Zachęcona przez peerelkowych przyjaciół-komentatorów do
dalszego wspominania, odkurzyłam z dwunastoletniego blogowego pyłu notki, które
wyjaśniają genezę powstania tego bloga. Młodszych stażem sympatyków i gości zachęcam
do przeczytania tekstu wraz z komentarzami Stracone pokolenie oraz Nadal o straconym pokoleniu. Temat okazał się
atrakcyjny, co widać w komentarzach, oraz skłaniający do osobistych przemyśleń.
Polecam bardzo dobry, moim zdaniem, tekst alElli Kto powie prawdę o straconym pokoleniu?
Stracone pokolenie? Nooo… Niekoniecznie, bo jednak wielu z owych „straceńców” obecnie znakomicie plasuje się w czołówce prominentnych polityków i zajmuje eksponowane stanowiska nie tylko w polityce, ale i biznesie. Wystarczyło skutecznie odżegnać się od przeszłości i podlizać w odpowiednich kręgach. (Pawłowicz, Piotrowicz i wielu innych) .
Bacznie obserwując bieżące życie polityczne łatwo można zauważyć podobieństwa do minionego okresu PRL.
Pod hasłem „Propaganda w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” Wikipedia podaje między innymi tak:
Propaganda PRL oprócz wpływu na treść przekazu informacyjnego, miała za zadanie kształtowanie postaw jednostek i zwalczanie propagandy kościelnej[2] i języka codziennego. Jej celem było takie ukształtowanie postaw społeczeństwa, aby podlegało samokontroli (bez udziału służb bezpieczeństwa), wychowanie społeczeństwa w uwielbieniu dla władzy (którą ukazywano jako spełnienie procesu dziejowego i najwyższy cel marzeń) – przy jednoczesnej nienawiści do wszystkiego, co od ówczesnej władzy państwowej nie pochodziło lub uniemożliwiało jej ogarnięcie całości życia społecznego[1]. Ci, którzy nie ulegali propagandzie, traktowani byli na równi z wrogami i zastraszani siłą władzy, która „wszystko wie i wszystko przewidziała”[1]
No i co? Wypisz, wymaluj plan działania obecnej propagandy uprawianej z lubością w mediach publicznych, która opowiada jak to wspaniale radzimy sobie ze wszystkim. Jesteśmy najlepsi! A najlepsiejszy jest niezniszczalny Prezes TVP, bo rządzi nawet lepiej, niż peerelowski „Krwawy Maciej” (Maciej Szczepański) i dokładnie wie, który z dziennikarzy musi odejść, który program zawiesić, zlikwidować, skasować aby nie psuł radosnej propagandy. „Łubu Dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu” – niech żyje nam!
Pasmo sukcesów gospodarczych pięknie ilustrują wypowiedzi szczęśliwych obywateli zgarniających dobrodziejstwa pakietów socjalnych. Uśmiechają się emeryci uratowani od biedy przy pomocy jednorazowej dodatkowej wypłaty świadczenia i wdzięczni za darmowy niektóry lek w aptece. Ach i och. W tym wszystkim walka z epidemią korona wirusa to dla nas „pikuś”. W całej Europie krzywa zachorowań rośnie – u nas się wypłaszcza aż do całkowitego pokonania wirusa. Europa wyje z zazdrości.
W Polsce Ludowej ze śpiewam na ustach i radosnym rozmachem budowaliśmy Nową Hutę, Hutę Katowice i wiele innych wielkich budów służących nam i bratniemu narodowi radzieckiemu. Teraz, ku chwale suwerenności przekopiemy Mierzeję i usypiemy wielką wyspę na Zalewie Wiślanym, zbudujemy gigantyczny lotniczy port, jakiego Europa nie widziała. Bo nas stać i taki mamy doskonały rząd, który niezwykle pięknie prezentuje wizje, początki budów, wbija łopaty w piach i przybija stępki. Ku chwale! O szkodach dla budżetu oraz środowiska nie trzeba pamiętać, jak za dawnych lat.
Co tam peerelowskie „malowanie trawy na zielono” przed wizytą I Sekretarza KC skoro teraz z nieba leci konfetti pracowicie wycinane rękoma funkcjonariuszy Policji, a parasol nad głową urzędnika, gdy trzeba potrzyma dumnie oficer wojskowy. Tylko kobiety w ludowych strojach i ich przyśpiewki na powitanie ważnych osób takie same, jak za dawnych lat… No, może kostiumy bardziej kolorowe, bogatsze i bukiety kwiatów bujniejsze. Tak samo jednak przeznaczone dla jednej, jedynie słusznej klasy kierowniczej narodu, na czele której stoi zamiast Pierwszego Sekretarza KC – Pierwszy Prezes zawiadujący jednoosobowo całym krajem z kamienną twarzą ignorując Radę Ministrów, Premiera i Prezydenta. Wzorem Sekretarze KC za nic mający Radę Państwa i Premierów? Nawet „rząd dusz” do niego należy, bo głosi jedynie słuszną bogobojną ideologię wolną od nowoczesnych wymysłów zdegenerowanej i wyimaginowej Europy. Dawniej „Bikiniarze” – fuj! Dziś Europejczycy - Fuj!
O parlamencie głosującym dawniej „na rozkaz”, a obecnie według partyjnej dyscypliny i aktualnego „przekazu dnia” ledwo wspomnę.
Ale jest! Jest zmiana! Zmienił się główny sojusznik i wzór do naśladowania. Dawniej bratni Związek Radziecki uwielbiany i opiewany w wierszu oraz pieśni – dziś Stany Zjednoczone Ameryki. Nie na darmo poczciwy Pawlak tak zachwalał: „... dobry bo amerykanski…” Były wojska radzieckie – są amerykańskie. Pieśni na cześć jeszcze nie śpiewamy, ale kto wie…?
Jest sojusznik i przyjaciel – musi być i wróg. Nic łatwiejszego! Wrogów ci u nas dostatek i można wybierać odpowiedniego na odpowiednią okazję. A to imigranci ze swoimi zarazkami i pasożytami, a to „wykształciuchy”, a to heteronienormatywna orientacja seksualna, „niepolskie” koncerny prasowe i telewizyjne, dziwaczna ideologia gender i wegetarianie z cyklistami. Na pomniejsze okazje zawsze można użyć artystów, nauczycieli lub medyków. Ha! To większy wybór niż peerelowscy prywaciarze, badylarze i obszarnicy z kułakami.
Ale co nam zastąpi stonkę ziemniaczaną podstępnie podrzuconą nam przez wrogi zachód?