środa, 6 marca 2013

W marcu



        W marcu zawsze padał śnieg z deszczem, a w naszych rękach pojawiały się goździki i tulipany. Wątlutkie, przywiędłe, w celofanowych osłonkach. Bywało, że na swój moment wręczenia wyczekiwały  wstydliwie ukrywane pod paltem lub zduszone w pracowniczych teczkach. Kupowane w pośpiechu od ulicznych sprzedawców wprost z cynkowanych wiader, aby zdążyć z życzeniami do żon, matek, sióstr, szefowych i narzeczonych. 

        Nie mogę powstrzymać się od wspomnień kultywowania Dnia Kobiet. Nie będę katować Was wizją przydziałowych rajstop wydawanych przez Radę Zakładową zgodnie z listą pracowniczą. Ale cóż, przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka i dlatego wracam myślami do tego święta.

 Mało kto pamięta, że Dzień Kobiet obchodzony jest od 1910 roku dla upamiętnienia walki o równouprawnienie kobiet. Nasze praprababki wywalczyły prawa wyborcze, a potem to już pooooszło…! Apetyty i ambicje kobiet rosły i rosły. Panie zdobywały wykształcenie, opanowywały kolejne zawody, nawet te najbardziej męskie. Rewolucja techniczna i ideologiczna posadziła kobiety na traktory, a wojenne czasy wykreowały je na dzielne żołnierki. Wyśrubowane plany odbudowy i rozbudowy kraju po wojnie wymagały pracy rąk. Wtedy już było bez różnicy: damskie czy męskie. Wszystkie liczyły się równo przy łopacie i kielni. 

A dzieci trzeba było rodzić i wychowywać  jak natura chciała. O męża dbać, wyprać, posprzątać oraz ugotować. Tak powstał domowy drugi etat. Praca-dom, praca-dom.

Kogo za to winić? Prababki sufrażystki czy postęp cywilizacyjny? 

        Na pociechę miałyśmy peerelowski Dzień Kobiet, który można  wyśmiewać, kpić i prychać jak na wszystko z minionej epoki. Trzeba jednak uczciwie stwierdzić, że był to bardzo miły dzień. Dla wszystkich:

Panie – całe w uśmiechach, obdarowane, obcałowane i docenione na uroczystych akademiach szkolnych, zakładowych, partyjnych. 

Panowie – częstowani różnościami /!/ w ramach wdzięczności za życzenia, uściski i całusy. Choćby służbowe, ale zawsze miłe.

Handel uspołeczniony i gastronomia – wysokie obroty w asortymencie słodyczy i alkoholi. 

Prywatna inicjatywa, w tym przypadku, kasta badylarzy – goździkowo tulipanowe żniwa! Popyt przewyższa podaż, sprzedają się nawet rachityczne lub wyrośnięte ponad normę kwiatki.

Dzień to był wesoły, pełen luzu i spotkań. Praca? Ależ, mamy dziś święto! Zakładowe herbatki, „przyjątka” dla nauczycielek zaraz po szkolnej akademii, całusy i przytulanki z chłopakami w ostatnim rzędzie kina. Nawet służbowe niby-prezenty wywoływały uśmiech i przyjmowane były z zadowoleniem. Wyśmiewane rajstopy z paczuszką kawy też.

        Ech, wszystko  było lepsze od tego co serwuje się nam ostatnio z okazji Dnia Kobiet. W mediach damskie tematy łączone najchętniej ze zdjęciem fotela ginekologicznego oraz statystyką zachorowań na raka piersi. Zamiast kwiatów i prezentów - zaproszenia na mammografię. Współczesne feministki nie protestują. Pewnie takie subtelności to staromodny  przeżytek.

        A może w tym roku będzie inaczej?


47 komentarzy:

  1. Inaczej nie będzie chyba...
    Kasa jest ważniejsza i ponad wszystko ,
    więc i reklamy będą o żelu intymnym na pewno :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. W centrum miasta mieliśmy ulicę "8 Marca", teraz nazywa się im. jakiegoś biskupa, ale starsi używają nadal 8 Marca. Wydaje mi się jednak, że Panie straciły nie tylko "swoje święto". Powoli zanikają starodawne zwyczaje szacunku dla kobiet, coraz rzadziej całujemy w rękę, kolejność przechodzenia przez drzwi też już nie obowiązuje, kiedyś nie wypadało kląć przy kobietach, a teraz panie lepiej to robią od nas, itd., itd. ... Naprawdę warto było?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, masz rację Anzai. Straciłyśmy wiele na własne życzenie. Męska elegancja wobec pań jest niekiedy odczytywana jako molestowanie.

      Usuń
  3. Jasna8, żel intymny jeszcze wytrzymam ale jak zobaczę znów gabinet ginekologiczny i mammobus to pęknę ze złości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałas Bet o bardzo waznym obowiąki w Dniu Kobiet. Potrzebny był podpis odbioru "precjozów" na liście pod bokiem czujnego oka pracownika socjalnego. !!.
    I komu to przeszkadzałó - można było bezkarnie sie napić nie tylko przydziałowej herbatki, czasami były nawet balety a i zdarzały się wspomnienia na lata. Fajne mielismy świeto !!!
    Pozdrawiam
    ps.
    Legenda była opowiadana o niespodziance dla mojej mamy na Swięto Kobiet. Ponieważ Mama zawsze mi powtarzała, że przysparzam jej tylko siwych włosów to jako smarkacz chyba ok. 5-6 letni wyżebrałem od babci pieniądze i kupiłem mamie odsiwiacz "Orientine". Zaskoczenie byłó tak spore, że do dzis pamietam nazwę tego specyfiku.
    A propos - jak pomysle - wspołczuje mojej rodzinie, musiał być ze mnie rąbnięty aparat ?!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, wcale nie zapomniałam o podpisach. Piszę, że prezenty wydawano według listy pracowniczej sporządzonej przez Radę Zakładową.
      Największą radość sprawiało jednak osobiste wręczanie kwiatków przez dyrektorów i prezesów. Taki obyczaj panował w firmie Samopomoc Chłopska. Prezesi odwiedzali każde stanowisko gdzie pracowały kobiety a były to punkty handlowe i usługowe niekiedy bardzo rozrzucone w terenie. Ale panie bardzo sobie ceniły taki gest prezesa.
      Piotrze, nie bez przyczyny powstała piosenka "Ach, Piotr,straszny z ciebie łotr...." hi,hi,hi...
      Odsiwiacz dla mamy! Skandaliczny pomysł...hi,hi,hi... Można jednak wybaczyć dziecku ten nietakt i uznać, że intencje były dobre.

      Usuń
    2. ..........więc właśnie dlatego krążyła jako rodzinna anegdota. Dzis to już mojej córki nie interesuje i pozostanie w pamieci do końca moich dni i .........koniec, end, finisch !!!!.
      Może trochę żal, przykro ale takie jest życie........
      Psia mac !!! - wyszło smutno a nie tak miało być - pozdrawiam

      Usuń
  5. Wszak zdrowie największym darem jest, zaraz po życiu.
    Sam pamiętam ile zabiegów kosztowało, aby dostać przydział na te rajstopy czy kawę. Podania do WPHW, realizacje okrojone. A potem ta lista wstydu z która musiałem ganiać i prosić o podpis. Brrr.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoni, są inne okazje do zadbania o zdrowie. Niekoniecznie musi to być w dniu świątecznym. Wtedy stosowne są uśmiechy :))))

      Usuń
  6. Od niepamiętnych czasów uważam, że dziewczyny są sympatyczne, estetyczne, przyjemne w dotyku itd. Ale nawiązując do tego, co pisze Anzai, szedłem niedawno, doganiając dwie młode damy. Nagle dźwięk hałaśliwy i obskurny - to przyszedł SMS do jednej z nich. No i.....
    - O ku.... Ja pie...
    - Co się, ku..., stało? - zapytała druga dla podtrzymania konwersacji.
    - Temu ku..... je.... wpie.... piąty mandat w tym tygodniu.
    - O ku... - odpowiedziała druga.
    W tym momencie damy wyprzedziłem i dalszego ciągu nie słyszałem. Niestety, zdarza się i to nierzadko. Również im, gdyby tu przypadkiem zajrzały, życzę wszelkich przyjemności z okazji Dnia Kobiet. Może przy sposobności coś zrozumieją...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. allensteiner, takie młode damy spotykam z racji wykonywania zawodu. Stosuję terapię cebulową. Zjadanie cebuli w celu dezynfekcji jamy ustnej. Do niedawna skutkowało doraźnie.

      Usuń
    2. Wolałbym się obżerać cebulą, niż zbliżyć się do tego typu dam na odległość słyszalności dzwonków ich telefonów, choćby miały najciekawsze propozycje.
      allensteiner

      Usuń
    3. Co racja to racja. Cebulę zjadały młode damy, to ich buzie podlegały dezynfekcji. Niestety, współcześnie takie metody mogą być odczytywane jako dręczenie młodzieży...

      Usuń
    4. Zjadały? No, no... Gratuluję zawodowych sukcesów. Ale dziś to rzeczywiście chyba niewykonalne bez szkody dla wykonawcy wyroku...
      allensteiner

      Usuń
    5. tak, teraz to grozi awanturą rodziców w najlepszym wypadku.

      Usuń
  7. Przyznam, że zwyczaj dawania kwiatka jest ogólnie bardzo sympatyczny. Widok panów trzymających symbolicznego tulipana (uwielbiam tulipany! ale goździki też są ładne, najlepiej prezentują się w masowej ilości:))należy niestety do rzadkości, a szkoda.
    Zastanawia mnie, czy faktycznie tylko zachowanie kobiet ma wpływ na brak tego gestu... również na co dzień.
    Pozdrawiam, miłego popołudnia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Akwamarynko, zanik obdarowywania kwiatami to nie tylko wina zachowania sie kobiet. To także jakaś moda antykwiatkowa. Zauważ, że często rezygnuje się z kwiatów z okazji ślubu lub pogrzebu. W zamiast zbierane są pieniądze lub przedmioty na jakiś charytatywny cel. Kwiaty na imieniny - też rzadko bo imienin się nie obchodzi.Kwiaty dla ukochanej w celu wyrażenia uczuć jeszcze jakoś się trzymają...Ale jak długo???

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie da sie ukryć; zanika sentymentalizm, mamy czas materializmu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bet!!! http://www.dailymotion.com/video/xhpuji_aleksander-zabczynski-caluje-twoja-dlon-madame_music

    Wprawdzie ten fragment starego filmu odbiega od Twojego opisu Dnia Kobiet w PRL, jednak - jak zapewne pamiętasz - panowie chcieli być równie szarmanccy, eleganccy jak w dawnej Polsce. Część z nich wyniosła to z domu, inni podpatrywali i uczyli się oddawać uszanowanie Paniom.

    Panie zaś szczególnie adorowane, podekscytowane okolicznością, zwiewne i urocze, wystrojone, eksponujące wyzwolenie - poddawały się atmosferze święta, zabawy. Było wesoło, a codzienność życia tego dnia odpływała na dalszy plan.

    Honiewicz

    P.S. Mam z tym dniem sporo wspomnień z perspektywy wchodzącego w życie zawodowe w sfeminizowanej firmie faceta i doświadczeń późniejszych, wynikających z roli "nadzorcy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Honiewicz, podziel się wspomnieniami! Dobrze jest poznać odczucia mężczyzn dotyczące tego dnia.
      Hi,hi,hi... "nadzorca" kobiet? Brzmi intrygująco...
      Za piosenkę dziękuję w imieniu Pań. Hmmmm... fascynujące to były czasy męskiej galanterii. Niestety, urodziłam się za późno aby tego doświadczyć w pełni ale... pewne namiastki jeszcze w PRL się ostały.

      Usuń
    2. Bet, namawiasz mnie do wspomnień!? Nie wiem czy wypada w takim świetnym, dobrze ułożonym gronie na wspominki, bo mogłoby się okazać, żem straszny łobuz jest.

      Pominę zatem historyjki z męskiego punktu wiedzenia, a napiszę o moim stosunku do tego święta. Zderzyłem się z nim dopiero w firmie, w której pracować zacząłem po czasie edukacji. Być może, dlatego że starsze otoczenie, zwłaszcza pań, było nowym doświadczeniem. Nie mogę sobie tego przypomnieć jak było wcześniej z rówieśnicami. Tymi pełnoletnimi w stancjach.

      Otóż podzieliłbym na dwie części: jako młody facet traktowałem to, nazwijmy to poznawczo-rozrywkowo. Była to firma (o szczeblu wojewódzkim z 36 osobami), w której zebrała się śmietanka przedwojennego ziemiaństwa. Ale nie pań dystyngowanych, pretensjonalnych (zapewne wojna zweryfikowała ich postawy), a pełnych życia, temperamentu, rozrywkowych.
      Tak też wyglądały przyjęcia z okazji Święta Kobiet. To były bankiety połączone z tańcami..... do późnych godzin nocnych. Było pięknie!!!

      Ponieważ dość szybko przeskakiwałem szczeble służbowe, to z czasem, ale już w nowym miejscu, w mocno zróżnicowanym środowisku socjologicznie (1750 zatrudnionych, w tym 2/3 kobiet), obchodzenia tego święta tak, jak przedtem nie było możliwe, a nawet nie wskazane.

      Stało się dość męczącym obowiązkiem. Co prawda byli odpowiedzialni za "obchodzenie" tego święta, ale z racji funkcji musiałem bywać i pokazywać się z powodu, jak byśmy to teraz nazwali poprawności politycznej. I nie tylko w jednym miejscu.
      Przyznam jednak, że ta państwowa celebra była coraz bardziej dla mnie nieznośna. I nie z powodu samego święta, bo te spotkania z współpracownikami były miłe. Irytowało mnie to nachalne wymuszanie przez tzw. czynnik miejsca w szeregu.

      Po latach, gdy już nabrałem większego doświadczenia, w ten dzień zaczęły mi wypadać ważne sprawy służbowe poza firmą. Oczywiście nie uniknąłem celebrowania tam gdzie wyjechałem, ale były to zdecydowanie kameralne, bez goździków spotkania.

      Nie mam pewności, Bet, czy tym opisem wyraziłem "odczucia mężczyzn". Z pokorą przyjmę wszystkie krytyczne uwagi faceta, który doświadczył ciężko lata "obchodzenia" Święta Kobiet.

      Honiewicz.

      P.S. Po powyższym wyznaniu wiesz, skąd ten "nadzorca" się wziął.

      Usuń
    3. Ha,ha,ha... wyszło szydło z worka! To Ty byłeś tym Prezesem lub Dyrektorem, który obdarowywał podwładne kobiety. Widzisz, te kobiety odbierały Twoją obecność jako zaszczyt i przyjemność. Natomiat dla Ciebie był to uciążliwy obowiązek.
      Kto tak naprawdę doprowadził do zaniku Dnia Kobiet? Udręczeni mężczyźni czy obrażone udawaną uprzejmością kobiety?

      ps bankiety w dobrze dobranym gronie to zupełnie inna kategoria Dnia Kobiet. Szkoda, że takich "śmietanek towarzyskich" już dziś nie ma.

      Usuń
    4. Ładnie to tak, Bet, łapać za słówka? Serce otworzyłem, naiwny, by sprostać Twojej wyraźnej prośbie o mężczyzn stosunku do Dnia Kobiet. I co? Dostałem zarzuty. Ooooooo, niewdzięczna!!!

      Dla nowych władców Najjaśniejszej RP, wszystko, co może dobrze kojarzyć się z minionym czasem jest trywializowane, obrzydzane, wyśmiewane.

      Na pytanie więc o - "zaniku Dnia Kobiet" - sama, pośrednio wyjaśniłaś, tworząc taki wspominkowy blog.

      Honiewicz





      Usuń
    5. Honiewicz, to nie zarzuty, to jest dziejowe zapytanie. Nikt się nie przyznaje do zaniechania goździkowego dnia. Goździki też w zaniku....

      Usuń
    6. Wystarczyło, Bet, dziś posłuchać i popatrzeć w telewizorni z jaką ironią, szyderstwem ta nowa ekipa uzdrowicieli RP o goździkach i rajstopach mówiła, pokazując migawki z głębokich archiwów wyciągane, tylko po to, by zohydzić przeszłość.
      Inspiratorzy tego ukrywają się w gabinetach wysyłając nieświadomych celów tej zabawy pryszczatych, dla których to kolejny rok edukacji z historii. Że wykoślawionej ............?

      Honiewicz

      Usuń
    7. Widziałam, widziałam...cóż powiedzieć? Właśnie z powodu tej wściekłości na wykoślawianie historii powstał ten blog. Trochę ludzi to czyta i nie raz już dostałam podziękowania od młodych czytelników, zdziwionych obrazem PRL jaki tu odnajdują.
      ps Nie było w tym roku mammobusów i ginekologów! To już postęp!

      Usuń
  11. Nie chciałbym właśnie w takim dniu spłaszczać roli i wymowy socjalistycznego "MDK", ale wspomnienia Honiewicza pobudziły i moją pamięć. Moje wspomnienia są podobne, chociaż w przeciwieństwie do Honiewicza moja droga awansu była nieco inna. Po prostu byłem przenoszony służbowo do jednostek nadrzędnych, dlatego dość szybko zapoznałem się zwyczajami panującymi na różnych szczeblach ówczesnej PRL-owskiej gospodarki.
    To nie tylko Dzień Kobiet był obchodzony hucznie i wesoło. Pomijając branżowe święta (np. Barbórki) i wszystkie inne dni ...owca (np. Metalowca), zaczynały się od uroczystych akademii połączonych z wręczaniem odznaczeń państwowych. Zauważyłem, że nawet w komitetach PZPR obchodzono (po cichu!) Wigilię, trzeci dzień świąt 28 grudnia, Trzech Króli, tłusty czwartek, ostatni dzień karnawału, itd. - po prostu każda okazja była dobra. W zakładach to już były całe huczne sjesty rodzinne np. na Mikołajki.
    Mało tego, każdy nowy pracownik nawet ten "fizyczny", w pierwszych dniach był zapoznawany z zakładem, przedstawiano go załodze, pokazywano gdzie jest stołówka, gdzie się robi siusiu, z kim można wypić, a kogo trzeba się bać, itd. Zatrudnianie umysłowych to był już wyższy standard, bo przedstawiano ich na zasadzie "rąsia, imię i nazwisko, i ... pięćdziesiątka, na dobry początek".
    W urzędach szczytowano, to już był orgazm w okolicznych restauracjach wyższej kategorii. Moja kariera urzędnicza zakończyła się z początkiem 1982 r. w delegaturze jednego z resortów przemysłowych, gdzie już wzajemne zaznajamianie się rozszerzono do najbliższej rodziny.
    No cóż, z okazji Dnia Kobiet życzyłbym wszystkim Paniom ... powrotu (choćby na chwilę) do tych wspaniałych chwil z przełomu lat 50/60 ub.w., gdzie człowiek znaczył więcej. Warto było!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie kwintesencja problemu : "człowiek znaczył więcej"!
      To jest przyczyna organizowania tych różnych Dni. Prawie każdy zawód, pozycja społeczna miały takie dni gdy szczególnie ich wyróżniano.
      Ciekawe dlaczego nigdy nie przyjął się Dzień Mężczyzn...hi,hi,hi...
      jak wyróżnienie dla roli męskiej...
      Za życzenia ślicznie dziękuję w imieniu wszystkich pań mile wspominających Dzień Kobiet.

      Usuń
    2. Jak to, "nie przyjął się Dzień Mężczyzn"?! To już pojutrze odbieramy od Pań to co dajemy dzisiaj. Odsyłam do Wikipedii:

      http://pl.wikipedia.org/wiki/10_marca

      ... nie ma lekko. ;)

      Usuń
    3. Ano właśnie to jest dowód, że się "nie przyjął". W sprawie Dnia Kobiet nie trzeba posługiwać się Wikipedią. każdy wie i obchodzi:)))

      Usuń
    4. ... dobrze, że nam chociaż Wikipedia pozostała. :)

      Usuń
    5. Oj,oj, biedactwa niedoceniane?
      Widzisz, nawet z takich żartów wychodzi, że ludzie tęsknią za jakimś wyróżnieniem. Chcą pochwał,życzeń i "obchodów". Skoro jest zapotrzebowanie to dlaczego tego nie robić?
      Socjalizm miał swoje sposoby na podniesienie morale społeczeństwa i to nie było wcale głupie ani złe.

      Usuń
  12. Zjadę z głównego tematu, ale Anzai przypomniał mi pewien zwrot, mianowicie "wręczanie odznaczeń". Pamiętam bowiem, że kiedyś zasłużone osoby "dekorowano" odznaczeniami, ewentualnie je po prostu "odznaczano". Kiedy to się porobiło, że miejsce tych określeń zastąpiło "wręczanie"? To znaczy - dawanie w postaci przydatnej do dyskretnego schowania do kieszeni?
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, słuszna uwaga. Ta zmiana nastąpiła chyba w momencie rezygnacji z odznaczeń w formie medali, krzyży zasługi itp... To był podobno zwyczaj zbyt mocno kojarzony z ZSRR więc zły!
      Dzisiejsze wręczanie to jak najbardziej dyskretny przelew na konto. Nawet kieszeń nie jest potrzebna.

      Usuń
    2. W "Złotej Epoce Gierka" odznaczano prawie wszystko co chodziło na dwóch nogach. Ale zdarzali się też opozycjoniści, którzy lubili w świetle kamer potwierdzić swoją opozycyjność (a czasem tylko chodziło o swoją "wycenę", bo medal był "za chudy"), i demonstracyjnie odesłać, albo odmówić przyjęcia odznaczenia. Wtedy dla Kancelarii Rady Państwa, poza despektem, pojawiał się kłopot, bo taki fakt trzeba było zarejestrować, i nie było czym się chwalić partyjnym notablom.
      Wtedy przyjęto, że ważne odznaczenie to to "wręczone". Pozostałe kancelaria odsyłała właścicielowi. To niczego nie zmieniało, bo wykaz przyznanych odznaczeń wynikał z ustawy/uchwały, ale rejestr tylko odebranych (wręczonych) wyglądał przyjemniej, i dowodził jaki to posłuszny naród był ... na papierze.

      Usuń
    3. Niektóre odznaczenia nazywano "chlebowymi" bo dawały dodatek do emerytury.

      Usuń
  13. Cztery z nich były najważniejsze: trzy krzyże (kawalerski, oficerski, i komandorski), oraz Łorder Budowniczych PRL - to dopiero była kasa! W PRL uznawano też sowiecki oder im. Lenina, i francuską (wiadomo Gierek!) Legię Honorową. Ale nawet najmarnieksza odznaka resortowa dawała prawo do ulg pracowniczych.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bet,Mróweczko,z okazji Dnia Kobiet życzę Ci,aby kopiec wzrastał ponac Pałac Kultury i Nauki,a mrówkom działo się jak najlepiej!-:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cichy, Twoje życzenia są słodkie jak nektar. Niech nam wzrasta kopiec a mrówki wszystkich kopców łączcie się!

      Usuń
  15. "Kupowane wprost z cynkowanych wiader" - doookładnie :) U mnie na blogu fotorelacja z takich zakupów - panowie od pań dla pań.
    Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pitfall, jako jedyny zwróciłeś uwagę na formę sprzedaży ósmomarcowych kwiatów.
    Teraz już nie ma cynkowanych wiader, zauważyłeś? Wszędzie plastik jeśli już ktoś fatyguje się sprzedawać na ulicy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cynkowane wiadra są w odwrocie, plastiki są multifunkcjonalne, po kwiatach pewnie zagoszczą w swym wnętrzu klej do płytek albo inną zaprawę :)
    Znak czasów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dlatego zaznaczyłam, że dawne wiadra były inne.

      Usuń
  18. A ja uwielbiam byść rozpuszczana a nawet rozbestwiana w tym dniu ... a co
    -----------------
    Ale świetne komentarze, wpadnę jutro też wspomnę ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbestwianie jest super! Też uwielbiam:))) Wpadaj, Malinko, wpadaj do Koszyka:))))

      Usuń
  19. Wygodnym rozwiązaniem jest prowadzenie dokumentacji pracowniczej w formie elektronicznej.

    OdpowiedzUsuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.