Inauguracja nowego roku szkolnego toczy się zazwyczaj według
niezmiennego od dziesięcioleci scenariusza. Proszę wstać, sztandar wprowadzić,
odsłuchanie /dawniej odśpiewanie/ narodowego hymnu, sztandar wyprowadzić oraz
spocznij po czym następowała część artystyczna czyli występy szkolnych chórów i
popisy recytatorskie wzorowych uczniów. Z biegiem lat część artystyczna
uroczystości zanikała stopniowo z różnych przyczyn, zarówno organizacyjnych jak
i obyczajowych. Zawsze przecież wakacyjna przerwa nie sprzyjała przygotowaniom
uroczystości. Chociaż z dzieciństwa pamiętam, że jakimś sposobem dawniejsze
inauguracje były uświetniane występami. Komuś chciało się albo musiało się chcieć? Prawie zawsze
wspominano przy tej okazji rocznicę wybuchu II Światowej Wojny oraz wyrażano
radość, że po wyzwoleniu można uczyć się i żyć w warunkach pokoju.
Gdy ten wywalczony przez żołnierzy pokój stał się normą temat
wojenny powoli tracił na ważności w repertuarze szkolnych uroczystości. Tracił
na ważności aż prawie całkiem zanikł wraz z zanikiem szkolnych akademii ku czci
bardzo ważnych wydarzeń z Rewolucją Październikową, pobytem Lenina w Poroninie
oraz Pierwszym Majem na czele.
Pierwszego września bieżącego roku Dyrekcja poleciła odświeżyć
upamiętnienie rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Skąd ta /dobra/ zmiana?
Zdziwiłam się. Ale gdy słowo Dyrekcji stało się rzeczywistością i uczennica
odczytała okolicznościowy tekst przygotowany przez nauczyciela historii
zdziwiłam się ponownie. Tekst zakończono stwierdzeniem, że pomimo zakończenia
wojny w maju 1945 na wolność trzeba było czekać kolejne 44 lata. No i tu
zaszła kolejna /dobra?/ zmiana istoty rocznicowych wspomnień. Dawniej uczono o
wyzwoleniu, a teraz mówi się o zniewoleniu.
Trudno polemizować z historycznymi faktami i fachową ich
interpretacją, ale równie trudno zmienić osobiste wewnętrzne przekonania i
odczucia. Szczęśliwe dzieciństwo i radosną młodość w zniewoleniu i pod okupacją przeżyłam? "Urodzony
w niewoli, okuty w powiciu…" – Ach, Mickiewiczu Adamie, Wieszczu kochany, te słowa także mnie dotyczą? Niemożliwe…
Karcę sama siebie: Ty homosowietikusie jeden, co się dziwisz? Komuniści mózg ci prali od kolebki niemal to i nawet zniewolenia nie zauważyłaś! Dobrze, że choć u schyłku życia twego nadeszło oświecenie oraz /dobra?/ zmiana.
Karcę sama siebie: Ty homosowietikusie jeden, co się dziwisz? Komuniści mózg ci prali od kolebki niemal to i nawet zniewolenia nie zauważyłaś! Dobrze, że choć u schyłku życia twego nadeszło oświecenie oraz /dobra?/ zmiana.
A Druh Mirek tak wspomina pierwsze powojenne dni
Wyzwolenie