niedziela, 5 lipca 2020

Na wakacje w czas pandemii - wspomnienia i trochę o lataniu


        Nie polecę w ciepłe kraje bo sławny wirus wciąż lata, ale zawsze mogę polecić co było polecane w roku 2008 na platformie Onet gdy organizowano tam dla blogowiczów konkursy na notki. Panie i Panowie! Z przyjemnością przypominam tekst autorstwa blogerki alElli - polecony i wyróżniony oraz słusznie nagrodzony!
  

Notka polecona w kategorii „Gorący temat” – wspomnienia z PRL-u

Pierwsza nagroda w konkursie „Wakacyjny flirt – miłość czy przygoda”


Autor: alElla


Dziś pierwszy dzień wakacji. To może o miłości...   
A było to tak...

      Pieczątka rozpoznawcza (pieczątki robiło się z literek kupowanych w zestawach w sklepie papierniczym)  na białych kopertach, wyściełanych wewnątrz cienką, szeleszczącą, kolorową bibułą:


Piach zasypie nasze ślady,
Ale myśli nasze się spotkają
Gdzieś pośród piasków niedostępnych wydm.
Mielno’ 69 – AUUUUUUUU…


To zawołanie ułożone przez Darka, stało się mottem listów wszystkich  do wszystkich i zawsze musiało być na kopercie.

Wieloletnia korespondencja... Spotkania... Zjazd w Warszawie pod rotundą, na który spóźniłam się kilka godzin z winy PKP. Kto w to uwierzy? Oni czekali !!! Tacy byliśmy. Skoro obiecała – to przybędzie, jeśli żyje.  Wreszcie miłość...
Początkowo nie wiadomo czyja  do kogo, wszyscy we wszystkich się kochali wzajemnie. I jeszcze w Czerwonych Gitarach i Skaldach. Tu trwał spór o to, który zespól lepszy, który kochać bardziej. Ale to zupełnie inna historia.

Ta będzie o wakacjach młodzieży PRL'u i krakowskiej miłości.
Jej początek? Rok 1969. Wczasy wagonowe pod wydmami w Mielnie. Wspaniała młodzież, którą zintegrowała równie wspaniała pani KO. To osoba do spraw kulturalno – oświatowych na wczasach rodzinnych w czasach peerelu.

Pamiętam... Akademie, które młodzież pod przewodnictwem Pani KO urządzała dla Rodziców. Wiersze, piosenki, gitary.

Pamiętam... Księżycowe wieczory pod wydmami. Byliśmy grzeczni, dobrze ułożeni. Skoro pisze, że po wydmie nie wolno chodzić, to nie wolno! Ochrona środowiska. Stąd w naszym „kopertowym zawołaniu” – słowa:” niedostępnych wydm”.

Pamiętam... ”Koncerty”, które dla zabawy urządzaliśmy w muszli koncertowej, by poczuć się, jak artyści na scenie.

Pamiętam... Jak zbierali się ludzie na ławeczkach i bili nam brawo.
Po „koncercie” pytali, czy będziemy tu jutro.

Pamiętam... Wieczorki taneczne, które Pani KO uroczyście otwierała słowami: jest nasza kochana młodzież ?
- Jeeeeeeeeeeeeeeeeest !!! Auuuuuuuuuuuuuuuuuu...
- To pokażcie dorosłym, jak się młodzież bawi.

Chłopcy: Darek, Jurek, Andrzej i Krzysztof. Tylko, a może aż  tych czterech pamiętam z imion. Może dlatego, że korespondencja właśnie z nimi najdłużej trwała. Dziewczyny: Kasia, Ela i pięknie śpiewająca  „Annę Marię” dziewczyna...
Wszystkich innych twarze i sylwetki także widzę, lecz imion nie pamiętam.
Czy oni pamiętają mnie?
Ela ze Śląska - o delikatnej, subtelnej urodzie...
Kasia – super modna Warszawianka z długimi rozpuszczonymi włosami...
Darek – także Warszawiak...
Andrzej – z Radomia...
Jurek – z gitarą, palący papierosy...
I Krzysztof z Krakowa.

Wydmowa miłość do wszystkich  dokonała wyboru, dojrzała i ulokowała się właśnie w Krakowie. Korespondencja z Darkiem, Jurkiem, Andrzejem i Dziewuszkami - kolorowa, emocjonalna, miła... się kończyła, a zaczynały spotkania z Krzysztofem, czyli ciąg dalszy „Mielna’69”. Zawsze w Krakowie – drugiej wówczas po Krzysiu miłości.

Pamiętam... Jego sympatyczną siostrę i wspaniałą mamę, która robiła najdłuższe na świecie  i najcieńsze lane kluski na rosole. Chyba jedną nitkę z jednego jajka.

Pamiętam... Sylwestra w Krakowie w ciemnozielonej sukience z brokatu i szyfonowej narzutce o jaśniejszej zieleni.

Pamiętam... Letnie spacery po plantach z Krzysztofem i jego kolegami.

Pamiętam... Jak czystą ta miłość była. Nie pamiętam, czy Krzysztof choć trochę mnie lubił. Nie szafowało się słowami, oj nie !!! Może i źle, bo o ileż prościej by było powiedzieć: kocham,  zamiast „gimnastykować” się w okazywaniu miłości na różne sposoby: rysowaniem serduszek i kwiatków, zdobywaniem papeterii z ozdobnym papierem i kopert z różową bibułką (powszechna była brązowa), wyszukiwaniem pretekstów i rzekomych spraw do załatwienia w Krakowie, całonocną jazdą pociągiem, by zobaczyć przez chwilę ukochanego w ukochanym mieście...
  
Piach zasypał nasze ślady, czy nasze myśli błąkają się gdzieś pośród piasków niedostępnych wydm?  A może po Plantach Krakowskich ?


Mielno”69 – AUUUUUUUUUUUUU…

K o n i e c


        
            Czyż to nie urocze wakacje? Peerelowskie All (wydmy, piach, i pani KO)  Inclusive (miłość)! 

        Miłość! Tego nie ma we współczesnych ofertach biur podróży więc nie żałujmy tegorocznego nielatania:)






https://pogadajmyopeerelu2.wordpress.com/2020/07/05/na-wakacje-w-czas-pandemii-wspomnienia-i-troche-o-lataniu/ 

23 komentarze:

  1. Nooo ... to była klasyka, którą powaliłyście mnie na kolana. I także były to piękne czasy, gdy ciekawsze posty Onet wystawiał na pierwsze strony. Czasami można było też trafić na strony elektronicznej GW. Najlepsi (np. Antypress, Palikot, Oleksy), zaczynali karierę w publicystyce i polityce, pnąc się bardzo wysoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju Rawiczu, wstań z kolan!
      W tym tekście czuć atmosferę lat sześćdziesiątych gdy większość plaż była dziką i można było włóczyć się wieczorami bezkarnie po wydmach. Urzeka mnie też deklaracja: "jak czystą miłość ta była" i przypomnienie niebanalnych sposobów wyrażania uczucia.
      Ech, takie to leciutkie jak bałtycka bryza w pogodny dzień.
      Co do promocji przez Onet ciekawszych tekstów - przyznam, że też mi tego brak. Wyróżnienia i nagrody były bardzo motywujące i przyjemne.

      Usuń
    2. Wyobraziłam sobie, jak Bet siedzi na wydmach i podnosi z kolan Andrzeja Rawicza. :)))

      Usuń
    3. Też sobie to wyobraziłam:)))

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Matko kochana! Żeby po tylu latach przypomnieć sobie notkę, to coś w tym musi być. Przypuszczam, że coś więcej, niż tylko dobra pamięć.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utkwiło w mózgu:)) Az mi się nie chciało wierzyć, że to już 12 lat minęło. Wolałam wstawić datę 2008 niż wyliczać lata:))
      Ale notka się nie zestarzała.

      Usuń
  3. Utkwiło, ale nie tylko w mózgu. Ile razy to czytam, a naczytałem się sporo to - tak jak i dzisiaj - czuję szybsze bicie serca i dreszcze na plecach. Wiecie dlaczego. Przecież każde z nas w podobny sposób (może tylko w innej scenerii) przeżywało swoją pierwszą poważną miłość. I prawie zawsze zastanawialiśmy się, czy można było inaczej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! Dreszcze i bicie serca a nawet łaskotanie w przełyku:))
      Pierwsze miłości tak miały i mają we wspomnieniach nawet teraz.
      Szczęśliwy kto ma co wspominać.

      Usuń
    2. Łaskotanie w gardle, czy raczej "podchodzenie serca do gardła"? A może po prostu "motylki w brzuchu"?

      Usuń
    3. Moje motylki łaskotały w przełyku:)) Taka "kaczka dziwaczka" ze mnie:))

      Usuń
    4. Nie "kaczka dziwaczka" tylko motylki wyższych lotów, o! :)

      Usuń
    5. Pewnie, że tak bo przełyk jest wyżej od brzucha:))

      Usuń
  4. Pieknie napisane!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach te wakacyjne fascynacje. Mile je wspominam - bo wiesz że pamiętam szczegóły sprzed lat, niż z kim spotkałem się wczoraj. a zwłaszcza tego kogoś nazwisko. Ale równowagi marudzenie dodam, że mamy wnuczka na wakacjach. Wnuczka (7 klasa SzP), który od kilku dni zaczął opowiadać o poznanej na "ujeżdżalni" (tzw. Pantrack) rowerów, desek i hulajnóg "fajną koleżankę" I teraz widujemy go tylko w czasie posiłków. I wraca o zachodzie słońca - taki ma rygor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, słońce teraz zachodzi późno a przecież wiemy, że dopiero przy księżycu robi się naprawdę romantycznie. Miłość wśród hulajnóg zapewne też ma swój urok:))

      Usuń
  6. Ech, lepiej to już było.....Ale powspominać miło.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może jeszcze będzie jesli nie lepiej to przynajmniej miło i spokojnie?

      Usuń
  7. Klik dobry)
    Pozdrawiam ze smartfona. A niech geś kopnie to urządzenie. 😀

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.