sobota, 9 maja 2015

Na majówkę do wód!



        Tegoroczny krótki długi pierwszomajowy weekend pogodowo zapowiadał się raczej mokro. Jak widać wraz z minioną epoką przestał obowiązywać "związek pogody z ustrojem" - czytaj TU 

        Skoro tak, to postanowiłam iść na całość i robotniczo-patriotyczne świętowanie zakrapiać dodatkowo w Zdroju, dokładnie w Szczawnicy Zdroju. A, co? Zgrabnie nawiązałam do tradycji ludowych majówek oraz eleganckich wypraw „do wód” nie przestając wymachiwać czerwoną robotniczą chorągiewką. Na wstępie znalazłam wspomnienie peerelowskiego symbolu majowego święta czyli łan czerwonych tulipanów, które zazwyczaj rozkwitały pięknie właśnie tuż przed pochodem.

        Następnie zwizytowałam zabytkową część uzdrowiska i upiłam nieco z leczniczych zdrojów o wdzięcznych nazwach: Józef, Stefan, Jan, Helena, Magdalena, Józefina.  

 

         Opita wodą wybrałam się na spacer wzdłuż malowniczego potoku Grajcarek. Ten górski potok zawsze był atrakcją Szczawnicy. Dawniej dziką, kamienistą i kapryśną rzeczkę obecnie obramowano nowoczesną i bardzo wygodną dla spacerowiczów promenadą. 
 


       Długa ta promenada, że hej! Sięga aż do granic Pienińskiego Parku Narodowego i wiedzie wprost do słowackiej granicy. Tu Grajcarek łączy się z Dunajcem, po którym suną flisackie łodzie. Na przystani tuż na granicy polsko-słowackiej słowaccy flisacy kończą słowacki spływ przełomem Dunajca. Turyści w tych łodziach okazują się Rosjanami. Żadne embargo na Dunajec nie obowiązuje. Szkoda tylko, że polscy flisacy jakby tego nie zauważyli i są tu w mniejszości…


        Kolejne dni majówki już słoneczne, ciepłe. Chyba na podkreślenie obecnej przewagi ważności dnia Trzeciego Maja nad robotniczym świętem! No i jak tu nie wierzyć w „związek pogody z ustrojem”? No jak?

        Skoro tak, to można wybrać się na górę Palenicę i poszukać  tam majowego śniegu.

        Można napawać się pięknem wiosny w dwóch zdrojowych parkach. Park dolny idealny dla statecznych lub leniwych kuracjuszy bo teren ma płaski, ozdobiony zabytkowymi uzdrowiskowymi budowlami i obowiązkowym stawem z kaczkami. Taka zdrojowa idylla. Zwiedzanie Parku Górnego wymaga wysiłku. To spacer dla zaawansowanych, a nawet wytrawnych piechurów górskich. Można się tu dopatrzeć elementów wspinaczkowych. Po betonowych schodach wprawdzie, ale za to w dużych ilościach! Kic, kic po schodkach i schodeczkach i hyc do pijalni i kic, kic po zdrojowych dróżkach i gul, gul z kubeczka!


        Miła i ciekawa jest Szczawnica, nie można się tu nudzić no i „doją” umiarkowanie. Hi, hi, hi… Pienińscy górale łagodniejsi od tych „spod samiuśkich Tater”. Hej!

 
  
  Więcej zdjęć w Albumie po prawej lub  TUTAJ   

Zdjęcie  wyróżnione przez Andrzeja Rawicza 
 


43 komentarze:

  1. Piękny ten Twój wiosenny reportaż, mogłam tu odetchnąć po lekturze niezbyt wyciszonych tekstów. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Evo70! Miło mi, że dałam wytchnienie. Napawajmy się zielenią majową i niech nam CISZA towarzyszy długo, długo, długo...

      Usuń
  2. "Piękna nasza Polska cała ...", ale jeszcze piękniejsze jest zdjęcie nr 7 z albumu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siódemka, powiadasz? Tak się wahałam pomiędzy siódemką a szóstką:))) No dobra, podepnę tą siódemkę do notki.

      Usuń
    2. Oba zdjęcia są ciekawe, ale takich w stylu "7" jest zdecydowanie mniej.

      Usuń
    3. Też głosuję na siódme zdjęcie.

      Usuń
    4. No to już są dwa głosy! Aukcja trwa:)))

      Usuń
    5. A jak się nazywa to siódme zdjęcie? ;)

      Usuń
    6. Jak jak? Zachód słońca nad Grajcarkiem:)) Chyba, że jakaś bardziej poetycka nazwa potrzebna?

      Usuń
    7. Pytałem tylko, aby się upewnić, że to nie kampania. Bo przecież "siódemka" podczas ciszy wyborczej też coś oznacza. :)

      Usuń
    8. Oj, nawet o tym nie pomyślałam:)) Nie wiem kto jest siódemką i przysięgam, że ta siódemka, o której mówimy dotyczy zdjęcia! Tylko i wyłącznie zdjęcia!

      Usuń
    9. ... no tak, i głosujemy tylko na siódemkę. ;)

      Usuń
    10. Nie przypuszczałam, że ta notka stanie się tekstem wyborczym:))) Ach, znowu te manowce!

      Usuń
    11. Ważne, że "Zachód słońca nad Grajcarkiem", czyli zdjęcie Nr 7, jest naprawdę urocze i nastrojowe.

      Usuń
    12. Obecnie używa się słowa "klimatyczne".

      Usuń
  3. Nie wystraszyłaś się zapowiadaczy pogody, że zimno i deszczowo będzie. Ja, niestety, poddałem się zapowiadaczom i wycofałem się z planów wyskoku gdzieś dalej.
    Tymczasem było ładnie i nie tak zimno. Pozostały mi więc spacery po plaży.
    W lesie masowo kleszcze atakują (podobno po łąkach nie można, też ich dużo). Od zapowiadaczy się dowiedziałem.
    Stąd tylko plaża pozostała. No i ulice, chociaż jeszcze trochę i zapowiadacze ogłoszą, że kleszcze się na ulicach pojawiły. Tę wiadomość na pewno w te-wał-en24 podadzą.

    Co prawda dmuchało, ale wytrwałem. Odważniejsi, za parawanami, używali słońca. Pewnie następnego dnia po L.4 poszli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hon, zapowiadaczom nie chodzi o kleszcze tylko o sprzedanie szczepionki przeciw kleszczom, której mają w nadmiarze.
      Mnie też się nie chciało wyjeżdżać dalej, siedzę więc na takiej zaprzyjaźnionej rodzinnej działce pod Łodzią.

      Usuń
    2. Honiewicz, spacery po plaży są cudowne! Zwłaszcza po naszej, polskiej, bałtyckiej plaży. Nigdzie indziej nie spotkałam takich plaż.
      Nie poddawajmy się zapowiadaczom! Nigdy!

      Usuń
    3. Andrzeju, wysnuwam wniosek, że istnieje jakiś związek pomiędzy namnażaniem się kleszczy a rozwojem rynku reklam.
      Kleszcze istniały zawsze a do wędrówek po lasach wręcz zachęcano. Kontrabanda jakaś była?

      Usuń
    4. Kiedyś kleszcze siedziały w gęstwinach lasów i atakowały z ukrycia. Teraz jawnie rozpanoszyły się nawet w centrach dużych miast. Tak więc... spacer tu czy tam... na jedno kleszczowo wychodzi.

      Usuń
    5. To co? Kryć się czy chodzić z parasolem? Hmmm kleszczosolem?

      Usuń
    6. Niektóre miasta opryskują się z samolotów.

      Usuń
    7. Gdzie tak się robi?

      Usuń
    8. @ Bet To nie kontrabanda. Hamerykany kiedyś zrzucały nam stonkę, a teraz zeszło już tylko na kleszcze.

      Usuń
    9. Bet, toż nie wymienię na pamięć wszystkich miast, parków i lasów. W wielu miejscach prowadzi się wojnę z komarami, kleszczami i innymi plagami. Albo z samolotów, albo ekipy rozpylające chodzą i opryskują parki, lasy... środkami chemicznymi.

      Usuń
    10. Prawdopodobnie jakiś ukryty wróg zrzucił nam te kleszcze i to parę lat temu, bo w dzieciństwie mieszkałem w "krzakach", brykaliśmy po nich i po ukwieconych łąkach i nigdy wtedy nie słyszałem o tych zwierzątkach, ani o ich zmasowanych atakach. Nie słyszałem też o ranach odniesionych przez kogokolwiek z zaatakowanych. Ale może tylko dlatego, że telewizor mieliśmy dość późno. :))) Pozdrawiam.

      Usuń
    11. Widziałam raz opryski na "meszki" w Gorzowie Wlkp. Były jakoś wyjątkowo paskudne.
      A kleszcze może i wchodzą do miast w odwecie za wredne zachowania ludzi w lasach. Może nie lubią smrodku porzuconych w poszyciu śmieci?

      Usuń
    12. Andrzeju, czyli świat schodzi na...Kleszcza?
      Upieram się, że to jednak kontrabanda albo co najmniej spisek

      Usuń
    13. Kleszcze potrzebują raz na jakiś czas napić się krwi. Może teraz w lesie i na łąkach brakuje im zwierzęcych dawców krwi, więc ruszają na człowieka?

      Usuń
    14. Nie wierzę w jakieś wybujałe ataki kleszczy ludożerców. Skłaniam się do teorii Rawicza o wpływie interesów firm farmaceutycznych na pojawianie się inwazji owadów. Podobnie było z ptasią grypą i awanturą o szczepionki.

      Usuń
    15. A może wszyscy mamy rację? Przecież i kleszczy, i szczepionek, i agitacji w mediach na ten temat jest więcej niż kiedykolwiek. Dziennikarze, tak jak kleszcze, też muszą z czegoś żyć. ;)

      Usuń
    16. Jurku O, w naszym dzieciństwie nie słyszeliśmy o wielu innych rzeczach także. Nie mieliśmy alergii na wszystko ani dysleksji, dysortografii i wszystkich innych dys... Ganialiśmy po krzakach i wieszali na trzepakach zamiast krzywić kręgosłupy przed monitorami. Ech, długo by wymieniać i dziwić się, że przeżyliśmy:)))

      Usuń
    17. I to jest właśnie ta, Andrzeju. Ale nie dajmy się zwariować i zachowajmy zdrowy rozsadek w tym szalonym, medialnym świecie.

      Usuń
  4. Jaka jest różnica między węglem kamiennym a kamieniem węgielnym? - Taka, jak między piciem w Szczawnicy a .....
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Allensteiner! Przypomniałeś jeden z peerelowskich starych dowcipów. W Szczawnicy była dawniej dużo domów wczasowych FWP to i kawały tam się rodziły:)))
      ps Nawiązując do tematu, Szczawnica jest stosunkowo bogata w toalety co wydaje się naturalnym wymogiem w połączeniu z pijalnią wód.
      Acha, nazwa Szczawnica pochodzi od wód mineralnych zwanych szczawami :))))

      Usuń
  5. Klik dobry:)
    Czy to prawda, że cały cykl szkolenia flisaka trwa minimum 8 lat i trzeba zdać 2 trudne egzaminy?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo nie mam pojęcia ale słyszę, że dostęp do tego zawodu jest tak trudny jak dostęp do kancelarii adwokackich. Tu i tam rządzą chyba raczej powiązania rodzinne niż umiejętności.

      Usuń
  6. Pijał ja także owe szczawy (ponoć zdrowe zapewnia prof., Niesiołowski), z tym, że w Ustroniu śląskim. Były słone. Bardzo słone. Po złotówce za kubeczek. Neutralne w działaniu. To znaczy; ani zaszkodziły, ani pomogły. Ale to woodzenie się po okolicy, obcowanie z góralską tradycją (ech, te śliwowice) i urodą Góralek-rekompensowały poświęcenie się dla medycyny, jako królik doświadczalny.
    Bet. Masz jednak więcej szczęścia (albo bardziej wyszukany gust), bo Szczawnica jest urokliwsza. A zdjątko nr. 7 czarujące.
    Scyzoryk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scyzoryku to nie szczęście ani gust lecz odległość sprzyja Szczawnicy. Bliziutko mam!
      Aż mi wstyd, że tak rzadko tam bywam. Szczawiany Szczawnickie smaczne za wyjątkiem Stefana i Magdalenki. Te są słone i pachną tak po uzdrowiskowemu. Helenka smaczna, łagodna. A na skutki trzeba ponoć długo czekać:)))

      Usuń
  7. Trochę dalej niż Szczawnica, trochę dawniej niż PRL...
    "każdy przy swoim kubku
    i kroczą ciżbą zwartą
    półdupek przy półdupku"...
    Czy w Szczawnicy też tak kroczą?
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, hi... Nie ma tłumnego kroczenia:))) Ta fraszka /chyba fraszka?/ obowiązywała w czasach FWP gdy faktycznie licznie zapełniano domy wczasowe. Teraz luźno, można nawet truchtać dowolnym tempem. A już po weekendzie to wręcz pusto. Kubki "pijałki" wyszły z mody. Teraz chlipie się z plastikowych jednorazówek przez równie plastikową słomkę lub z własnych butelek.

      Usuń
  8. To nie fraszka, tylko fragment dłuższego wierszyka. Boy, Krakowianko szanowna.

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.