Na tęgie mrozy, strajki i całe zimowe zło proponuję dziś
słodkie wspomnienie z peerelowskiego dzieciństwa.
Kakao z pianką podawano dla podkreślenia uroczystego
charakteru dziecięcych przyjęć. Na urodziny do tortu ze świeczkami, na niedzielne,
rodzinne śniadania, na szkolne zabawy karnawałowe, a nawet… na poczęstunek po
przyjęciu Pierwszej Komunii. Tak świętowano tę uroczystość w niektórych parafiach.
Naturalne kakao pakowane w małe brązowe pudełeczka firmy 22-Lipca
d.E.Wedel lub Wawel było raczej dostępne w sklepach PSS Społem. Szczęśliwi
posiadacze rodziny za granicą otrzymywali kakao holenderskie Van Huoten w okazjonalnych paczkach.
Łyżeczkę kakao mieszam z łyżeczką cukru i odrobiną gorącego
mleka na gęstą papkę. Dobrze rozmieszane, bez grudek, zalewam gorącym mlekiem i
dosładzam do smaku. Na wierzch kładę kopczyk piany z białek ubitej na sztywno z
cukrem pudrem. W wersji „na bogato” kakaowy proszek można dodać do żółtka
utartego z cukrem i całość zalać gorącym mlekiem.
Napój
najlepiej prezentuje się w przezroczystej szklance. Niestety, musiałam użyć
filiżanki bowiem zwykłe szklanki dawno, dawno temu wyszły z domowego zbioru
naczyń. I nie powróciły… Została „rodowa porcelana”. Dzieci często piły kakao za
pomocą słomki, aby smakowitą piankę zostawić na zakończenie i wyjadać łyżeczką.
Białko z cukrem było smakołykiem podobnie jak żółtkowy kogel - mogel.
Kakao z pianką świetnie komponuje się w towarzystwie pączka z
nadzieniem różanym. Taki to sentymentalny powrót do karnawałowego popołudnia
sprzed lat. Endorfiny, aż skaczą wokół filiżanki!
Bet no to koniec swiata.Ten napitek bardzo lubilam w dziecinstwie i lubie do dzis.Tym bardziej,ze holendrzy naprawde maja dobe kakao.Dzis z kakaem musze uwazac raczej (no wiesz idzie w oponke niestety)ale dalej sobie robie ze wzgledu na mikroelementy zapobiegajace kurczom wszelakim(magnes podobno dobry na wszystko:))).Ech moze bitej smietany juz nie uzywam ,wiesz - dobre gorace kakao nawet jak czlowiek glodnawy jest dobre na wszystko - na maly glodzik tez
OdpowiedzUsuńReno, na tym kakao jest pianka z białek kurzych - to mniej kalorii niż bita śmietana. A białko samo w sobie jest cenne. jeśli nie przesadzisz z cukrem to taki napój nie będzie tuczący. Naturalne kakao jest bardzo dobre ze względu na magnez.Pij na zdrowie!
UsuńZnam to pudełko znam :-)))
OdpowiedzUsuńTeż piliśmy takie kakao,
a bywa jeszcze w tych naszych marketach ??
Chyba nie...
Nie, Jasna8, nie widziałam tego kakao w supermarketach - może zmieniono opakowania i nie zauważyłam? Te okrągłe puszki są jeszcze w wielu domach bo nadają się świetnie do przechowywania kaw, herbat oraz innych gatunków kakao. Moje puszki wylądowały w piwnicy ale na eksponowanym miejscu więc zdjęcie zrobiłam bez grzebania w rupieciach.
UsuńNo nie, no nie!!! Bet, czy chcesz bym padł na myśl samą o tym wtedy popularnym przysmaku?
OdpowiedzUsuńKtóry był popularny nie tylko z powodu braku większej ofert słodkości (bo wbrew obecnym opiniom można było dobrych czekoladek, pierrotów, bajecznych, chałwy kupić i jeść do woli, zwłaszcza w wywołanej przez Anzai`a epoce Gierka), ale w związku z tradycją picia kakao w takiej postaci z okazj różnych spotkań towarzyskich.
Widok tego w filiżance sprawia ślinotok!!!
Hi,hi,hi... Honiewicz... Ewa kusiła Adama jabłkiem a ja próbuję tego za pomocą pianki na kakao:)))
UsuńTen napój był popularny na długo przed Gierkiem za Gomółki albo nawet jeszcze wcześniej...
Tak, jeszcze w czasach Majów i Azteków, który pili napój kakaowy podczas świąt i obrzędów.
UsuńWładysława Gomułkę oraz wszystkich państwa przepraszam za pomyłkę w pisowni nazwiska. Powinno być Gomułka. Kmiot ze mnie.
UsuńTeż często robię sobie ten przysmak, tylko, że do tego kakaowego kogla-mogla dodaję nieco piwa i parę łyżek spirytusu. Ale na rozgrzewkę najlepszy jest chyba wypasiony grzaniec (karmel, piwo, czekolada, cukier, skórki cytryny, kakao, masło, spirytus). Nie znam napoju po którym byłby większy kop, a potem kac, nawet Adwokat na ciepło siada (a nie grzeje).
OdpowiedzUsuńAnzai, spirytus dzieciom? Opisuję napój dla dzieci... grzecznych dzieci.
Usuń... zamiast paru, można dać zero łyżek spirytusu, też smaczne!
UsuńBardzo sprytnie wyszedłeś z opresji. Tak, na pewno smacznie będzie chociaż pokolenie współczesnych snikersowo-chipsowych dzieci napojem nie była zachwycona.Ograniczyli się do uprzejmej konsumpcji.
UsuńMleko, kakao i cukier długo gotować na wolnym ogniu. Wystudzić, dodać spirytus. Przelać do butelki, zakorkować, zalakować i odstawić na 2 tygodnie. Czekać na Anzai'a.
UsuńA cóż to znowu? Nowa nalewka, kakaówka?
UsuńNigdy kakao nie gotowałam, nie wiem czy to dobrze.Może prawidłowo jest gotować?
W tym gotowaniu chodzi o konsystencję likieru. Trzeba dotąd gotować, aż "eliksir" będzie spływał z łyżeczki w postaci ciągnącej się nitki. Ale z dzisiejszego mleka chyba nie wyjdzie. Musi być tłuste mleko.
UsuńAcha, to jest likier a ja nazwałam eliksir nalewką. Dobrze mówię: kmiot jestem.
UsuńNie wiem, czy mogę jeszcze skorygować przepis alElli (bo może znowu się obrazi), ale w całym przyrządzaniu najważniejsze jest przypalanie cukru. To wtedy powstaje ten niepowtarzalny smak. Gotowanie mleka, cukru, i kakaa razem też pewno będzie wyjściem, ale da inny smak. Ale skoro już, to może przypomnę jak ja to robię. 1/2 szklanki cukru przypalam w metalowym garnku (np. patelnia) na kolor min. słomkowy, maks. ciemno brązowy (rzecz gustu). Do stwardniałej masy ostrożnie wlewam 3/4 szklanki wrzątku, i dodaję 1/2 szklanki cukru. Powstały karmel gotuję do momentu, który opisuje alElla (cienka nitka 10-15 cm). Potem dorzucam przyprawy, całą skórkę cytryny, i kilka goździków. Do tej chwili jest to t.zw. "przypalanka", potem można już różnie, ja jednak wrzucam pokruszoną tabliczkę czekolady, i łyżeczkę masła (daje połysk i klaruje), oraz szczyptę soli (podnosi wybitnie smak!). Gdy całość ma ok. 40 st C dolewam spirytus, a czasem też piwo (to ten "Rozbójnik") i ... zamykam drzwi. ;)
UsuńPS. pije się na ciepło, ok. 50 st. C!
Ja może i poskracałam przepis. To było tak dawno... Pamiętam jednak, że przypalało się cukier do różnych trunków.
UsuńAaaaaa... i jeszcze nasypywało się cukier na skórkę z chleba, podpalało i takie brązowe kuleczki skapywały, ale do czego skapywały, nie pamiętam.
UsuńTen chleb palony z cukrem chyba skapywał na jakieś białe ciasto/tort, chyba bezowy, bo smak tych kropel był taki dziwny,niby orzechowo-kawowy.
UsuńDzisiaj oszuści też palą cukier biały i sprzedają go 4 razy drożej jako brązowy.
Oho,ho... ale specjaliści z Was! Pękam z zazdrości! Do robienia zwykłej przepalanki, bez bajerów, wynajmowałam męża koleżanki. Robił gar tego specjału na moje wesele:))))
UsuńNo fajnie. A czym żeście te białka na pianę ubijali? Jeszcze przed Gierkiem i Gomułką? Czy ktoś potrafi ubić pianę z białek widelcem?
OdpowiedzUsuńallensteiner
Przyrząd zwany obecnie trzepaczką/ubijaczką potrafiono konstruować w starożytnym Egipcie.
UsuńA starożytni Rzymianie ubijali jajka na omlety.
Omlet i suflet - potrawę z utartych żółtek i ubitej piany z białek jaj znano na dłuuuuuuuuuuuuuuuugo przed Gierkiem i Gomułką.
U nas np. Marysieńka Sobieska wprowadziła na stoły pulchny omlet znany jako "omlet Marysieńki". Najdelikatniejsze omlety przygotowywano z żółtek utartych z cukrem i z pianą z białek ubitych na sztywno.
Owszem, od czasu do czasu komuś w mej rodzinie strzelało do łba, żeby nabyć trzepaczkę/ubijaczkę, ale w końcu stawało na tym, że ubijało się widelcem, bo to było pewniejsze.
UsuńA Ty na temat trzepaczki tak teoretyzujesz, czy z praktyki?
allensteiner
Ubijanie piany widelcem jest uciążliwe...Trzepaczka szybsza i pewniejsza. Żadem mikser ani elektryczne ubijaki nie zrobią takiej sztywnej piany jak trzepaczka.
UsuńDla podniesienia temperatury dyskusji odrobina teorii. Ubijać można czym się chce, łyżką, nożem albo nawet palcami. Trzeba tylko wiedzieć o co chodzi w tym biciu piany. Piana "stanie" jak wprowadzimy do niej maksymalną ilość powietrza, a stanie tym szybciej im bardziej uda nam się zmniejszyć "napięcie powierzchniowe". Napięcie powierzchniowe (fizyka) zmniejszamy poprzez rozbicie struktury powierzchniowej białka, lub (i to jest szybszy sposób), dodanie zmiękczaczy; ze środków kuchennych najlepsza jest odrobina soli, lub kilka kropli piwa, albo octu winnego, jeszcze lepszy jest zagęszczacz. Praktyczna wskazówka: nie trzeba białka ubijać tylko podnosić i tak upuszczać, aby "zagarniać" maks. ilość powietrza.
UsuńDlatego właśnie najlepsza jest trzepaczka. Dzięki swojej konstrukcji zagarnia bardzo dużo powietrza, czego nie zrobi ani widelec, ani mikser, który tylko bełta w kółko - niewiele zagarniając.
UsuńZgadza się, ale przy jednym białku (np. do schabowego). Większą ilość ubijam mikserem, ale tak, aby na łopatki nalewać białko. a
UsuńW teorii jesteście świetni. A jak z praktyką????
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji picia kakao, wspomniałaś, Bet, o przyjęciach po Pierwszej Komunii, które odbywały się na terenie kościołów. Jeśli kościół miał park, a pogoda była ładna, to na świeżym powietrzu. Siostry zakonne przynosiły kakao w dużych dzbankach i nalewały dzieciom. Pycha! Smakowało bardzo, dodatkowo dlatego, że wtedy przed komunią świętą nie wolno było 2-3 godziny nic jeść.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak było alEllu, z powodu nie jedzenia przed komunią niektóre dzieci słabły i trzeba je było natychmiast "po" wzmocnić. Bardzo mi się ten obyczaj podobał - wspólne śniadanie dzieci i księży. Innych uroczystości, domowych, już chyba nie było.
UsuńA ja wspominając czasy dzieciństwa zjadłem wczoraj marmoladę różaną solo. Trochę mnie zemdliło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Antoni, marmolada jest pyszna, aby nie za dużo...
UsuńTeraz już wiem
Usuńo rany ślinka mi leci na to kakao z bitą smietaną. No i jak mam trzymać dietę jak widzę takie pyszności?
OdpowiedzUsuńJagódko, to jest pianka z białek! Niskokaloryczne!
UsuńChyba sobie dzis kupie jakies kakako !!!. Przepis Anzai'a znam i dzieki że go przypomniałeś.
OdpowiedzUsuńJako gówniarz łaziłem z kolegami na kakao dla nieletnich zwanym "Flip". Ile tam było spirytusu nie wiadomo ale wiadomo, że byłó nam potem dośc wesoło o świat stawał otworem.
Pozdrawiam
Do Bet i Piotra. Przepis jest znany, a kilka jego modyfikacji, przejął przemysł, np. wersja bez masła to w sprzedaży "Krupnik" (albo Krupniok), wersja bez masła to też dla dla tych, co nie mają gdzie podgrzać napitku (oryginalny pije się na ciepło), no i najlepsza, którą Piotr też chyba zna to: "Rozbójnik" (bez masła, ale z piwem, gożdzikami i przyprawami korzennymi) - kosi równo i przycina nawet przy ziemi. Wszystkie odmiany, z uwagi na walory smakowe, nadają się na prywatki, bo ten zdradliwy trunek uwielbiają też Panie. Trunek zwala z nóg i trzyma tak długo dopóki nie ostygnie w naszym organizmie, zwykle do 1 godziny. I to jest jedyna wada, bo jak szybko "kosi", tak szybko też odpuszcza. Niestety, jak ktoś przesadzi, to kac Gigant, przy tym jest niczym.
UsuńOch, chłopaki tylko o jednym...hi,hi,hi... Na zdrowie!
OdpowiedzUsuńChłopaki, zanim zaczną się raczyć, niech przeprowadzą test, czy mogą.
UsuńTest alkoholowy.
Jeśli go zdasz, wciąż możesz pić.
Jeśli nie... to czas przystopować z piciem!
A oto instrukcja:
1. Wejdź tutaj: http://www.selfcontrolfreak.com/slaan.html
2. Kliknij na nos tego pana.
Jeśli Ci się udało kliknąć w nos, możesz sobie spokojnie nalać kieliszek lub szklaneczkę ulubionego trunku.
Super! Udało mi się dopiero za trzecim razem. Trzeba bardzo powoli od dołu obrazu, dokładnie środkiem, najechać na grdykę. Ale kliknięcie w nos nic nie daje.
UsuńJak to nic nie daje? Zezwala na wypicie ulubionego trunku :)))
UsuńZa dużo roboty, i nie mam najważniejszego składnika spirytusu.
UsuńZaraz Bet nam tu da, za te harce.
UsuńHarce dozwolone, robicie to z wdziękiem.
UsuńTest alkoholowego nie zaliczyłam. Nie ma szans pacnąć w nos tego pana. To on paca w moją strzałkę. Łobuz!
Mniejsza już o kakao. Ale spójrz na to zdjęcie... Koniecznie!...
OdpowiedzUsuńhttp://www.olsztyn24.com/news/19375-spotkanie-noworoczne-prezydenta-olsztyna-odbylo-sie-w-filharmonii.html?f=6339497
allensteiner
A webiste to get yourself a Philippine copyright for my
OdpowiedzUsuńliterary articles and/or books?
Have a look at my website Http://www.crystaleez.com/
Also visit my web site : Paxil