Stało się! Bez łomotu, stuku ani puku – kilka pstryków, kilka klików i już są goście na parkiecie.
Oto Gospodarz – Jego Wysokość (2,3) i Szerokość (4 m) Borys. Wypucowany i wystrojony w kokardkę pręży swe półeczki, połyskuje szybkami i ma tremę. Bo tak naprawdę pochodzi z okresu po peerelowskiego i się tego wstydzi. Został dopuszczony do balu bo choć młody to ma w sobie ideę meblościankową czyli funkcjonalną zabudowę ściany w niewielkim mieszkaniu, rodem z PRL. Idea ważniejsza niż wiek!
Borys zastąpił starszą, bardzo do siebie podobną lecz wielce już wysłużoną koleżankę tak więc jest kontynuatorem meblościankowego trendu. Niech pełni honory Pana Domu i grzecznie przywita gościa!
alElla: "Moja meblościanka jest zdekompletowana i nie ma obecnie szafy z nadstawką. Poza tym niektóre nadstawki stoją oddzielnie na podłodze. Nie stanowi więc obecnie jednej wielkiej meblo-ściany. Pomimo to zapewniam, że to jest - jeśli by się ustawiło wszystko zgodnie ze sztuką - meblościanka z peerelu, a konkretnie ze znajomego magazynu mebli dawnej Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska". Załatwiona oczywiście po znajomości i trafiła do domu z pominięciem sklepu.
Choć na zdjęciu nie widać całości, a zatem brak jest prezencji na Bal Meblościanek, uprzejmie proszę o dopuszczenie do zabawy chociaż barku, który odpowiednio do okazji został wyposażony.
Meblościanka miała na dole t.zw. deski maskujące, które ja usunęłam. One świetnie maskowały zbierane od remontu do remontu "koty" i kurz, ponieważ ustawionych na ścisk mebli nie sposób było wysuwać/przesuwać, aby od tyłu posprzątać. Po wybiciu "z kopa" desek maskujących mam przy sprzątaniu dostęp od przodu. Ja zresztą wszystko przerabiam. Nie tylko ubrania".
Ach, Borys aż klasnął drzwiczkami z radości. Oczywiście, że meblościanka jest zakwalifikowana! W kategorii "dla odważnych" gdyż ukazała swe wnętrze! Dziękujemy uroczej Damie za ujawnienie tajemnic ukrytych pod maskownicami:)
No i masz! Borys się zachował jakby było już po imprezie! Stracił kokardkę oraz cały swój balowy szyk. Jak to młodzik, bałamut, rozchełstany szufladami i drzwiczkami. Ech… Ale idei nie zgubił!
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że dzisiaj jest bal, a nie w Sylwestra. Można przychodzić o każdej godzinie.
Pozdrawiam serdecznie.
Rozgość się:)) TYlko na Borysa rozchełstanego nie zwracaj uwagi, może się poprawi do jutra.
UsuńPodoba mi się także rozchełstany Borys. Z tą spadającą falującą wstążką wygląda, jakby tańczył.
UsuńEfekt rozchełstania można by zwiększyć wybebeszając szuflady i półki - ale na taki heroiczny wyczyn nie zdecydowałam się. Nawet dla celów blogowych takiej demolki nie zaryzykuję:))
UsuńMeblościanki były fantastyczne, bo w krótkim czasie można było dostosować je do aktualnych potrzeb gospodarza. Szkoda, że moja meblościanka w czasie takiego "przepychania" z pokoju do pokoju staraciła nogę z kawałkiem ścianki. Kulawą wywiozłem kilkanaście lat temu na działkę.
OdpowiedzUsuńA Borys to Borys.
KUlawa meblościanka ma zapewne przyjemną emeryturę w ładnych okolicznościach przyrody.
Usuń"Borys, paliwoj!" - taki toast obowiązywał kiedyś. No i polewano, niekiedy dość gęsto:)
Dopiero teraz zauważyłem jaką fajną masz biblioteczkę ... od Kuchni Polskiej poprzez Mitologię, aż do Rieslinga. No tak, można się rozmarzyć.😉
UsuńO, tak! Zwłaszcza Riesling jest bardzo poczytny:))
UsuńWzajemnie Agnieszko. Niech się darzy jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńMeblościanka ma niewątpliwe zalety, które sprawiają, że trudno się jej pozbyć. Okazuje się jednak, że jest to możliwe.
OdpowiedzUsuńZapewne. Myślę, jednak że wiele zależy od metrażu.
UsuńMoja/nasza pierwsza meblościanka, "na wysoki połysk", ciemny brąz, "wypasiona", kupiona przez teściową - zakończyła swoją połyskową karierę po trzech latach. Następnie została rozparcelowana, a nawet pocięta, oraz oklejona misternie materiałem w drobne kwiatuszki... Prawdopodobnie to moje "artystyczne" posunięcie miało wpływ na moje późniejsze relacje z teściową ;-) ... Ale szafki przetrwały wiele lat, przybierając różnorakie funkcje i różne oblicza... Myślę, że kwestię przemeblowań, dziś nazywane ładnie zmianą aranżacji, odziedziczyłam po mamie. Mama raz na 4, góra 6 miesięcy MUSIAŁA coś zmienić. A ciężkie, wówczas z prawdziwego drewna meble, przesuwała po drewnianej podłodze na kartoflach...
Usuń😂😁 Ha, ha, ha, aż mi ciarki przeszły po grzbiecie. Wprawdzie mam (miałem, bo teść zmarł) wspaniałych teściów, którzy wszystkie moje błędy tłumaczyli żonie jako zalety, to jednak na pocięcie prezentu teściowej bym się nie odważył. Ale cóż, rozumiem, że Twoja wizja artystyczna wzięła górę.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
maradag! Przemeblowania były były chyba popularnym hobby ówczesnych pań domu. Moja mam też namiętnie przemeblowywała! Sprzyjały temu "meble segmentowe" o których wspomina alElla poniżej.
UsuńTeż oklejałam meble tapetą albo folią samoprzylepną! Tak powstawała nowa aranżacja kuchni oraz drzwi wewnętrznych do pomieszczeń a nawet wejściowych.
Ach, meblościanki z połyskiem to był szyk!
Tapetowałam kiedyś tył meblościanki, która przedzielała pokój. Z tyłu - przy tapecie w kwiatki - była sypialnia, a z przodu pokój dzienny.
UsuńMeblościankowy parawaning?
UsuńJa mam wytapetowany tył komody, która stoi w poprzek bo wzdłuż się nie mieści:))
Przypominam sobie określenie "meble segmentowe". Czy to meblościanki tak nazywano, czy to były inne meble?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że meblościanki mieściły się w pojęciu mebli segmentowych wraz z półkotapczanami, regałami z półeczek dowolnie zestawianymi itp. Może i rozkładane fotele "amerykanki" i wersalki też można w tym pojęciu zmieścić?
UsuńPiękne może nie (z wyłączeniem Borysa oczywiście), ale funkcjonalne i sentymentalne. Coś na modłę dawnych sekretarzyków z wieloma skrytkami.
OdpowiedzUsuńJa Borysa lubię:) A poza tym nie mam innego wyjścia bo metraż ogranicza salonowe rozpasanie:)
UsuńCzy Borys jeszcze w formie, bo nie wiem, czy wkładać rokendrolki?
OdpowiedzUsuńBorys poprawia kokardkę i czeka na wywijańce rokendrolowe:))
UsuńJeszcze tylko jednego loka zrobię. 😀
UsuńJak tam loki?
UsuńLoki udały się nadzwyczaj, ale poszłam spać.
UsuńBorys spodobał mi się bardzo, bo wysoki(a takich zawsze lubiłam), ale łezka w oku mi się zakręciła na widok meblościanki alElli, bo gdyby dwa wyższe elementy rozdzielić u dołu wersalką, ale na górze połączyć oszkloną półką, to byłaby to znaczna część "zabudowy ściennej" w domu moich rodziców. U nich obok barku stał regalik narożny, w środku którego ustawiony był telewizor(ciekawe, że w tych meblach też nie było tyłów, ten posiadała tylko szafa z nadstawką, schowana w rogu pokoju, za drzwiami). Pozdrawiam w nowym roku wszystkich balowiczów. Buziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Iwono, za wspomnienia.
UsuńTen brak "tyłów" w meblościankach dawał duże możliwości ciekawych aranżacji. Wersalka pośrodku zabudowy ściennej to bardzo popularne rozwiązanie. Kto wtedy myślał o wygodnych łóżkach z materacem? Spało się na wersalce lub amerykance!
Buziaki noworoczne dla Ciebie:)
Borys wymiata. :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w nowym roku.
Oby tylko dłużej trzymał fason i kokardkę na swoim miejscu:))
UsuńDziękuję za życzenia i wzajemnie polecam dla Ciebie samych dobrych dni:)
Czy Borys pozapinał już garnitur i założył muszkę?
OdpowiedzUsuńBorys żałuję, że tak krótko był sławny:))
UsuńZdjęcia Borysa zostaną w googlowej chmurze na wieki.
UsuńOn o tym nie wie:))
Usuń