Młode panny leją wosk,
wróżą przyszłość z kart, skórki z jabłka lub pozycji buta. Starsze panie niechaj wspominają…
W dawnych czasach Andrzejów było wielu. W mojej klasie naliczyłam
ich kilku. Był Andrzej duży i gruby w okularach - bardzo uzdolniony muzycznie. Drugi
Andrzej wysoki, chudy jak tyczka i taki raczej „drań”, który sprawiał problemy
wychowawcze, jak mówili nauczyciele. Był
też Andrzejek mały, drobniutki jak okruszek nisko pochylał głowę nad zeszytem a
biały kołnierz szkolnej bluzy zawsze sterczał mu niezgranie na karku. Andrzejek
nie był „lotny”, nauka szła mu kiepsko. Listę klasowych Andrzejów zamyka taki
zwyczajny, niczym się nie wyróżniający chłopak o tym imieniu. Jak na jedna
klasę to chyba sporo, prawda?
Z biegiem lat Andrzejów mi przybywało. Byli wśród nich ważni
oraz, bardziej ważni Andrzejowie.
Na
przykład - Wujek Jędrek. Naprawdę na imię miał Andrzej, ale utarło się w
rodzinie, że Jędrek i już. Nie był też prawdziwym wujkiem tylko „przyszywanym”
czyli wżenionym w rodzinę. Postawny mężczyzna z wielkim brzuchem i potężnym
czerwonym nosem. Wypisz, wymaluj - Święty Mikołaj! Niestety zamiast czerwonego
kubraka nosił roboczy kombinezon woniejący przypaloną gumą. Wujek miał prywatny
warsztat regeneracji opon samochodowych. Prywaciarz w PRL! Rubaszny wesołek o
dobrym, miękkim sercu. Na jego kolanach było wygodnie, a zapach gumy wcale nie
przeszkadzał.
A
teraz młodzież: Andrzej S. Siedział
w ławce za mną i wiecznie chciał coś odpisywać, ściągać, odpatrywać. Trącał w
plecy, syczał znacząco i chyba troszkę mnie podrywał. Och, ten Andrzej!
Druh Andrzej Gitarzysta. Cudny
chłopak o twarzy cherubina, obdarzony niezłym głosem, posiadacz gitary. Tyle
atrakcji w jednej osobie to i jasne, że był obiektem westchnień wielu druhen.
Gdy w blasku ogniska, trącał w struny tego kultowego instrumentu i niskim
głosem nucił słowa piosenki: „Czy
pamiętasz moja mała, tę księżycową noc...” Omdlewałyśmy z zachwytu i wszystkie
miałyśmy złamane serca. Jaki on był śliczny!
Kolejny Druh Andrzej. Ooo! To już bardziej
konkretna obozowa znajomość. Chyba nawet pierwsza miłostka? Splecione dłonie, pierwszy
prawdziwy pocałunek w blasku księżyca i pierwsze dziewczęce zdziwienie: Cooo?
Więc tak to jest z tym całowaniem… A gdy się nasz obóz skończył nastał czas
oczekiwania na list, pocztówkę, telefon… Wytęskniona pocztówka nadeszła i jest
do dziś przechowywana w domowym archiwum. Hi, hi, hi… Telefon natomiast milczał
długo. Bardzo długo. Zdecydowanie za długo. Jedna randka w kinie Wanda i spacer
nie uratowały wakacyjnego romansiku. Na tym się skończyło.
Uwaga, pniemy się po
szczeblach ważności coraz wyżej! Kolej na
druha Andrzeja K. w stopniu Instruktora.
Imponował i podobał się. Starszy od nas,
licealistek, student AGH imponował doświadczeniem harcerskim i
posiadanym stopniem, był przystojny i pełen humoru. Długo wzdychałam, marzyłam,
wyczekiwałam lecz niestety, Andrzej K. był zainteresowany inną druhną. Wrrr…
Koniec
z druhami! Pora na studencką miłość od pierwszego usłyszenia! Oczywiście znowu Andrzej, który pojawił się jak „grom z
jasnego nieba”. A było to tak: Wędrowaliśmy sporą grupą górskim szlakiem w
ramach jakiegoś turystycznego rajdu. Trzeci dzień razem, miło, wesoło lecz bez
specjalnych emocji, aż tu nagle… Stromy stok do pokonania z góry w dół. Staraliśmy
się zapanować nad zwiększającym się ,zgodnie z prawem fizyki, przyspieszeniem i
nie zaryć nosem w ziemię. Wtedy Ten Andrzej wypowiedział zdanie: „Przydałyby
się tu nartorolki”! Niby nic znaczącego ani szczególnie błyskotliwego, ale mnie
olśniło! Dostrzegłam człowieka, który był obok cały czas lecz nie zauważony,
jakby przezroczysty. Tak nietypowo i uroczo wymawiał „r”! Gdy w pociągu usiadł
obok, a nawet objął ramieniem - stopiłam się. Skończyło się jednak na
sympatyzowaniu, wspólnych imprezach oraz randki na stadionie /!/ podczas meczu
piłki nożnej. Czego się nie robi dla miłości! Ech, Andrzeju, gdybyś wiedział
jak się wynudziłam:))
Wśród
współczesnej młodzieży próżno szukać Andrzeja. Nie ma Andrzejów, nie ma małych
Andrzejków! Czy zatem zabawa ludowa pod nazwą „Andrzejki” przetrwa?
Lejemy
wosk? Eeee… Za dużo zachodu, ale karteczki pod poduszkę można by włożyć, co nam
szkodzi…
Z oczywistych względów niezręcznie mi wypowiadać się o imieniu Andrzej. Wprawdzie istnieje wiele teorii łączących imiona z cechami charakteru, ale zawsze możemy wskazać tego Andrzeja, który odbiega od normy "in plus, minus".
OdpowiedzUsuńTo prawda moda na Andrzejów już dawno minęła, może to samo czeka Andrzejkowe wróżby? ;)
Dlaczego niezręcznie? Przeciwnie, chwal się chwal! Wszystkiego najmilszego na Imieniny:)))
UsuńUśmiechy posyłam!
Niom wróżby ,wróżbami ale Andrzeje osobiście dali mi w kość...
OdpowiedzUsuńModa na ANdrzejkowe wróżby chyba dalej trwa. Bo to fajny zwyczaj.A i ANdrzeje się i teraz zdarzają...
Renia, zgadza się........Ale w rodzinie mamy tylko jednego. W naszej rodzince dla Ryszardów powinnien być specjalny dzień....:-)
UsuńReniu, Andrzej czy nie Andrzej Oni wszyscy lubią "dać w kość":)))
Usuńmaradag, podobno "wszystkie Ryśki to fajne chłopaki". Przypomnij mi w kwietniu gdy będą mieli imieniny. Obgadamy Ryśków:))
UsuńPrawda!Taka najprawdziwsza prawda ..właściwie jako panny z odzysku powinnyśmy się spotkac i wosk polać buhaha
OdpowiedzUsuńNo to...luuuuu!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńA co to za lelum-polelum? Wyczarowywanie Andrzeja?
Jak to nie wiesz? leje się i leje i wychodzi lelum. Polewasz, polewasz i robi się polelum :)))
UsuńA potem wpada się pod stół? :)))
UsuńWosk się leje! Wylany wosk polewa się wodą:))))
UsuńCzy Ty, alElla aby na pewno wosk lałaś i polewałaś?
Usuńallensteiner
Jeżeli człowiek jest najogólniej przyzwoity - nie jest jego wadą, gdy ma na imię Andrzej.
OdpowiedzUsuńallensteiner
Jasne, że nie jest to wada. Tym bardziej, że na wybór imienia nie mamy wpływu:))
UsuńOj, że masz do chleba, to widać. Ale nie wszystko, co masz, musisz sama zjeść. Znacznie odmłodniałaś, gdy trochę schudłaś. Może byś zadbała o figurę? I obetnij te włosy Matki Boskiej, bo w koczku wyglądasz jak babon, a w innych fryzurach jak dziwaczka. Poza tym lepiej Ci jak są ciemniejsze. Nie musisz też stronić od show. Jesteś dość medialna. Można na Ciebie patrzeć bez przykrości (w przeciwieństwie do Kaśki) i słuchać też można.
OdpowiedzUsuńFajny komentarz!
Usuń