piątek, 22 stycznia 2021

Chleb z masłem

        Dawniej zwykła rzecz, esencja codzienności. Przygotowanie tej prostej przekąski było jedną z podstawowych czynności jakiej uczono małoletnie dzieci uczulając, że posmarowana kromka spada zawsze masłem w dół.  A wtedy co? Zeskrobać masło z podłogi już niełatwo, rozdeptać pantoflem prosto ale niebezpiecznie no i kromka bez masła traci na swej atrakcyjności. Więc ostrożnie! Niemal każdy brzdąc dzielnie władał nożem krojąc krzywe pajdy bo gdy głód przycisnął to był mus! Innych przekąsek jeszcze wtedy nie wynaleziono. Ooo, przepraszam! Kreatywność młodocianych obywateli PRL była spora. Powstawały kompozycje słodkie i wytrawne dzięki posypywaniu cukrem lub smarowaniu musztardą lub kropieniu przyprawą Maggi. Koneserzy pokrywali kromki śmietaną albo gęstym kożuchem z mleka lub kładli krążki cebuli.

        Tak, tak, można było też pokroić pomidora lub ogórka, położyć plasterek kiełbasy, kleks majonezu i tym podobne. Tylko, że wtedy chlebowe dzieło nazywano kanapką, która nadawała się na stół dla gości. Wprawdzie gdzie jej tam do współczesnych, wielopiętrowych bogatych w mięsa, warzywa i wymyślne sosy burgerów i zapiekanek – ale to były kanapki na miarę czasów.

        A tymczasem zwykły chleb z masłem kontentował większość baraszkujących na podwórkach dzieciaków i był pokrzepieniem dla strudzonych wędrówką harcerek:))

        Może dziś można by z politowaniem pokiwać głową nad losem „biednych dzieci” karmionych tak ubogo… Przeczy temu wizerunek dziewcząt, które na zabiedzone nie wyglądają, a mowa ich ciał wyraża raczej zadowolenie, o ile nie radość nawet. A teraz… Nastały czasy gdy masło zostało wyklęte i co drugie dziecko nie toleruje glutenu. Bez „Danonka” lub Kindercośtam mlecznych przekąsek ani rusz!

        Dziwne, w kulinarnych kręgach powrócił sentyment do chleba ze smalcem a za masłem jeszcze nie zatęsknił nikt. Jak nic – wyklęte na amen!

        A ja sobie posmaruję, grubo:) 

 

 





sobota, 9 stycznia 2021

Gawęda Druha Mirka: Kim jestem?

      Z pewnością wielu komentatorów czytając moje wpisy zastanawiało się kim i jaki jest właściwie 87-letni autor tych tekstów.

Jestem prawie dokładnie takim, jakim wychowali mnie rodzice, nauczyciele z gimnazjum i liceum, oraz profesorowie uczelni a byli to profesorowie o sławie międzynarodowej  jak: Eugeniusz Kwiatkowski, Oskar Lange no i również Tadeusz Kotarbiński.

     Swoją pierwszą deklarację ideową i przestrzegania statutu złożyłem w  dniu 11 listopada 1945 roku wieczorem i przy ognisku na boisku szkolnym w obecności dyrekcji i grona pedagogicznego, władz miasta, dowództwa polskiej jednostki wojskowej no i naszych rodzin.

Przyrzekam uroczyście całym swym życiem dążyć do odbudowy Niepodległej, Demokratycznej i Sprawiedliwej Polski, pracować dla dobra powszechnego, postępować zawsze szlachetnie i być posłusznym prawu harcerskiemu. Tak mi dopomóż Bóg.


1.   Harcerz służy Polsce Demokratycznej i spełnia dla niej sumiennie swoje obowiązki.

2.   Harcerz miłuje wolność i sprawiedliwość i broni prawa do nich każdego człowieka.

3.   Harcerz czci pracę, szanuje ludzi pracy i uczy się od nich.

4.   Harcerz miłuje przyrodę i stara się ją poznać.

5.   Harcerz mówi prawdę i dotrzymuje słowa.

6.   Harcerz jest karny, opanowany i pogodny.

7.   Harcerz jest odważny.

8.   Harcerz jest uczynny i ofiarny.

9.   Harcerz jest oszczędny i gospodarny 

10. Harcerz jest szlachetny w myśli, mowie i uczynkach. Nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych.

Wiecie?  Moje dalsze życie i postępowanie było i jest temu do dziś  podporządkowane. Przecież w trakcie mojej przynależności do PZPR i nomenklatury (korpusu kadrowego) pozwalało mi realizować swoje zobowiązanie z 11 listopada 1945 roku. Mój wychowawca, przedwojenny Vice Premier, twórca przedwojennego planu przebudowy i rozbudowy gospodarki krajowej, mobilizował nas do nauki stwierdzeniem: "Uczcie się państwo sumiennie, bo wy będziecie kapitanami gospodarki polskiej."

        Bardzo głęboko w pamięci mam także rozmowę z moim Ojcem (przedwojenny oficer, uczestnik „wyprawy kijowskiej") przeprowadzoną  w okresie "zdawania legitymacji partyjnych". Było tak: 

- pytanie: "oddałeś legitymację partyjną ?"

- moja odpowiedź: ”Nie, nie oddałem i nie widzę powodów aby to uczynić”

- stwierdzenie Ojca: "To dobrze!"

- moje pytanie: ”Dlaczego Tatuś pochwala moją decyzję?”

- odpowiedź Ojca: "Bo gdybyś oddał to musiał bym zmienić opinię i stwierdzić, że byłeś  zwykłym politycznym łobuzem"

     Pozwólcie, że zakończę tę Gawędę cytatem z Wergiliusza:

”HONOR TWÓJ, IMIĘ I CHWAŁA POZOSTANĄ WTEDY NA ZAWSZE"