niedziela, 11 maja 2014

Kruche jak mydlana bańka?



        Podobno wspomnienia są tak kruche i nietrwałe jak mydlane bańki na wietrze. Gdzie tam! Wspomnienia są jak skała! Wystarczyło jedno spojrzenie na zdjęcie u Akwamaryny i już pstryk, świst, prast, mam przed oczami taki oto obrazek :

        Leniwe, niedzielne popołudnie latem. Słońce dogrzewa, rodzice popijają poobiednią kawę, świeżo zmieloną ręcznym, zabytkowym młynkiem. Aromat kawy unosi się w całym mieszkaniu.  Starszy brat łapie szkiełkiem powiększającym promienie słońca i za ich pomocą wypala jakieś znaki na drewnianej deszczułce. Eksperyment naukowy to jest bo brat dociekliwy, nawet małą pracownię fizyczno- chemiczną ma w kącie wspólnego pokoju. Ma tam szklane zlewki, próbówki i długie, cienkie pipety. Czym zająć natrętnie szarpiącą za ramię małą siostrę? Czym ją od siebie odpędzić? Tato, pomocy!

        Odsiecz i pomoc ojcowska nadciąga błyskawicznie. W szklanej zlewce miesza się woda z mydłem. Szklana pipeta jest trochę zbyt długa dla małych rączek, ale… Słomka wyjęta z maty zdobiącej młodzieżowy pokój /taki standard był/ jest w sam raz. Już wirują w powietrzu mydlane bańki, małe rączki próbują złapać je w locie, połyskliwe kuleczki wymykają się otwartym oknem w szeroki świat. I pstryk! Gasną, giną bez śladu. Jak wydmuchać największą? Jak wypuścić wielką falę tych drobniutkich? Ach, zabawa dla malucha cudowna. Tato też się bawi i eksperymentuje. Do kilku baniek wdmuchuje dymek z papierosa. Obserwujemy jak układają się w kuli dymne pasma tworząc piękny, wirujący ornament. Czar pryska gdy banieczka pęka – pozostaje obłoczek siwego dymu. Niejeden dziś zgrzytnie ze zgrozą na taką zabawę. Palić przy dziecku? Bawić się złowrogim dymem? Hmmm… Były to czasy gdy palenie tytoniu nie było tak naganne jak teraz. Więcej niebezpieczeństwa w tych igraszkach upatrywała mama bojąc się mokrych plam na wypastowanym parkiecie! Ot, takie priorytety były!


        Zabawa w mydlane bańki jest ponadczasowa. Współczesne maluchy też to lubią. Mają łatwiej bo wymyślono plastikowe kolorowe aparaciki produkujące banieczki. Łatwiej? Może po prostu inaczej. 




          Obecnie występują też bańki-olbrzymy, wielkie przezroczyste obłoki, takie jak na zdjęciu u Akwamaryny Kosmiczne mutanty poczciwego mydła czy jakieś mydlane GMO? No i jak się toto robi? Kto wie?





32 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    Bańka pęka i znika, czas upływa, a wspomnienia pozostają i nie dają się skraść.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś sama próbowałam zrobić bańki. nawet wychodziły ale użyłam płynu do naczyń zamiast mydła. Były bańki z Ludwika:))) Niestety wszystkie znikały zanim pstryknęłam zdjęcie. Strasznie trudno to sfotografować.
      Niektóre wspomnienia są niezniszczalne. Nasz mózg jakoś segreguje wrażenia i zostawia na zawsze tylko niektóre z nich. Według jakiego klucza to się odbywa nie wiadomo.

      Usuń
    2. Amerykanie pracują nad czarną skrzynką dla mózgu, więc będzie zarejestrowane wszystko. Najpierw jednak muszą się dowiedzieć, w jaki sposób mózg koduje wspomnienia.

      Usuń
    3. Oj, wolałabym aby Amerykanie nie majstrowali w ludzkim mózgu. Natura dobrze wie co robi i wypiera z pamięci to co szkodliwe dla psychiki.

      Usuń
  2. Często wspomnienia są dobre ja czasami wspominam swoje zabawy.Pozdrawiam.Zapraszam do mnie.Pozdrawiam.

    http://agatuszka75.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wspomnieniom utrzymujemy ciągłość dziejów. Są bezcenne.

      Usuń
  3. Witaj Beatko :)
    Pomysłodawca gigantycznych baniek opatentował swój pomysł :) Szczegółów nie poznamy tak łatwo.
    Pozdrawiam:)
    Elżbietka53

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyjaśnienia Elżbietko. To bardzo prawdopodobne, że produkcja baniek pozostanie tajemnicą. Jakoś to przeżyjemy:))))

      Usuń
  4. Te bańki, które robiliśmy w dzieciństwie - dokładnie tak jak opisałaś - to w zasadzie była piana, z której czasami udawało się wydmuchać jakieś kolorowe cudo nie większe niż np. cytryna. W zasadzie zawsze powstawało więcej rozpryskanej wody mydlanej, co kończyło zabawę, niż dużych baniek. Prawdziwe bańki robi się zanurzając w płynie t.zw. oczko na którym utrzymuje się błonka. Ale to już wyższa szkoła jazdy, i inny rodzaj płynu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też wszystko musi sie tak skomplikować. Nawet zwykłe mydlane bańki to już inna szkoła jazdy!

      Usuń
  5. Komuś znikło kilkaset tysięcy złotych. Komu innemu - kawałek sporego państwa. Jak to dobrze, gdy nie ma większych problemów niż zniknięcie bańki mydlanej, niż ją zdołano sfotografować...

    Czytałem gdzieś w internecie wywiad z "producentem" tych wielkich baniek. Podawał też chyba recepturę płynu. A co do zdjęć - postawiłbym aparat na statywie, nastawił na seryjne zdjęcia i włączył w odpowiednim momencie samowyzwalacz. Powinno się udać najdalej po kilku próbach.

    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, są większe problemy niż znikanie baniek z mydła:)))
      Znikają kawałki państw, to dopiero zmartwienie...
      Fotografowaniem baniek nie będę więc zawracać sobie głowy wobec powyżej uwagi o znikaniu państw.

      Usuń
  6. No, bez przesady! Zapobieganie znikaniu baniek może być bardziej skuteczne. niż znikaniu państw...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
  7. `*•.¸ (`*•.¸ ¸.•*´) ¸.•*´)
    `•.¸(*) (*) WITAM UŚMIECHEM:)))
    (¸.•*(¸.•*´`*•.¸)*•.¸) ´`•.¸(``•)

    Piękny dzionek za oknami,
    ja stęskniłam się za Wami.
    Kawkę sobie już zrobiłam
    i komputer tez włączyłam,
    by zobaczyć miłe twarze
    wszystkich co sympatią darzę..


    ¨ ¨ ¨ ¨ ¨(
    ¨ ¨ ¨ ) ¨ ) ¨ (
    ¨ ¨ ¨ ) ¨ ( (¨ )
    ¨ ¨ ¨( ¨ ~.) ) (
    ¨[==========]
    ¨ \ °°°°°°°°°°°°°°/_ _
    ¨ |…¨…¨…¨…¨… |^^\*\
    ¨ | ¨ KAWA¨..... | …'|*|
    ¨ |…¨…¨…¨…¨… |… /*/
    ¨¨\°°°°°°°°°°°°°/ ^^^^
    ¨¨ \|||||||||||||||/
    Miłego DNIA BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agatko! kawa przez Ciebie podana jest pyszna.

      Usuń
    2. "Kawa się nadawa, lecz gorzała szybciej działa" (z piosenki)
      allensteiner

      Usuń
    3. Hi,hi,hi.... Allensteiner, zawsze trafiasz w sedno! Podoba mi się to: "kawa się nadawa"...

      Usuń
  8. Kiedyś to było słomy pod dostatkiem. Z niej wychodziły fajne rurki, ekologiczne
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dziś cała rurkowatość słomy ginie w procesie prasowania jej w nowoczesne kostki. Na dodatek wiązane bardzo nieekologicznym sznurkiem.

      Usuń
  9. Ja też jestem pokoleniem PRL-u:) Moje dzieci uwielbiają bański i mają do tego różne "sprzęty":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w "klubie"! Miłej zabawy dla dzieciaków!

      Usuń
  10. Ciekawy post mydlany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozgość się Złota Kasieńko, miło, że zajrzałaś tu do nas.

      Usuń
  11. Rzeczywiście jeszcze w 1938-1939 bawiłem się w puszczanie baniek było fajniście.
    Nie pamiętam nazwy tej zabawki> Była taka tekturowa rurka w którą z jednej strony się patrzyło a w środku były takie różne kolorowe szkiełka, które przy poruszeniu (nawet lekko) tak fajnie się układały.
    Okna były wtedy na okres zimowy po dwójne. Między tymi oknami układało się zielony mech a w nim a w nim grzyby i inne ozdóbki.
    jeszcze fajnie było kiedy przychodził mróz i na tym zewnętrznym oknie malował takie rózne obrazki.
    A bawiliście się w tworzenie cieni ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kalejdoskop... Fascynująca zabawka.
      Zabawę w cienie pokazał mi mój ojciec. Nawet potrafię pokazać "Orzełka"...hi,hi,hi...
      Bawiliśmy się cieniami całą rodziną. To zupełnie zapomniana czynność!

      Usuń
  12. Kalejdoskop to był. Za tzw. komuny z braku szkiełek zaczęto eksperymentować z kolorowym celofanem czy bibułkami.
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam wiadomości o kalejdoskopie. Bardzo lubiłam zaglądać w ten kolorowy świat.

      Usuń
  13. Wyjaśniam, jak to jest z tą kawą...
    http://www.youtube.com/watch?v=L0UjedxM77M
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
  14. Może ktoś wcześniej napisał, żeby bańki były trwałe, dolewało się kilka kropel gliceryny, ale teraz przy możliwości kupna gotowego płynu może szkoda zachodu.
    Pamiętam jak nacinałam końcówkę słomki w kilku miejscach i odginałam ... bo potem zamoczona w płynie dawała lepsze rezultaty... ale co tu dużo pisać, podstawa "dobrej" bańki to płyn...
    Hmm... ciekawe jaka bańka (może właśnie bania) zostałaby wydmuchana przez taką słomkę uprzednio zamoczona w płynie do robienia baniek gigantów ;) :) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akwamarynko, przypomniałaś bardzo istotne szczegóły mydlanej zabawy: rozszczepienie końca słomki bardzo istotne i dodatek utrwalającej gliceryny także. Gliceryna w tubkach była w domu jako środek pielęgnacyjny dla dłoni. Elegantki dodawały do niej odrobinę soku z cytryny, aby dłoń była nieskazitelnie aksamitna... Ach...

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.