sobota, 27 września 2014

Akcja "Niewidzialna Ręka"



Dziś podaję  ją na tacy, ale w dawnej zabawie nie było tak elegancko. Wizerunek ręki odbitej dziecinną dłonią umazaną czymś-tam, często  atramentem ze szkolnego kałamarza, na kartce wyrwanej z zeszytu w linie lub kratkę, zazwyczaj dyndał nadziany na gałąź lub spoczywał na wycieraczce albo oczekiwał na odnalezienie w przemyślnym ukryciu. Na tym polegał główny smaczek zabawy. Było to w czasach gdy po osiedlowych ścieżkach, podmiejskich i wiejskich łąkach biegały gromady dzieciaków wolnych od komputerów, globalnej sieci i wirtualnych strzelanek. 

W co się bawić po zjedzeniu pajdy chleba z cukrem na podwieczorek, gdy już znudzą się fikołki na trzepaku i rzucanie piłką w „ubijanego”? Popularną i bardzo ekscytującą dzieciaki zabawę w „chowanego” i „podchody”  ktoś zmodyfikował, wyposażył w elementy dydaktyczne propagując akcję „Niewidzialna ręka”. Akcja polegała na wykonywaniu drobnych prac dla osób potrzebujących pomocy w ich wykonywaniu. Zwykle chodziło o prace porządkowe, transportowe, zbiór owoców, pielenie ogródka i tym podobne… Prace należało wykonać tak, aby adresat pomocy nie widział kiedy i kto ją wykonuje. Szybko, czasem pod osłoną nocy, wykonać prace, pozostawić w widocznym miejscu wizerunek ręki, schować się w pobliżu i z ukrycia obserwować radość oraz zdziwienie swoich podopiecznych. Jakie to były emocje! Jaka radość z uśmiechu na twarzy starszej pani, której brakło sił na porządkowanie własnego podwórka i zebranie spadających z drzew owoców. A tu, proszę! Śmieci pozbierane, podwórko zamiecione, a na progu stoi wiaderko pełne owoców z wetkniętą weń tajemniczą kartką. Jak się nie uśmiechnąć?

Akcja Niewidzialnej Ręki kojarzona jest głównie z zajęciami harcerzy. Spontanicznie włączały się też do niej liczne, niezrzeszone grupy podwórkowe na zasadzie kopiowania dobrej zabawy. Nie trzeba dowodzić jak wielkie znaczenie wychowawcze miała taka zabawa. Wartość niesionej pomocy to sprawa drugorzędna wobec uczenia umiejętności obserwowania otoczenia i wyrabiania wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. Te wartości pozostawały w kształtowanych charakterach już na zawsze.

Czasem Niewidzialne Ręki pozostawiały na miejscu akcji zamaszysty znak litery Z wymalowany kredą. To wpływ postaci hiszpańskiego /chyba?/ szlachetnego rycerza o pseudonimie Zorro – bohatera ówczesnej telenoweli. Tak, tak! Już u zarania telewizji wyświetlano importowane seriale! Oprócz rycerza Zorro mieliśmy też serial o koniu, który mówi  oraz film o dobrej czarownicy imieniem Samanta.

Współczesny młodzian w telewizyjnej reklamie, pogardliwie wykrzykuje: „Ojciec, dość już tej harcerki, teraz mamy GPS!” Chciałoby się powiedzieć: Synku, ta harcerka nie była taka zła…





35 komentarzy:

  1. To były czasy!:)))Zapomniałaś o"Bonanzie"i"Złamanej strzale":)
    Wtedy dzieci nie mówiły-nudzę się,zawsze były jakieś zajęcia,które często zmuszały ciało do ruchu i wysiłku po za w-f...
    Serdeczności zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orko witaj! Serdeczności chętnie zbieram. Tak, trzeba pamiętać o Bonanzie! Żłamanej strzały jakoś nie kojarzę... Cóż, pamięć już nie ta:)))

      Usuń
  2. Fakt - łezka sie kreci w oku na wspomnienie tej akcji w zamysle majacej jak nie tak dawne akcje Wielka Orkiestra Światecznej Pomocy. Każde zaktywizowanie mlodziezy do czegos innego do .....czegos innego co lubi najbardziej, jest cenne. Z tego okresu pozostał mi tylko dowcip: Niewidzialna ręka złapała babcię, zdarło majciochy i wyprało !!!!!.
    Bet - fajnie, że wspominasz dawne i dawno zarchiwizowane w naszych umysłach akcje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, słyszało się o patrolach harcerzy, które siłą /!/ przeprowadzali staruszki przez jezdnię! Wszyscy chcieli się wykazać aż "obiektów" do pomocy brakowało :)))

      Usuń
    2. Super akcja z tymi gatkami babci! Pamiętam tez różne harcerskie akcje gdy jeszcze "zuchem" byłam. Posyłano nas n.p. do babci jednej, żeby zrobić jej zakupy, a ona nie chchciała, "bo akurat córka była i zrobiła". I punky były nie zaliczone...
      I a propo"s seriali. Jako pierwsi lub nieliczni na naszej ulicy mieliśmy telewizor. I pamiętam, że na Bonanzie i n.p. : łyzwiarstwo figurowe na lodzie, kiedy wówczas w demoludach odnosiliśmy sukcesy - caly tapczan i domowe krzesesełka usiane były różnymi sąsiadami i znajomymi........Mama uwijała się z herbatkami a oglądacze roskładali się na naszym tapczanie. Tapczan to tez "tamte" czasy, he....?

      Usuń
    3. Oj tak, tapczan pełnił rolę dzisiejszych kanap. Choć nie do końca bo na tapczanie się spało a nie siedziało:))) Końce tapczanów wykończone były wałkiem wykonanym z materiału obiciowego tapczanu. A może wałek był jeden? Nie pamiętam.
      Wspólne oglądanie TV pamiętam - do nas przychodziła zgraja dzieciaków na bajki Disney'a.

      Usuń
  3. Nie zauważyłem w poście bardzo istotnej informacji o tym, że akcja była nadzorowana i relacjonowana przez TV. Chyba 2-3 razy w tygodniu pojawiał się na ekranie telewizora zaciemniony całkowicie tajemniczy osobnik, który relacjonował na bieżąco działania Niewidzialnej Ręki, i to chyba najbardziej nas rajcowało - znaleźć się w telewizji, albo chociaż dowiedzieć się co gdzie zrobiono!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam tego zaciemnionego faceta z TV... Może nie miałam jeszcze wtedy telewizora? Akcję opisałam tak jak ją zapamiętałam czyli jako zabawę grupy podwórkowej oraz zadania w ramach zbiórek harcerskich.
      Nie, nawet nikt wśród nas w moim otoczeniu nie pomyślał o byciu w telewizji.

      Usuń
    2. I jeszcze pomyślałam, że może relacje telewizyjne pojawiły się dużo później niż akcję wymyślono i wprowadzono? Nie wiem, może moja pamięć nie zarejestrowała tych relacji. Przeszukuję swoją "pamięć wewnętrzną" i nic... Jakiś "miękki dysk" mi tam nawalił...

      Usuń
    3. Ten zaciemniony facet nazywał się Maciej Zimiński (kilka tygodni temu zmarł), i to on wymyślił w 1964r. ten program telewizyjny. Bo to był program telewizyjny, który dopiero później przeniósł się na zewnątrz studia. W Wikipedii podają, że te raporty TV nadawano w teleranku od 1964 r. do 1978 r.

      Usuń
    4. ŁŁŁŁeeeee, nie wiedziałam. Program telewizyjny może wymyślił ten Pan a sama idea Niewidzialnej Ręki to też jego pomysł? Wydaje się, że to wyszło z harcerstwa.

      Usuń
    5. Harcerze prowadzili wcześniej taką akcję, ale siła telewizji przebiła wszystko. Teraz sobie przypomniałem, że - tak jak pisze Krystyna niżej - faktycznie "Niewidzialną Rękę" TV nadawała w czwartki, i był to program ściągający młodzież przed ekrany. A sama nazwa wyszła chyba z serialu filmowego.

      Usuń
    6. No to ja pamiętam tylko tą wersję harcerską. Telewizyjnej nie. Może nie pozwalali mi oglądać TV? Bo telewizor już chyba w domu był.

      Usuń
  4. Tę tajemniczą postać w TV pamiętam. I samą akcję również chociaż będąc harcerką w tamtych latach jakoś sama mało się udzielałam ,za to pilnie śledziłam poczynania innych....Chyba od małego stałam jakoś z boku istotnych wydarzeń :))
    Dzisiaj mamy Świąteczną Orkiestrę - czasy inne, dzieci inne ale przekaz ,myślę ten sam...Pamiętać proszę - wtedy był tylko jeden program a potem dwa w tv,były inne bodżce no i inne założenia siły przewodniej narodu ... to były nasze dziecięce czy młodzieńcze czasy ,które wspominamy z łezką w oku.Co do dzieci - jakoś wtedy ,jak i teraz założenia są słuszne ..
    Z akcji niewidzialnej ręki - przekopałam mamy ogródek (zawsze brała faceta do tej roboty)...Mama tego w ogóle nie pamięta! Teraz się nie dziwię ,dziwiłam się wtedy ,że się nie cieszy...tak jak mi się wtedy wydawało ,że powinna. U mnie wtedy akcja niewidzialna ręka umarła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, też pomyślałam o WOŚP jako analogii do dawnej akcji. Z tym, że teraz chodzi o kasę... Wiem, wiem, szczytny cel itp. "Niewidzialne ręki" dawały pracę własnych rąk i zainteresowanie zwykłymi ludźmi ze swojego otoczenia. W tym upatruję największa wartość wychowawczą. Kształtowanie dziecięcej wrażliwości z wykorzystaniem elementów zabawy i praktycznie bez żadnych nakładów finansowych. Każdy miał szansę wykazać się w takiej akcji.

      Usuń
    2. Teraz wszystkie, nawet najbardziej szczytne akcje, oparte są na pieniądzach. Wszędzie podaje się konto i już. Racja, inne czasy. Inaczej to wszystko pracuje. Część, (i to spora), wpłacanych pieniędzy idzie na reklamę i administracje. Bez ujemnych kosztów są tylko dzieci lub starsze osoby z puszką pod drzwiami, które mozna wylegitymowac. "Zatrzepiacze" na ulicy, żebracy - powodują irytacje. Choć raz zrobiłam wyjątek w Katowicach. Młody z dredami człowiek siedział sobie z kartką p.t.: ZBIERAM NA PIWO.
      Nie mogłam się oprzeć....za szczerość i dowcip. Ale, ok, to juz są inne rejony.

      Usuń
    3. Obawiam się, że niespodziewana wizyta dzieci na podwórku w celu pomocy mogłaby być teraz odebrana jako zamach na prywatność...
      Zaczepiaczom ulicznym przeważnie daję jakieś drobne z obawy, że zrobią mi coś złego, porysują auto, szarpną torebkę a może nawet oplują? Chociaż są z tego też zabawne sytuacje. Zdarzyło mi się, że obdarowany kwotą 5 zł wyściskał mnie i wycałował zanim zdążyłam zaprotestować, opowiadał przy tym historię swojego życia i ledwo zdołałam oswobodzić się od jego towarzystwa. Dawać czy nie dawać - oto jest pytanie.

      Usuń
  5. Pamiętam, że ta "niewidzialna ręka" była zawsze w czwartki, w Ekranie z Bratkiem. Tam też leciały dla nas seriale - "Ivanhoe", "Thierry śmiałek", "Bella i Sebastian". I "Złamana strzała"!
    A koń który mówił - nazywał się mister Ed :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Mister Ed! Jak dobrze, że przypomniałaś.

      Usuń
  6. Bet,byli też tacy,którzy podprowadzili coś komuś z korytarza,komórki lub piwnicy i zostawiali kartkę"niewidzialna ręka". Zawsze znajdą się tacy,co wykoślawiają wszystko,co dobre,podobnie jak dziś opluwana jest W.O.Ś. P.
    Grało się w piłkę do czasu,aż ktoś krzyknął:"pociąg jedzie!",Kto tam miał zegarek ręczny?nikto,.A wiadomo było,że 5min po przyjeździe pociągu rozpoczynała się"Bonanza". Tak,tak..Tak wtedy jeździły pociągi,co prawda nie jakieś typu"Intersity",ale lokalne.. Koniec gry,wszyscy pędem do domu! Ja co prawda do domu sąsiada,który jako jedyny w bloku miał TV(normalny burżuj-stary kolejarz!). W ramach wdzięczności jako"widzialna ręka"pomagałem gościowi w różnych pracach przydomowych..Ech,to były czasy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wszystko można wykoślawić, ośmieszyć, wyszydzić i na koniec opluć. Fuj.
      Bardzo pochwalam "widzialne ręki" także, może nawet bardziej.
      Punktualność pociągów jest już legendą, niestety. Tylko telewizyjny Teleexpres odjeżdża punktualnie o 17!

      Usuń
  7. Dzisiaj też mamy "niewidzialną rękę" - kapitalizmu,która niestety
    działa odwrotnie niż ta o której wspominasz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeee Bob, ta ręka czyni też czasem dobre rzeczy:)))

      Usuń
  8. Podrzucałem tę raczki jak przynosiłem babci wodę i takie tam. MIiło wspominam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wyrosłeś na porządnego człowieka.

      Usuń




  9. Czuwaj Druhno Bety !
    Czuwaj Druhny i Druhowie !

    W styczniu 1945 roku moje miasto zostało wyzwolone w „ofensywie styczniowej”.. Wiecie to było coś niebywałego . Od rozpoczęcia w ciągu trzech dni ,przy mrozie okoł 15 stopni, przy śniegu, żołnierze radzieccy w boju, przeszły przez trzy dni ponad 200 kilometrów.
    Wiecie, że już 01 września 1945 roku rozpoczęły się zajęcia szkolne w 17 szkołach podstawowych o 8 gimnazjach i liceach. W mojej szkole drużynę harcerska zorganizował i prowadził porucznik Ludowego Wojska Polskiego, przedwojenny podharcmistrz ZHP.
    W listopadzie 1945 roku zdobyłem stopień „młodzika” , złożyłem przy ognisku Przyrzeczenie „ Mam szczerą wolę….” I otrzymałem Krzyż Harcerski. Mieliśmy też sztandar, który ukrył i przechował woźny z naszej szkoły
    Pułk w którym służył nasz Drużynowy , objął nad nami patronat, byliśmy jednakowo umundurowani i usprzętowieni. . Znaliśmy równie dobrze musztrę paradną. Dla tego dość często braliśmy udział w różnego rodzaju imprezach publicznych. W kwietniu 1946 roku braliśmy udział w Zlocie Młodzieżowym „Trzymamy straż nad Odrą i Bałtykiem”. Ostatnią imprezą w jakiej brałem udział jako harerz, to był Zlot Zjednoczeniowy Młodzieży Polskiej we Wrocławiu
    Brałem również aktywny udział w reaktywowaniu Związku Harcerstwa Polskiego i byłem w Gk szefem wydziału kwatermistrzowskiego.. .
    Akcja o której dyskutujecie, powstała z pewnością z pewnością w Kwaterze Głównej przy opracowywaniu programów pracy i regulaminów.
    Pamiętacie były trzy sprawności czerwony, biały i zielony Krzyż, nosiło się je na lewym rękawie.. Sprawności zręcznościowe a było ich około trzydziestu noszone były na prawym rękawie. Były to takie jak np. kuchcik, krawiec, …………..,”Niewidzialna ręka” była plakietką umieszczaną pod Krzyżem Harcerskim.
    W reaktywowaniu harcerstwa brało udził sporo dziennikarzy i teraz mi trudno skojarzyć czy pierwsi zaczęli harcerze czy dziennikarze.
    W sumie jest o mało ważne. Ważne było to, że przez kilka lat ta działalność trwała
    A pamiętaccie piosenkę: „Szare , namiotowe płótno…..” albo „To harcerskie tango….”No to wypada mi teraz pożegnać Druhny i Druhowie: CZUWAJ !
    I jeszcze: Idzie noc, słońce już,
    Zeszło już…………

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirgal, jak zawsze dorzucasz tu garść ważnych informacji.
      Czuwaj, Druhu! Słońce już zeszło z gór, zeszło z gór....Nucę na dobranoc.

      Usuń
  10. m_16 Waszek4.10.2014, 00:55

    Szlag mnie trafia,kiedy słyszę te kontrowersje na temat wyburzenia-przesunięcia pomników żołnierzy radzieckich.. Nie jestem zwolennikiem Stalina,to był pospolity bandzior. Ale nie można opluwać zwyczajnych żołnierzy,którzy nie mieli nic wspólnego z polityką,a zginęło ich u nas 66o000.tys. Znałem w pracy gościa,który to widział.."Leżeli jak snopy na polu,skoszeni przez niemieckch maszingewehrów..Buda,gnojki,bo gdyby nie oni,to byście dzisiej czekali w kolejce do komory gazowej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też trafia z tego powodu. Jesteśmy więc jednakowo "trafieni". Ileż jeszcze będzie o tym dyskusji?

      Usuń
  11. Fajny wpis. Uwielbiam wracać myślą do tych PRL-owskich klimatów, choć ponownie żyć w takim ustroju już bym nie chciała...

    Ujął mnie szczególnie ten fragment: "Było to w czasach gdy po osiedlowych ścieżkach, podmiejskich i wiejskich łąkach biegały gromady dzieciaków wolnych od komputerów, globalnej sieci i wirtualnych strzelanek" - tak, za czasów mojego dzieciństwa też tak było :-)

    I akcje Niewidzialnej Ręki też pamiętam!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Małgorzatko! Może biegałyśmy po tych samych osiedlowych dróżkach? Noooo, przynajmniej po podobnych dróżkach:))))
      Zapraszam częściej.

      Usuń
  12. m_16 Waszek4.10.2014, 20:14

    Bet,nie wiesz,co się dzieje u alElli? Strasznie długo nic nie pisze..Wyjechała gdzieś,czy ma jakieś kłopoty zdrowotne???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waszku, jest już nasza alElla!!!! Hurrrraaa !!!!!!!!!!!

      Usuń

  13. Waszek przecież Wiesz, że my to od tysiąca lat jesteśmy chrześcijanami i to jeszcze najwierniejszymi z najwierniejszych. Zapomniałeś, że również od tysiąca lat jesteśmy „przedmurzem chrześcijaństwa, oraz kultury i cywilizacji europejskiej”.
    Przecież Wiessz, że za naszą wschodnią granicą to żyją jakieś rosyjskie następnie bolszewickie a ostatnio rosyjsko – sowiecka, dzika swołocz..
    Również Wiesz, że ta swołocz ponad czterdzieści lat okupowała nasz Kraj. O ich wredności dowodzi to, ze odbudowali, rozbudowali i przebudowali nasze zniszczone wioski, miasta i przemysł. Przez ponad czterdzieści lat tej „okupacji” potrafili wychować kadrę pseudo historyków, którzy byli nawet członkami KC PZPR a dzisiejsze pokolenie jest już ich wychowankami..
    Pamiętam doskonale (miałem już wtedy 12 lat) tą „dzicz azjatycką” odnoszącą się do nas, do dzieci z wielką sympatią, którzy nam opowiadali o swym młodszym rodzeństwie lub swych dzieciach.

    Już zaraz po kapitulacji nasi zachodni koalicjanci zaczęli zgłaszać wątpliwości , że oddali nam Szczecin i Wrocław.
    W odpowiedzi na to wojewoda pułkownik Borkowski i Prezydent miasta Szczecina Zaręba postanowili , że w kwietniu 1946 roku zorganizują Zlot Młodzieży TRZYMAMY STRAŻ NAD ODRĄ I BAŁTYKIEM”.
    Dzięki opiekującym się nami pułkiem brałem wraz z całą drużyną udział w tym Zlocie. Zawieziono nas samochodami wojskowymi. Proszę pamiętać, że był to kwiecień 1946 roku. Muszę Wam również przypomnieć, że na Ziemiach Odzyskanych działały jeszcze zorganizowane grupy niedobitków hitlerowskich nazywane „wilkołakami” Działały również oddziały „żołnierzy wyklętych” i w związku z tym nasza kolumna ochraniany był przez oddział żołnierzy.
    Najstraszniejszy był odcinek przebiegający przez teren walki na terenie Wału Pomorskiego. Jechało się drogami wysadzonymi opalonymi i okaleczonymi drzewami. Przez spalone wioski i miasta patrzące na nas czarnymi oczodołami okien. I drogi, skwery, ogródki przy domowe. I groby poległych tam żołnierzy. I obok siebie pochowani polegli żołnierze radzieccy, polscy i niemieccy. I uparta myśł, że ci polegli młodzi ludzie sami się po zabijali.
    I następnie przejazd prawie przez cały Szczecin do miejsca zakwaterowania do koszar na Pogodnie. I przejazd wąwozami gruzów. I te straszne czarne oczodoły okien I przejazd przez teren dawnego portu, oraz stoczni . i te dziwnie jak by poskręcane z bólu poskręcane metalowe urządzenia .

    Wiecie ? Jechało nas sześćdziesięciu dwunasto do czternasto letnich chłopców: „dzieci wojny”. Z tej grupy ukończyło studia i zamieszkało na Ziemiach Odzyskanych. Staliśmy się wychowankami PRL-u. Większość z nas wstąpiło do PZPR i żaden z nas nie wstydził się i nie zapierał tego czym, kim był i co robił w tym okresie

    Przykro mi tylko, że dzisziai rodzące się pokolenie otrzyma całkiem wypaczony obraz tej mojej i nie tylko , prawdy o tym okresie . Będziemy przekazywani jako kolaboranci (podobno) „sowieckiego okupanta”..

    OdpowiedzUsuń
  14. m_16 Waszek7.10.2014, 05:09

    Nikt nie może być potępiony pod jednym warunkiem:że nie uczestniczył osobiście w zbrodni..Takie czasy..

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.