sobota, 30 września 2023

Gaudeamus igitur... Niechaj żyje akademia i cebula też!

         Zaskakujące?  Mnie też śmieszy i wzrusza bo wspominam czule początek akademickiego życia przy każdej obieranej do obiadu główce cebuli. Owa czułość sprawia chyba, że cebuli używam dużo i chętnie:)

        Właśnie mija pół wieku od wydarzeń, które z tego powodu można chyba nazwać wiekopomnymi? Co najmniej pół wiekopomnymi:)

        Udany egzamin wstępny i „przyjęcie” na pierwszy rok studiów wywoływał zrozumiałą euforię oraz radosne oczekiwanie na zmiany w dorosłym lecz wciąż młodziutkim jeszcze życiu. Oto nadchodzą! Powołanie do odbycia obowiązkowej praktyki zerowej jeszcze przed pobraniem indeksu studenta. Uczelnia sprawdzała przydatność do zawodu, stawiała na poznawanie jego trudu od najniższego szczebelka, a już na pewno wykorzystywała darmową lub bardzo tanią siłę roboczą. Wszak studiowanie nie kosztowało wtedy nic a nic.

No to w drogę!   Na końcu tej drogi było ogromne, bo PGR-owskie, pole dorodnej i dojrzałej do zbioru cebuli. Ktoś to musi wyrwać z ziemi, obciąć szczypior, ułożyć w skrzynkach a część nawet obrać z suchej łuski choć łzy się lały. Wszystko ręcznie gdyż mechanizacja rolnictwa dopiero raczkowała. Młodzi studenci nadawali się do tego doskonale.

Zakwaterowane byle jak, w zbiorowych salach dość obskurnego budynku nie zwracałyśmy uwagi na socjał gdyż zajęte byliśmy poznawaniem siebie nawzajem. Na mój cebulowy front wysłano jedynie dziewczęta co zapewne związane było z możliwością wspomnianego wyżej sposobu kwaterowania. Problemy damsko-męskie wyeliminowano więc na samym wstępie radykalnie. Zresztą mus mieli taki, że kandydatki do zawodu rolnika w tym roczniku stanowiły zdecydowaną większość. Jak w każdej dziedzinie zresztą bo taki to był „żeński rocznik”. A może był w tym wątek seksistowski: cebula-kuchnia-kobieta… i takie tam?

Łóżko obok mnie zajęła dziewczyna, która ściągała ode mnie na egzaminie wstępnym z języka rosyjskiego. To, oraz wspólne pełzanie w cebulowych zagonach dało początek trwającej już pół wieku przyjaźni. I to był zdecydowanie największy „dodatni plus” praktyki zerowej. Drugim z kolei plusem było zdobycie umiejętności robienia klusek śląskich. Instruktorką była rodowita Ślązaczka zatrudniona w pegeerowskiej stołówce więc kluski były i są nadal jak należy. Trzeci plus to szalony, wesoły czas pomimo ciężkiej pracy fizycznej. Czułyśmy się jak przodownice pracy na budowie Nowej Huty ale śmiechom i zabawie nie przeszkadzało to wcale. Ach, ta młodość…

Czy nam zapłacono na pracę? Nie pamiętam. Ale jeśli nawet, to  jakieś nic nie znaczące grosiki. Ale warto wspomnieć, że w owych czasach studiowanie nie kosztowało prawie nic. Stypendia socjalne właściwie pokrywały koszt mieszkania w akademikach, stołówki studenckie były tanie, na mieście działało wiele barów mlecznych cenowo dostępnych dla każdego. Wszystko to dotyczyło najmniej zamożnych studentów. Zamożniejsi studenci, którym miejsce w Adamiku „nie przysługiwało” wynajmowali pokoje „na mieście” i to już kosztowało niemało. Podręczniki pożyczano w bibliotece. Chętni i zdecydowani na pracę w wyuczonym zawodzie korzystali ze stypendiów fundowanych, a najzdolniejsi i wybitni w nauce ze stypendiów naukowych.

Tak więc Polska Ludowa finansowała kształcenie przyszłych kadr i dlatego nie dziwi obowiązujący wówczas nakaz pracy po ukończeniu studiów za wynagrodzenie niskie na początek. System był prosty i moim zdaniem sprawiedliwy bo dostęp do kształcenia wyższego był powszechny ale wymagał zaangażowania w naukę. Nie było konieczności zarobkowania w celu studiowania. A jeśli studenci chcieli podwyższyć swój standard życia i na przykład wyjechać na wakacje to pracowali na zlecenia Studenckiej Spółdzielni Pracy pośredniczącej w zatrudnianiu czasowym. O zlecenia nie było łatwo. Czasem trzeba było odstać w pokaźnej kolejce do okienka z ofertami. Osobiście korzystałam z takiej oferty na mycie okiem o pakowanie makulatury w biurowcach :) I stąd te szalone wakacje w Bułgarii oraz dzikiej Rumunii. Ach, warto było machać szmatą pucując okienne szyby i prasować własnym ciałem bele makulatury:)

Studentom na nowy rok akademicki – powodzenia!