niedziela, 31 maja 2020

Łokciowanie kontra dyganie


Ukłoń się ładnie!

              Nowa „normalność” wymusza nowe sposoby zachowania. Obawa przed zakażeniem zmusza do ograniczenia dotykania. Z jednej strony to dobrze bo może już na zawsze wyeliminuje paskudny zwyczaj niby całowania w rękę. Z drugiej strony szkoda, że zaniknie moim zdaniem, bardzo sympatyczne cmokanie w policzek. Obecnie ćwiczymy łokciowanie i trącanie się czubkami buta i różne inne wygibasy na znak powitania. A przecież… Mamy starodawne, wyćwiczone za młodu, urocze i bezdotykowe sposoby na okazanie szacunku i miłego powitania. Może czas je odkurzyć?

        Jedna z pierwszych, rodzicielskich lekcji dobrego wychowania dotyczyła sposobu witania się i ukłonów. Zaraz po wtłoczeniu do dziecięcej główki magicznych słówek proszę, dziękuję i przepraszam następowała lekcja ukłonów.

        Dziewczynki uczono dygania czyli zręcznego, płytkiego przykucu przy ugięciu jednej nóżki. Wersja bardzo elegancka przewidywała jednoczesne ujęcie rączkami i rozciągnięcie w bok brzegów spódniczki. Powstawał zgrabny wachlarzyk pięknie modelujący wygląd dziewczęcej sylwetki.  Dziewczynki na ogół bardzo lubiły ten powitalny rytuał jakoś podświadomie wyczuwając, że bardzo przydaje im to uroku. Takie małe kokietki… Podlotki i młode damy często wykorzystywały znaczące zmrużenie oczu, jednego oka co dawało efekt „perskiego oczka”. Podobno bardzo intrygujące.

        Chłopcy ćwiczyli szuranie nogami, chętnie ze stukiem obcasów. Och, jaki to był szarmancki ruch wywołujący zawsze uśmiech osoby w ten sposób witanej. Młodzi dżentelmeni byli uczeni męskiego uścisku ręki, który miał być stanowczy lecz nie powalający. Ważne były zasady kto pierwszy wyciąga rękę do powitania, jak długo ma trwać uścisk i czy potrząsać dłonią czy też raczej nie. Dorośli mężczyźni ćwiczyli uchylanie kapelusza. Bywało, że uniesiony kapelusz przykładano do serca co symbolizowało wielkie uszanowanie wobec witanej kobiety. Ach, gdzie te kapelusze i gdzie ci dżentelmeni? 


Dziewczęce dygania i męskie szurnięcia nogami były bardzo mile widziane podczas rodzinnych występów „u cioci na imieninach”. Latorośle wystawiane na pokaz i prezentacje umiejętności zazwyczaj śpiewaczych lub recytatorskich kłaniały się ładnie. Mamy, Ciocie i babcie wzruszały się do łez, tatusiowie z wujami pęcznieli z dumy i przy stole panowało ogólne rodzinne zadowolenie. Ale gdy podczas biesiady zjawiał się spóźniony gość etykieta  zalecała wstrzymanie się od powitalnych cmoków i uścisków. Ot, taki obyczaj aby nie dotykać się przy jedzeniu zapewne dyktowany obawą przed bakteriami. Teraz, w czas epidemii, jak znalazł!


Wirus zachęci nas do przypomnienia starodawnych zasad dobrego zachowania? Dyganie, skinięcia głową, brak uścisków – bardzo dobrze, można akceptować ale jak tu wypić „brudzia” bez całusów i zachować przy tym dystans dwumetrowy? No i skąd brać kapelusze do uchylania skoro współcześni panowie w wełnianych czapkach występują? 


 Chyba jednak bez łokciowania się nie obejdzie.


https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/05/31/lokciowanie-kontra-dyganie/

38 komentarzy:

  1. Dzień dobry:)
    Dyg, dyg.
    Niniejszym informuję, że od zawsze preferuję dyganie. Nawet wtedy, gdy koronawirusa nie było.
    Do widzenia:)
    Dyg, dyg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Dygam od zawsze choć może dygająca staruszka śmieszna jest:))) A, co tam, póki kolana się zginają:))

      Usuń
    2. Wolę śmiesznie, niż brzydko. Łokciowanie, czy traktowanie z buta zawsze było nieładne. Łokcie kojarzą mi się z chamstwem i rozpychaniem.

      Usuń
    3. Też tak uważam. Łokciowanie wygląda nieźle na boisku ale dostojni panowie i panie w tym geście to raczej kiepski pomysł.

      Usuń
    4. Ja też ostatnio dygam, ale to z powodu usterki kolana.
      Post znakomity, aż mnie zatkało. Może sobie coś przypomnę, to podrzucę.

      Usuń
    5. Zatkanie czytelnika nie było planowane. Nawet poklepać po plecach w celu udrożnienia nie można bo każdy dotyk teraz to "zły dotyk".
      Na uzupełnienie treści oczekuję jak zawsze:))

      Usuń
    6. Też uwżam post za znakomity, ale pierwsza nie chciałam tego napisać, o!

      Usuń
    7. Czerwienię się i pąsowieję i staram się nie pękać:))

      Usuń
  2. Może brudzia pić na skrzyżowane żyłką wędki z kieliszkami zawieszonymi na haczykach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dyg, dyg:)
    Wynalazłam taką ciekawostkę.
    Zdaniem historyków gest podania dłoni jest prastarym powitaniem wojowników. Poprzez podanie sobie dłoni pokazywano pokojowe zamiary (nie mam w ręku broni). Z kolei potrząsanie dłonią przy powitaniu miało być dowodem na brak ukrytego w rękawie noża lub innego niebezpiecznego narzędzia. Natomiast obejmowanie się przy powitaniu wskazywało na brak ukrytych zamiarów. Wojownicy obejmując się pokazywali, że nie mają np. ukrytej na plecach szabli. Moc uścisku była natomiast próbą siły.
    Dyg, dyg:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe! Słyszałam o tym "nie mam broni" jakoś pasuje mi to do pionierów na Dzikim Zachodzie.
      Nic nie wspominają o nożu w kieszeni, który czasem sam się otwiera:))

      Usuń
  4. Jak zawsze post wyśmienity, przypominający, to co zapomniane lub młodym wprost nieznane. Pozdrawiam ukłonem, bo dygnięcia nigdy mi nie wychodziły wdzięcznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, jest do wykorzystania "perskie oko" - zawsze wychodzi wdzięcznie:)))
      Ukłon odwzajemniam, a jakże:)

      Usuń
    2. "Perskie oko" kojarzy mi się z uwodzeniem/podrywaniem oraz z pijakiem, który utracił kontrolę nad ruchem oka.

      Usuń
    3. No co ty... Wszystko zależy od właściciela oka oraz adresata. Może oznaczać żart, uśmiech.

      Usuń
  5. Ale ani grzeczne, ani eleganckie nie jest mijanie kogoś (np. z "wrogiej partii") ostentacyjnie, szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie jest to grzeczne.
      Wśród wędrowców górskich panuje zwyczaj powitania słownego wszystkich napotkanych na szlaku turystów. Podobny zwyczaj spotkałam w małych miejscowościach gdzie dzieci wesoło pozdrawiały słowem "dzień dobry" wszystkich napotkanych dorosłych. Czy nadal tak jest, nie wiem z powodu niebywania tamże.

      Usuń
  6. Wojsko mamie, proszę mamy bije w dach. A co do pozdrawiania przechodniów - zauważyłem taki zwyczaj w kilku krajach, na mniej ruchliwych ulicach oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś zostałam pozdrowiona przez francuskiego policjanta, który przechodził obok. Och, jakie to było miłe!
      Proponujesz salutowanie jako gest powitania?

      Usuń
    2. Tylko przypominam, że istnieją już rozwiązania i z okazji koronowirusa nie ma potrzeby wynajdywać jakiegoś łokciowania.

      Usuń
  7. No tak. Łokcie zostawmy dla tych co lubią się rozpychać.

    OdpowiedzUsuń
  8. do wyboru do koloru

    Pierwszy ze sposobów proponowałabym wprowadzić na korytarzach Sejmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Ten sposób się nadaje dla polityków:))

      Usuń
  9. Łokietkowanie to pajacowanie.

    Wystarczy (nie tylko teraz)serdeczny uśmiech, słowa powitania albo ukłon.
    Na wsi przetrwało jeszcze fundowanie łapy wyłącznie mężczyznom, w mieszanym gronie wygląda to jak wygląda - te pomijane kobiety... Ja to określam "po cygańsku" i proszę, bez upomnień, że to Romowie. Niedługo nie będzie wolno mówić "mąż" i "żona" - wszak to stygmatyzowani tych, co pozostają w nieformalnych związkach.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie zastanawiał zwyczaj podawania ręki tylko mężczyznom pomimo obecności kobiet. To nie tylko wiejski folklor - miastowi nie lepsi.
      Ciekawa uwaga w temacie "mąż" i "żona". Jak określać uczestników związków nieformalnych, bo "partner" brzmi bardziej biznesowo niż uczuciowo.
      Uśmiech na powitanie to miła i praktyczna rada tylko, że w zamaskowanej twarzy uśmiech trudno dostrzec:))

      Usuń
  10. Dla młodych "partner" brzmi normalnie bo "na ten moment jest to słowo dedykowane związkom" i czują się z tym komfortowo a wątpliwości typu "brzmi biznesowo" to pasywna agresja, proszu ja pani. Coraz gorzej słucha mi się audiobooków, w których ta nowomowa występuje. O "młodych-zdolnych" tłumaczach przez grzeczność nie wspominam.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooooo... Pasywna agresja to także dla mnie nowość. Cóż, nauki nigdy dość. W obecnej nowomowie najbardziej drażni mnie "ogarnianie" w uniwersalnym znaczeniu oraz "projekt" określający większość przedsięwzięć.
    No, ale dinozaury tak mają:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Dygac nie umiałam. Nie wychodziło mi, może dlatego nie cierpiałam. Tym bardziej, że kiedy tylko się dało, nosiłam spodnie. ;)
    Całowanie w rękę, nazywane przez Kamyczka "cmoknonsensem" w moim odczuciu bywało miłe, ale jedynie w przypadku skłonienia się całującego, a nie gdy podrywał mi rękę do góry pod swoje usta.. brrr.
    Łokciowanie lub trącanie się kostkami zaciśniętej ręki jest całkiem sympatyczne. Ale tęsknię za przytulaniem dawno nie widzianych przyjaciół.
    Ot, nowy pandemiczny savoir vivre. Ciekawe co by na to powiedziała Janina Ipohorska. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie będę się z nikim trącać! Nic nie zastąpi uścisku choćby tylko dłoni. A co do savoir Vivre - chyba już nie obowiązuje. Panuje prostactwo i prawo siły.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dyg, dyg:)
    Melduję się w sieci po wiekuistej awarii laptopa. Już się staruszek nie podniósł. Czy ładnie piszę na nowym?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Dyg, dyg:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dyg, dyg:)) Bardzo ci do twarzy z nowym laptopkiem. Niech będzie grzeczny i służy dzielnie:))
      Staruszkowi należy się laptopowa emerytura.

      Usuń
    2. Druh Mirek odezwał się. Jest na Posiaduszkach i mówi wszystkim "czuwaj".

      Usuń
    3. D z i ę k u j e m y!

      Usuń
  15. Kochana, ja z tych dawnych, co umieją dygać, ukłonić się, a nawet uśmiechać do nieznajomych osób. Łokciem z nikim jeszcze się nie witałam i pewnie nie będę, ale powiem Ci, że ten post czytałam z zachwytem, rozbawieniem, dlatego należy Ci się specjalny DYG!
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dziękuję za pochwałę oraz ten DYG :) Też nie będę łokciować, a gdy ktoś się łokciem na mnie zamierzy to zrobię unik za pomocą dygu. Ciekawa jestem jak ewentualny łokciownik zareaguje.
      Uśmiecham się z przyjaźnią!

      Usuń
  16. Z tym całowaniem w rękę, to dobrze, że odeszło do lamusa - ohydne to było, co do pokazówki z dziećmi, też mam mieszane uczucia. Ale cała reszta zwyczajów dość ciekawa, a przy okazji, podobają mi się te klimatyczne ilustracje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całowanie w rękę elegancko i z szacunkiem wykonane było do przyjęcia. Ale mało kto to potrafił.
      Ilustracje pochodzą z okładek broszur kulinarnych wydawanych przez Ligę Kobiet.

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.