°°°°°°°°°°°°°/_ _
¨ |…¨…¨…¨…¨… |^^\*\
¨ | ¨ KAWA¨..... | …'|*|
¨ |…¨…¨…¨…¨… |… /*/
¨¨\°°°°°°°°°°°°°/ ^^^^
¨¨ \|||||||||||||||/
Miłego DNIA BUZIAKI
Dziękuję Agatko! kawa przez Ciebie podana jest pyszna.
Usuń"Kawa się nadawa, lecz gorzała szybciej działa" (z piosenki)
Usuńallensteiner
Hi,hi,hi.... Allensteiner, zawsze trafiasz w sedno! Podoba mi się to: "kawa się nadawa"...
UsuńKiedyś to było słomy pod dostatkiem. Z niej wychodziły fajne rurki, ekologiczne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No właśnie, dziś cała rurkowatość słomy ginie w procesie prasowania jej w nowoczesne kostki. Na dodatek wiązane bardzo nieekologicznym sznurkiem.
UsuńJa też jestem pokoleniem PRL-u:) Moje dzieci uwielbiają bański i mają do tego różne "sprzęty":)
OdpowiedzUsuńWitaj w "klubie"! Miłej zabawy dla dzieciaków!
UsuńCiekawy post mydlany :)
OdpowiedzUsuńRozgość się Złota Kasieńko, miło, że zajrzałaś tu do nas.
UsuńRzeczywiście jeszcze w 1938-1939 bawiłem się w puszczanie baniek było fajniście.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam nazwy tej zabawki> Była taka tekturowa rurka w którą z jednej strony się patrzyło a w środku były takie różne kolorowe szkiełka, które przy poruszeniu (nawet lekko) tak fajnie się układały.
Okna były wtedy na okres zimowy po dwójne. Między tymi oknami układało się zielony mech a w nim a w nim grzyby i inne ozdóbki.
jeszcze fajnie było kiedy przychodził mróz i na tym zewnętrznym oknie malował takie rózne obrazki.
A bawiliście się w tworzenie cieni ?
To kalejdoskop... Fascynująca zabawka.
UsuńZabawę w cienie pokazał mi mój ojciec. Nawet potrafię pokazać "Orzełka"...hi,hi,hi...
Bawiliśmy się cieniami całą rodziną. To zupełnie zapomniana czynność!
Kalejdoskop to był. Za tzw. komuny z braku szkiełek zaczęto eksperymentować z kolorowym celofanem czy bibułkami.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Potwierdzam wiadomości o kalejdoskopie. Bardzo lubiłam zaglądać w ten kolorowy świat.
UsuńWyjaśniam, jak to jest z tą kawą...
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=L0UjedxM77M
allensteiner
Super! Dziękuję popijając kawę:)))
UsuńMoże ktoś wcześniej napisał, żeby bańki były trwałe, dolewało się kilka kropel gliceryny, ale teraz przy możliwości kupna gotowego płynu może szkoda zachodu.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak nacinałam końcówkę słomki w kilku miejscach i odginałam ... bo potem zamoczona w płynie dawała lepsze rezultaty... ale co tu dużo pisać, podstawa "dobrej" bańki to płyn...
Hmm... ciekawe jaka bańka (może właśnie bania) zostałaby wydmuchana przez taką słomkę uprzednio zamoczona w płynie do robienia baniek gigantów ;) :) Pozdrawiam serdecznie:)
Akwamarynko, przypomniałaś bardzo istotne szczegóły mydlanej zabawy: rozszczepienie końca słomki bardzo istotne i dodatek utrwalającej gliceryny także. Gliceryna w tubkach była w domu jako środek pielęgnacyjny dla dłoni. Elegantki dodawały do niej odrobinę soku z cytryny, aby dłoń była nieskazitelnie aksamitna... Ach...
Usuń