Zaczęło
się od publikacji na szkolnej stronie www dokumentu o nazwie „
Ważne terminy dla uczniów i nauczycieli w czerwcu”. Napisano tam wielkimi
literami, że już 4 czerwca należy ogłosić przewidywane oceny roczne, które
stają się ostatecznymi 21 czerwca. Super! Uczniowie „pozytywni”, którzy
pracowali systematycznie i zapewnili
sobie pozytywną ocenę już na początku miesiąca mają dodatkowy miesiąc
wakacji. Premia za solidność?
Dodatkowo,
wakacyjny nastrój wprowadziły pierwsze słoneczne i upalne dni czerwca. Ledwo
niebo wypogodziło się po majowych słotach a już strojem obowiązującym w szkole
okazały się króciutkie spodenki, jak najkrótsze oraz nagie ramiona i przepastne dekolty. W strojach
męskich przeważają plażowe gatki nierzadko w kwiecisty deseń.
Bo
gorąco… Uff… jak strasznie… W klasach siedzieć? Po co, skoro pięknie strzyżony trawnik kusi? No i mamy piknikowe
niby lekcje w plażowym entourage’u.
Pozytywni vel pilni
/dawniej: kujony/ z pozytywnymi ocenami zaczynają omijać szkołę dość dużym
łukiem już po kilku dniach. Słusznie. I tak nikt nie ma dla nich czasu bo
trzeba przepytywać, egzaminować i zaliczać nieobecności tym słabszym, leniwym
lub mniej zdolnym dawniej zwanych
leserami. Pilni niech nie
przeszkadzają.
21
czerwca frekwencja spada blisko zera. Pojedynczych pilnych zwalnia się po
pierwszych godzinach bezmyślnego siedzenia w klasie. Nie opłaca się już uczyć,
nie opłaca się organizować żadnych zajęć bo i tak nikt /uczniowie/ nie przyjdzie.
Pomiędzy
nauczycielami, a rodzicami tym razem wyjątkowa zgoda. Obie strony solidarnie
przyzwalają na nieróbstwo i lekceważenie obowiązków. Dwie najważniejsze strony
zajmujące się wychowaniem młodych osób. Wychowaniem? Raczej demoralizacją.
Scenka
z dnia 24 czerwca bieżącego roku:
-
dlaczego nie chcesz iść do szkoły, dziewczynko?
Pytam pedagogicznie
- po co? Nic nie robimy, to jakaś stypa, a nie lekcja. Odpowiada
rzeczowo dziewczynka i pokazuje świeżutkie usprawiedliwienie opatrzone
akceptującym podpisem Dyrektora Szkoły:
„proszę
o zwolnienie mnie z lekcji z powodu małej ilości uczniów”
Jest
luz, jest wesoło… Za nasze, podatników, pieniądze. Wesoło do czasu, aż znudzona
młodzież nie chwyci za maczety.
Tym
razem nie jest to wina Tuska, ale konkretnego zespołu nauczycieli z dyrektorem na
czele.
A
wystarczyłoby:
-
zażądać odpowiedniego do pracy stroju. W tym przypadku wystarczą: porządne długie
spodnie, spódniczki dowolnej długości oraz koszule i bluzki z rękawami.
-
cytowane na wstępie ogłoszenie zakończyć choćby wzmianką o obowiązku uczęszczania do szkoły
do dnia 28 czerwca. Dużymi literami.
- klasyfikować i oceniać systematycznie
i aż do ostatniego dzwonka organizować a t r a k c y j n e lekcje lub zajęcia.
- dzienniki, sprawozdania i inne
dokumenty wypełniać po odpracowaniu pensum dydaktycznego ! Bo taki jest sens 18
godzinnego pensum nauczyciela.
Można
by tym sposobem nauczyć młodzież obowiązkowości, poważnego podejścia do
obowiązków i szacunku do pracy bo… Uwaga! Teraz będzie truizm:
”Takie będą Rzeczypospolite jakie młodzieży
chowanie”.
Ech…
Żegnaj szkoło! To nie jest już miejsce dla mnie. Tylko tych dzieciaków żal.
Ach, jak żal…