„wesołe jest życie staruszka, wesołe jak piosnka jest ta
tu biuścik zachwyci tam nóżka, i świat doń się śmieje: cha,cha”
Kto z nas nie pamięta tej uroczej piosenki prezentowanej przez dwóch, niezwykle eleganckich panów we frakach i cylindrach? Śpiewający panowie sami nazywali się „Starszymi Panami”… hmmm. Oczami nastolatki widziałam w nich naprawdę starszych, dostojnych mężczyzn z laseczkami. Gdy teraz oglądam zdjęcia archiwalne z Kabaretu Starszych Panów – ze zdziwieniem stwierdzam, że wcale „starsi” nie byli! Gdzież tam! Dojrzali, przystojni mężczyźni w wieku 50 z niewielkim plusem! Starsi? Może czterdzieści lat temu właśnie taka była granica wyznaczająca starość.
Perypetie sławnego „Czterdziestolatka”. Ileż to lat temu pasjonowaliśmy się tym tematem? 30 lub 40? Andrzej Kopiczyński w dniu czterdziestych urodzin przeszedł z tego powodu załamanie psychiczne a potem urojone choroby łącznie z impotencją . Słowem, zmagał się z widmem starości. To była komedia lecz problemy prawdziwe.
Tak było niecałe pół wieku temu.
Dzisiejsi czterdziestolatkowie dopiero niedawno założyli rodziny, są młodymi tatusiami, zakładają firmy i biorą spore kredyty do spłaty przez 20 lat… Pięćdziesięciolatkowie pławią się u szczytu karier biznesowych, politycznych i naukowych. Wszyscy uprawiają sporty albo działki, bywają w SPA lub zostają Morsami, wędrują pieszo lub rowerami przez świat. Oczywiście nie wszyscy, ale spora część.
Kobiety „czterdziestki” i „pięćdziesiątki” płoną ze złości gdy ktoś ustąpi miejsca w tramwaju. Zakładają mini i szpilki – wykupują tony kremów i balsamów anty cellulitowych. Stosują diety, ćwiczą fitness, prowadzą biznesy. Niech ktoś spróbuje im powiedzieć, że proces starzenia postępuje! Temu biada. Nawet wnukom zalecają mówienie po imieniu aby uniknąć słowa „babcia”. Oczywiście, nie wszystkie. Lecz spora część.
Mamy kult młodości? Chyba nikt nie zaprzeczy.
Skąd więc te lamenty w dyskusji nad emeryturami w dalekiej przyszłości? Jeśli zmiany w społeczeństwie będą postępować nadal tak szybko i w tym samym kierunku to… za trzydzieści lat pokolenie 60 plus będzie rządzić światem i ani im się nie zamarzy emerytalna bezczynność.
Po co teraz rozdzierają szaty ci co grzeją związkowe stołki zamiast odejść na zasłużone już emerytury? Tak to bowiem jest, gdy zbliża się czas rozstania z pracą – jakoś mija na to ochota. Każdy się o tym kiedyś przekona.
Gwarantuję
13 komentarzy, skomentuj także na peerelu
Czy tu ktoś jest???
OdpowiedzUsuńjaaaaa
OdpowiedzUsuń-----------
najwięcej rozdziera szaty Prezes - niiiieee dla pracy do śmierci ... 67 to zniedołężniała babcia i starzec zgrzybiały
Mam nadzieję, że w tym świetle prezes następne wybory odpuści bo jemu stuknie ta magiczna data za dwa lata ,
to jak on niby chce krajem rządzić - jak stetryczały starzec do niczego nie zdolny emeryt
Tak, tak... Malinko, Prezesik świetnie sie nadaje do zilustrowania mojej notki. Jemu czas już na emeryturę a jednak nie chce!Taki uparciuszek.
OdpowiedzUsuńbardzo dobre spostrzezenia.
OdpowiedzUsuń