A może inkaust oraz gęsie pióro? Niedługo wszystkie te wyrażenia staną się równie archaiczne. Dodam jeszcze słówko kleks, które współczesnym kojarzą się bardziej jako dekoracja i dodatek kulinarny na przykład ze śmietany w zupie niż atrybut ręcznego pisania. A co z kurą, która bazgrze pazurem i z tej przyczyny była bohaterem złośliwych komentarzy o brzydkim pisaniu?
Ech… Mając na uwadze kłopoty pewnego gracza Milionerów, który miał kłopoty ze zdefiniowaniem słowa „grzęda” – kiepsko to dla drobiu wygląda. Bo teraz dominuje pogląd, że kurczaki biorą się z Biedronki i nie zajmują się drapaniem w ziemi, czyż nie?
Jak widać co raz lepiej się czuję w roli dinozaura i ładnie wychodzi mi zrzędzenie na nikłą u współczesnej młodzieży świadomość rzeczy, które dla nas były oczywistością i codziennością.
Czas już chyba zaliczyć słówka: atrament, pióro, kałamarz i kleks do Słowniczka wyrazów zapomnianych. Może Ogólnokrajowy Dzień Pisania Piórem jest do tego okazją?
Dla zainteresowanych tematem proponuję klik w poniższy obrazek i przypomnienie mojego wiekopomnego tekstu z dnia 10 lutego 2017 roku
Może ponarzekacie razem ze mną? Z okazji Dnia Pisania Piórem pochwalę się, że pismem odręcznym wciąż się posługuję robiąc tygodniową listę zakupów oraz bieżące notatki przypominające o czymś tam. Gardzę notesem w telefonie, a okolicznościowe kartki do ważnych dla mnie osób piszę także ręcznie. Polecam, jako ćwiczenie zapobiegające zapominaniu sztuki pisania.
Do popisania!