Marzanna już dawno utopiona, znajome bociany zameldowane na nowy sezon w starym gnieździe, księżyc zbliża się do wiosennej pełni – czas na porządki. Uzbrojona w „cudowną ściereczkę” staję śmiało do walki z zimowym brudem na okiennych szybach. Dzień jest ciepły i przyjazny więc ze zdziwieniem stwierdzam, że szyby pucuję samotnie… Wokół wiele okien lecz wszystkie szczelnie zamknięte.
Przypominam sobie dawniejsze wiosenne, przedświąteczne krzątania.
- klop, klop, klop… niemilknące odgłosy trzepania dywanów. Kolejka do trzepaka sprzyja sąsiedzkim ploteczkom.
Młody chłopak popijający piwo przed sklepem wodzi zachwyconym wzrokiem po okolicznych oknach.
- toż to jak balet… mamrocze nie bez racji. Kobiety wyginają się i wymachują rękami w nieomal tanecznych pozach i gestach czyszcząc do błysku swoje szyby. Trzeba się nawyginać i namachać aby papierem gazetowym usunąć wszelkie smugi.
W małych ogródkach przed blokami grabienie i spulchnianie grządek. Pieszczotliwe okopywanie wschodzących już roślinek, układanie płotków z gałązek i patyków. Bielenie wapnem krawężników. Musi być czysto i porządnie. Nie uchowa się żadna zeschnięta, porzucona pod oknem grudniowa choinka…
Dziś na osiedlu cisza. Zimowy brud i chaszcze zalegają sobie spokojnie pod oknami. Okna myją się same, chyba nocami? A dywanów w mieszkaniach nie ma, lub zabrudzone wymienia się na nowe? Phiiii… Chłopak od piwa, trochę postarzały, kupuje ulubioną puszkę i zmyka do domu. Nie ma co podziwiać na osiedlowych oknach. Pstryk, TV.
Niezmienna pozostaje tylko wielkanocna miłość do jajek. Przynajmniej ja tak mam. Nigdy jajka nie smakują tak dobrze jak właśnie na Wielkanoc. Jaja, jajka i jajeczka. Od przepiórki, kury albo strusia. Wszystkie pyszne ! Malowane, oklejane – bardzo dekoracyjne. Gotowane lub smażone – bardzo apetyczne.
Pamiętacie jajeczny asortyment dawnych lat? Jaja wapienne – teoretycznie do jedzenia. Dobre dla odważnych.
Jaja chłodnicze – do wypieków. Charakterystyczny smród nie do usunięcia pomimo obfitego stosowania olejków aromatycznych do ciast. Brrr… na samo wspomnienie.
Smakoszy ratowały jaja „od baby” kupowane na bazarach z wyścielanych sianem koszyków. Umorusane zawartością kurników, bez certyfikatów SANEPiD i pieczątek, ale pyszne, żółciutkie i pachnące. Od prawdziwie szczęśliwych kur. Ach, takie jaja!
Mają jajka swoje żniwa w Wielkanoc. W tym sezonie dodatkowo oszalały – ceny galopują i szokują ale… trzeba jajka na Wielkanoc mieć i jeść! Jajkomania niech nam trwa!
Wszystkim przyjaciołom, czytelnikom oraz
sympatykom
sympatykom
radosnego jajkowania na Wielkanoc
życzę!
życzę!
Sprawdź naszą ofertę, znajdziesz w niej http://www.ramal.pl/. Zapraszamy.
OdpowiedzUsuń