niedziela, 16 listopada 2014

Rozmowy na trzepaku i takie inne też



Niektórzy twierdzą, że wychowywanie się na podwórku nie przynosi chluby. Są też tacy, którzy wspominają czasy podwórkowe jako okres beztroskiego dzieciństwa i czas tam spędzony nie wywarł na nich negatywnego wpływu. Cóż, podwórka różne bywały. Na moim osiedlu nie było podwórek! Życie dzieciaków koncentrowało się zatem przy trzepaku. Zbiórki młodocianych mieszkańców osiedla były niejako wymuszone bowiem powierzano nam odpowiedzialne zadanie pilnowania prania suszącego się na sznurach nieopodal. Konieczne było pilnowanie bielizny? Podejrzewam, że była to pewnego rodzaju profilaktyka oraz sposób na włączanie latorośli do obowiązków domowych. Takie to były czasy. Dzieci zmuszano do czyszczenia butów dla całej rodziny, wynoszenia śmieci, przynoszenia mleka w blaszanych bańkach i tym podobnych czynności. Dzieci wiejskie pilnowały pasącego się inwentarza, a nam powierzano łopoczące na wietrze prześcieradła. Zajęciem tym obarczano głównie dziewczęta! Cóż za niesprawiedliwość w epoce przed genderowej!

Siadywałyśmy więc, niczym sroczki, na żerdkach trzepaka. Odważniejsze z nas wykonywały gimnastyczne ewolucje. Czas upływał na rozmowach, przechwalaniu się, plotkowaniu… Tam tworzył się ówczesny, dziecięcy slang. Można było usłyszeć:

- Kaśka ma nową, niepolskom lalkę, ale kij jej w oko!
- na wycieczce „Szlakiem Orlich Gniazd” było kijowo…
- Andrzej dostał pałę z matmy i lagę z ruskiego, a potem siedział w kozie.
- przysięgam, jak bum cyk-cyk!
- eeeeee… Ja przysięgam jak boni-dydy!

Brrr… To złe wieści. Hoop, przewrotka w tył i w przód! Zaraz, zaraz, a „kijowo” to źle czy dobrze? Hmmm… Biorąc pod uwagę, że „kij w oko” oraz „laga” zaliczają się do złych – kijowo musi mieć podobne znaczenie. Dziecięcy mózg pracuje logicznie i rejestruje znaczenie słówka. Kije zasłużyły sobie na złą sławę chyba od czasu gdy za ich pomocą wymierzano sprawiedliwość i egzekwowano dyscyplinę. Chociaż, jak wiadomo, zawsze mają dwa końce!

Na trzepaku, fik! W drugą stronę, fik! Ale fajowo! Nawet byczo!

Czas na obiad. Komu w drogę temu trampki!

Trzepakowe dzieci dorosły. Z dziewczynek stały się babkami lub babeczkami. Chłopcy pogwizdywali z zachwytu czasem nawołując: Te, lala, bucik ci się rozwala! Panienki rumieniły się z zadowolenia, ale udając niedostępne wyniośle ripostowały: ty ośle!  Podrostki podrywały cizie, a  gdy się nie udało, wracali do domu leżeć bykiem zanim starzy vel wapniaki  wrócą z pracy. Jak to chłopaki… Chłonęli jak małe gąbki zasłyszane obok budki z piwem przegadywania dorosłych:

- chluśniem bo uśniem, kto nie pije ten donosi
- no to cyk, zdrowie na budowie! Zagramy w zechcyka! Daj szluga, karta lubi dym.
- kto gra w karty ten ma łeb obdarty. He, He, He…

Karciane odzywki z wyższej półki usłyszeć można było asystując przy brydżowym stoliku. Tam mawiano:

- tylko gra w piki daje wyniki, a gra w kiery wyrabia maniery
- mówiła matula, nie wychodź spod króla
- leżysz i kwiczysz, partnerze mój!

Można było obejść się bez wulgaryzmów i odniesień do seksu? Można było. No, zgoda, na płotach i murach pojawiały się napisy d…a oraz c…pa, ale jakież to łagodne określenia w porównaniu do obecnych zaje…stości, k…w i tym podobnych ciach i lasek.

A może to moje podwórko jakieś wyjątkowe było chociaż zwykłe, peerelowskie, robotniczo-chłopskie?  Trzepak nadal stoi, chociaż dziś pusty, bez dzieciaków. Nikt na nim nie fika.



58 komentarzy:



  1. Muszę szybko zjeść śniadanie.
    Pod trzepakiem mam zebranie.
    Trzeba zastanowić się,
    W jaką dzisiaj gramy grę.

    Raz, dwa, trzy – liczysz ty!
    Ene, due, like, fake.
    Torba, borba, ósme, smake.
    Deus, meus, kosmadeus,
    I morele baks!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ene due rabe, złapał chińczyk żabę, a żaba chińczyka, raz dwa trzy, kryjesz ty!
      Kryć - znaczyło zasłonić oczy na czas gdy reszta towarzystwa szuka kryjówek.
      Ale język miały te dzieciaki:)))

      Usuń
    2. Pałka zapałka, dwa kije,
      kto się nie schowa, ten kryje!

      U nas tak sie wyliczało w zabawie w krycie /w chowanego/.

      Usuń
    3. Tez tak czasem bywało. Popatrz, znowu występuje tu "kij"... Ogromnie popularny przedmiot w tamtych czasach:)))

      Usuń
    4. Tak, dużo tego kija jest w powiedzeniach.

      Cuda na kiju.
      Wsadzić kij w mrowisko.
      Wsadzić kij w szprychy.
      Jakby kij połknął.

      Usuń
    5. No właśnie. Rzecz uniwersalna i przydatna w każdych okolicznościach. Trzeba jakoś kij uhonorować.


      Usuń
    6. Uhonorowałem. A co? Kij(...) Anka została moją żoną. Mało? Co prawda, to prawda. I uniwersalna, i ... przydatna. A jak. :) Jurek O.

      Usuń
    7. Nooo nie, powiązania kija z Ukochana Żoną się nie spodziewałam:))))

      Usuń
    8. Siedzi baba na cmentarzu,
      trzyma nogi w kałamarzu
      ptzyszedł duch,babę w brzuch
      baba fik! a on znikł.

      Usuń
    9. Waszku, to jest seksistowski wierszyk! Nu,nu,nu!

      Usuń
  2. Ach, wspomnienia z dzieciństwa....Moje było fantastyczne! W małym, śląskim miasteczku, z pięknym parkiem i rzeczką, wówczas jeszcze nieuregulowaną. Czteropiętrowa willa poniemiecka, z ogródkiem "na przodku", podwórkiem i ogrodem "na zadku", który wychodził na park. Trzepak tez był i wielka piaskownica dla maluchów. Zawsze był tam ktos z dorosłych i było na zasadzie: wszystkie dzieci są nasze. Moje dziecistwo upływało na zabawie w podchody, chowanego, berka. Jeden "stary" z pomocą starszych chłopaków zbudował szałas w ogrodzie na zadku. W niedziele, latem rozkładane kocyki przy stawie w tymze ogrodzie....Ach.... A pamiętasz majówki?...
    A moja starsza siostra chodziła już na prywatki i fajfy i z takimi smarkaczami się nie zadawała :)
    Tylko te majówki i całorodzinne kocyki "na zadku"... Ach rozmarzyłam się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że właśnie zaczynają mi się marzyć kocyki na osiedlowych trawnikach? Niby dlaczego nie? Zaproponuję to na najbliższym zebraniu wspólnoty - ciekawa jestem jaki będzie odzew.


      Usuń
    2. A to trzeba proponować? Iść z kocykiem i kocykować. Aby ktoś jeden zaczął, to i inni też nabiorą ochoty. W Warszawie widzę kocykowanie na Żoliborzu.

      Usuń
    3. Trzeba wpierw uporządkować te trawniki a właściwie założyć je na nowo no a potem regularnie kosić. To jest zasadnicza trudność na moim osiedlu, które jest obecnie koszone 1 raz w sezonie! Przez większość wiosny i lata jest to gąszcz chwastów wylewających się aż na chodniki. przejść trudno na o kocykowaniu nie ma co marzyć.

      Usuń
    4. Bet,jak będą kosić,to daj mi znać..Wolę świeżą trawę,aniżeli zimowe siano.

      Usuń
  3. Ja jakoś nie pamiętam tego trzepaka ... natomiast pamiętam wymalowaną grę w klasy prawie na stałe i ..mleko w bance na płocie. I najbardziej ogródki, te dwa. Pamiętam też odkrycie turkucia podjadka,który podżerał mamy pomidory, tzn ,korzonki .
    Trzepak natomiast miałam już na osiedlu ,przed domem .I jest w domu wspaniałe zdjęcie Ani na trzepaku właśnie. To ona najczęściej wisiała jakoś tak do góry nogami :))
    Z haseł z tamtego okresu pamiętam Wojtka,który rzucał hasło - rzuć wapno na druty... Kto z młodych wie co to znaczy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia, trzepak był pod bzem koło komórek :)

      Usuń
    2. Klasy malowało się szkolną kredą ukradzioną w szkole lub kawałkiem cegły. Narysowanie w miarę prostych linii na asfalcie nie było łatwym zadaniem.
      Wapno na drutach to rodzice przy telefonie:)))

      Usuń
    3. Widzisz Reniu, młodzież pamięta gdzie był trzepak!

      Usuń
    4. Ło joj Renatko! Turkuć podjadek to gigant z mego dzieciństwa! Matula mi opoweadała całe poematy o iym Turkuciu!!-:)))

      Usuń
  4. Dla chłopców klopsztanga miała znaczenie jedynie jako bramka bo zycie nasze rozgrywało sie w mniejszym lub większym oddaleniu od owej klopsztangi. Takie rajzowanie w przyległym nazywano, że się jest oblatanym po wszystkich chasiokach. Dziś powiedziano by że wychowywaliśmy się mobilnie i wszędzie nas było pełno czyli wcielalismy w zycie tak modna dziś bilokację.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klopsztanga! Cudowna, zniemiecczona, nazwa trzepaka:))) Na bramkę nadawała się świetnie pod warunkiem, że wokół dość miejsca na rozbieg. Różnie z tym bywało.
      Jak widać trzepak był wielofunkcyjny, uniwersalny i potrzebny zarówno chłopcom jak i dziewczętom. Czasem ich mamom także:)))

      Usuń
    2. Paskudna nazwa! :) Połączenie klopa ze sztangą cudowne? :)))

      Usuń
    3. To nie ma nic wspólnego z klopem:)))) Klopfen po niemiecku znaczy trzepać-klepać, a sztanga to drążek- żerdź. Dlatego mi się wydaje fajne takie połączenie niemieckiego z polskim przeznaczeniem przedmiotu.

      Usuń
    4. A jak Piotruś w krótkich spodenkach na szeleczkach biegał po chasiokach, to po czym biegał?

      Usuń
    5. po chasiokach:)))

      Usuń
    6. O kurcze! Co to chasiokli??

      Usuń
    7. Chyba śląskie podwórka.

      Usuń
  5. Bet, do brydżowych odzywek dodam:

    "figur na figur
    jak mawiał św. Igór"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! Figur musi być na figur!

      Usuń
    2. A co? Figur nie ma żeńskiej formy, tylko figur na figur mówicie? Toż nawet pani ministra jest, tak i figura być powinna.

      Usuń
    3. Zapomniałam zakończyć ;) i :)))

      Usuń
    4. Figura nie pasuje rymem do "Igór" :)))

      Usuń
    5. Wyjaśniam - św. Igór miał na myśli figury w liczbie mnogiej, dlatego mówił, żeby ich kłaść jedną na drugą, coraz więcej.
      Natomiast przypominam, że damę należy impasować pod siebie.
      allensteiner

      Usuń
    6. Tak, tak, damy zawsze pod siebie:))))

      Usuń
    7. Bet,graj w brydża,to się przyda.

      Usuń
  6. W 1963 r. wywłaszczono nas z domku jednorodzinnego i zamieszkaliśmy w bloku postawionym w środku ... placu budowy. Przez 2-3 lata nie było ani drogi, chodnika, ani nawet ... trzepaka! Po deszczu chodziło się w błocie do połowy łydek, gdy postawiono wreszcie trzepak, to zaczęło się życie towarzyskie. Bo przecież przy (albo na, obok, pod) trzepaku spotykali się wszyscy, rano najczęściej okoliczni robotnicy rozpoczynali dniówkę z piwkiem w ręku, potem lokalne żule naciągające mieszkańców na zrzutkę, później dzieciarnia przedszkolna przychodziła z kimś starszym, po południu już była walka pomiędzy młodzieżą a starszymi, wolne chwile wykorzystywali też najstarsi mieszkańcy wygrzewający się na swoich stołkach, leżaczkach, w nocy odbywały się libacje, a rano ... robotnicy idący na dniówkę. Często to wszystko się dokładnie mieszało, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadzało, bo trzepak, to trzepak.
    A "jak figur na figur" to przypomnę, że w życiu facet bije damę, a w kartach to dama rżnie waleta.

    Pozdrawiam
    Andrzej Rawicz (Anzai)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O!
      ... i tak brzmi normalnie, a nie "tęczowo". :)))

      Usuń
    2. Potwierdzasz Andrzeju Rawiczu moja teorię, że trzepak to bardzo ważna rzecz. Pełni funkcję towarzyską podobną do magla, z tym, że jest bardziej uniwersalny. Do magla niestosownie było iść facetom a dzieciom to wręcz było to zabronione.
      Trzepaki stoją do dziś - magle już należą do rzadkości. Wprawdzie współczesne trzepaki są mało używane, bardzo rzadko ludzie dywany trzepią! Dzieciaki mają komórki i monitory więc im trzepak tez niepotrzebny. Osiedlowe życie towarzyskie ginie...

      Usuń
    3. alEllu, to brzmi raczej dengerowo. Tęczowo też jest bo króle biją waletów:)))

      Usuń
    4. Przypomniał mi się nasz spór "maglowy", więc tylko napomnę, że dzieci owszem, też chodzą do magla. :)
      Król bije waleta to fakt, ale jak walet jest atutowy?

      Usuń
    5. Już nie pamiętam o co kłóciliśmy się w maglu:)))
      Króla może pobic nawet trójka jak jest atutową. To dopiero dyshonor dla arystokracji:)))

      Usuń
    6. Kliknąłem u Ciebie "magiel i szukaj" i wyrzuciło:
      http://koszyk-bet.blogspot.com/2012/09/jak-to-w-maglu-bywao.html

      Usuń
    7. Ciesz, że wyszukiwarka działa. W tamtym maglu to nie była kłótnia tylko straszne harce! Motyw kija także występował:)))

      Usuń
    8. A jaka jazda była... :)))

      Usuń
    9. ... nooo, dopóki nas Bet nie wygoniła. :)

      Usuń
    10. Nikogo nie wyganiałam. Tylko strofowałam troszkę.

      Usuń
    11. Andrzeju Rawiczu,jesteś mojm lustrem!

      Usuń
  7. Magiel? W PRL-u były wszak nowocześniejsze rozwiązania. Jak śpiewała Krystyna Sienkiewicz:
    Czasem z bólu kraje mi się serce
    kiedy panie w pralniczym salonie
    rozmawiają o swej poniewierce
    załamując zrozpaczone dłonie...
    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak bywaliśmy na salonach! Pralniczych, fryzjerskich...

      Usuń
  8. Świnta prawda ,Bet! "Gdzie te prywatki?(...).". ." Idźmy,nikt nie.."

    OdpowiedzUsuń
  9. Bet,no nie wytrzymam,jak się nie zwierzę..Sytuacja:siedzimy sobie,uczniaki,na takiej skarpie nad drogą..Zmachani po robocie..A tu taaaa szproootka,że mózg się lasuje! Kumpel:"Hej.lala,bucik ci się rozpier..a! A ona na to:"Powoli,powoli,i tobie sie rozpierd..oli!". Paroksyzm śmiechu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bet,nastrój się,albowiem powaga mnie zaczyna rozpierać..już? No to jadziem..Bet,słuchaj kobietko..NIE BIERZ DO GŁOWY! NAPRZÓD!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Chociaż w dzieciństwie byłem chorowity i grubawy, wisiało się na trzepaku głową na dół
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam grubawa. Zwisy jakoś wychodziły ale przewrotki to już nie za bardzo:)))

      Usuń
  12. Bet.."Już nie ma dzikich plaż(..)".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są, Waszku, jeszcze są. Jak dobrze poszukać to się znajdzie.

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.