środa, 10 kwietnia 2024

Domowe kino retro

         Był taki okres w życiu narodu gdy dokumentowanie wydarzeń w formie przezroczy (slajdów) było uważane za spore osiągnięcie cywilizacyjne. Już nie wystarczały papierowe fotografie, lud łaknął nowości i dostał je dzięki współpracy Wielkiego Brata ze wschodu. Tak oto pojawił się w domu ten gość wyprodukowany w USSR.


       Zatem wystarczyło zaopatrzyć się w krajowej produkcji ramki do przezroczy, wywołaną profesjonalnie rolkę filmu potraktować nożyczkami tnąc na oddzielne klatki. Ciach i w ramkę, ciach i w ramkę… Domowa produkcja slajdów zakończona, goście na projekcję zasiadają głodni wrażeń. Trzeba zatem uprzątnąć część suto zastawionego stołu, skierować obiektyw na kawałek wolnej od ozdób ściany i wyświetlać! Wyświetlać snując mniej lub bardziej barwne komentarze do prezentowanych obrazów. Widownia zachwycona, nowoczesność wprowadzona!

        Cóż, chwila chwały gościa z USRR trwała krótko bowiem całe zamieszanie z instalowaniem urządzonka, który zwykle nie był „pod ręką”, odsuwanie talerzyków i kieliszków towarzyszących biesiadzie, zajmowanie dogodnych pozycji widza, zniechęcało… Zniechęcało na tyle skutecznie, że projektor Etiud został zesłany na spokojną pozycję w pawlaczu. I tak sobie leżał, aż bieżące okoliczności powołały go ponownie do życia. Obudzony z wieloletniego spoczynku chętnie udowodnił, że nadal działa! Produkt z gatunku „nie gniotsja-nie łamiotsja” i lata zapomnienia nie robią na nim wrażenia.

        Teraz wyruszy w podróż aby trafić w ręce młodszego pokolenia, które okazało zainteresowanie :)

        Ps Na zachowanych przezroczach jest udokumentowana prawdziwa zima w czas Bożego Narodzenia i czerwone kombajny Bizon tnące złote polskie łany no i młodzieńcze oblicze Bet co stało się równie nieaktualne jak cała reszta. Ha, ha, ha!

To ci dopiero pamiątka!

 


 

 


 

poniedziałek, 25 marca 2024

Wielkanoc

 

Świętujmy jak kto może, jak lubi i jak chce!


Inspiracją dla tych życzeń jest przypomnienie starego, popularnego w czasach Polski Ludowej powiedzonka: „Musi to na Rusi a w Polsce jak kto chce”.

A, co? Trzeba czerpać z mądrości narodu jaką są przysłowia:))

 


 

 


 

czwartek, 7 marca 2024

Dzień Kobiet w kręgu mafii

         Będąc młodą stażystką na rubieżach królewskiego miasta, w ramach tegoż stażu, zostałam czasowo oddelegowana na placówkę owianą złą sławą. Brrr… Punkt Skupu Skór Surowych – zabrzmiało dość mrocznie i stało bardzo daleko od młodzieńczej wizji kariery zawodowej wśród szumiących łanów zbóż… Delegacja była poprzedzona długą i srogą rozmową w gabinecie wysokiego Prezesa Spółdzielni bowiem towar będący przedmiotem handlu tamże uważany był za produkt nieomal strategiczny. Stąd rozmowa uświadamiająca, że oto wstępuję na grząski grunt gdzie grasują nieuczciwi ludzie posługujący się korupcją i nie tylko oraz że mam siebie uważać! Acha, ciekawe jak, skoro jedynym środkiem komunikacji ze światem był telefon na korbkę łączący rozmowy na hasło: „Miasto proszę”. Jedynie młodzieńcza naiwność i ufność dla świata pozwoliła mi ostrzeżenia zbagatelizować i śmiało ruszyć ku wyzwaniu!

        Adres placówki był imponujący co zachęcało do podjęcia ryzyka zetknięcia się z mafią. Wtedy pokutowało jeszcze przeświadczenie o wyższości miasta nad wsią:) Skóry surowe czyli świeżo zdarte z ubitych zwierząt skupowano w samym centrum miasta, nieomal u stóp dumnego Wawelu oraz Kościoła Na Skałce. Atrakcyjność punktu kończyła się jednak na lokalizacji. Moje biuro to była niezwykle zapyziała klitka na poddaszu rozpadającego się budyneczku z maleńkim okienkiem  zarośniętym pajęczynami. Widok z tego okienka bynajmniej nie obejmował Wawelu ale małe podwórko z centralnie położonym podestem do składowania przedmiotowych skór głównie bydlęcych i świńskich choć zdarzały się też króliki. Nie muszę chyba wspominać jaki to wydzielało aromat nieco tylko łagodzony poprzez obfite posypywanie solą.

        Do towarzystwa i zapewne także ochrony przed mafią miałam dwóch pracowników odzianych w niezwykle brudne kombinezony, którzy sami siebie nazywali „kosmonautami”. Może ze względu na te kombinezony ale trochę też z powodu osamotnienia i bezbronności przed skórzaną mafią. Kosmonauci byli zestresowani wizją odpowiedzialności przed „prekuratorem” za ewentualne nadużycia w handlu.

        Cała załoga podlegała swoistej „ochronie” zaprzyjaźnionego wozaka wyposażonego w konia z wozem. W razie czego miał gnać „co koń wyskoczy” po pomoc? Na co dzień wypijał z nami szklankę kawy parzonej i opowiadał prymitywne dowcipy. Swój chłop, a może tajna przykrywka mafiosa?

        No cóż, byłam tam urzędniczką do wypisywania kwitów i podczas mojej kadencji żaden mafioso nie próbował mnie skorumpować ani zastraszyć. Przypadek czy reguła? Wizja mafii była rzeczywistą czy wyimaginowaną przez Prezesa, który podnosił swoją ważność tym mitem? Nie wiem i już się nie dowiem.

        Natomiast w dniu Święta Kobiet, jak nakazywał obyczaj firmy, Prezes zaszczycił moje liche biuro i przybył służbową Nysą aby osobiście wręczyć mi świąteczny goździk i rajstopy. Urocze, prawda?

        W miejscu opisanej akcji dziś pyszni się lśniący szkłem i światłem gmach Centrum Kongresowego ICE.

        Od rzemyczka i koniczka do wielkiego świata artystów i biznesu!

Dla wszystkich Pań, w dniu ich Święta, zamieszczam futurystycznego goździka autorstwa alElli.