Miał
powstać własny tekst na zadany temat. Wytężam więc umysł i układam wspomnienia,
aż tu nagle… Pstryk i klik! Nagle otwarła się mózgowa szufladka z piosenkami i
zanuciło mi się tak:
Małe mieszkanko na Mariensztacie –
to moje szczęście, to moje sny.
Małe mieszkanko na Mariensztacie,
a w tym mieszkanku, przypuśćmy, my.
I już w nim tapczan i radio Tesla,
biurko, firanki, fotele dwa
i jakiś kredens, pies, cztery krzesła –
wszystko na raty z PCH.
Niech będzie jakiś kilim
i kwiaty na kominku,
kupimy jakiś serwis,
kupimy jakieś szkło.
Zegara się nie kupi,
bo zegar jest na rynku,
panna rozumie – akcja O.
to moje szczęście, to moje sny.
Małe mieszkanko na Mariensztacie,
a w tym mieszkanku, przypuśćmy, my.
I już w nim tapczan i radio Tesla,
biurko, firanki, fotele dwa
i jakiś kredens, pies, cztery krzesła –
wszystko na raty z PCH.
Niech będzie jakiś kilim
i kwiaty na kominku,
kupimy jakiś serwis,
kupimy jakieś szkło.
Zegara się nie kupi,
bo zegar jest na rynku,
panna rozumie – akcja O.
No
i klapa. Pani Irena Santor wyśpiewała w krótkich słowach wszystko na ten temat
włącznie z wytworzeniem atmosfery rodzinnego zacisza i błogiego małego
szczęścia.
Dla
porządku trzeba jednak dodać, że wyśpiewane tu marzenia były charakterystyczne
dla bardzo wczesnego okresu Peerelu, w czasie dźwigania z wojennych nieszczęść
i poszukiwania pokojowej stabilizacji. Potem apetyty rosły, marzenia i mody się
zmieniały. Tapczan i kredens zastąpiły meblościanki. Cudowny wynalazek epoki socjalizmu,
który umożliwiał funkcjonowanie rodzin w niewielkich przydziałowych M-2 lub M-3. Meblościanki,
regały, „kombajny” do spania i wypoczynku idealnie spełniały wymagania
ówczesnych rodzin. W ciepłym i urządzonym funkcjonalnie wnętrzu rozwijały się
fantazje zdobnicze z wykorzystaniem zasobów sklepów Cepelia oraz domowego
rękodzieła jakkolwiek na wspomnienie zasługuje też częste występowanie „świętych”
obrazów lub wielkich, kolorowanych portretów ślubnych nad łóżkiem oraz makatek
z jeleniem na rykowisku. To zjawisko można chyba zaliczyć jako rodzaj folkloru
dotyczącego środowiska proletariatu przywleczony wraz z falą napływu siły
roboczej ze wsi do miast. Z tego nurtu
wywodzą się też ozdoby dziergane, które przebojem wdarły się do powszechnego
użytku całego społeczeństwa. Poczucie smaku wyznaczało im granice i właściwe
miejsce na stoliczkach, ławach, stołach, półeczkach i telewizorach! Zwłaszcza
cenne wówczas telewizory chętnie
ozdabiano koronkami lub maskotkami. Bardzo modne były szydełkowe „ubranka” na
butelki. Zdobne w pompony do tego
stopnia, że w efekcie tak ubrana butelka przypominała psa pudelka. Co za szyk,
nalewać wódkę z udekorowanej koronkowo flaszki!
Przeszklone witrynki meblościanek lub kredensów wypełniały kolekcje kryształów. Szklane
zbiory powstawały spontanicznie z otrzymywanych na różne okazje prezentów,
głównie ślubnych. Wazony, cukiernice, miseczki, misy i kieliszki oraz
popielniczki. Często prawdziwe arcydzieła kryształowego rzemiosła oraz produkt
eksportowy do bratnich krajów, a nawet dalej w świat!
PRL kryształową potęgą
był!
Lubiliśmy
otaczać się drobiazgami. Meblościanki zapełniały się figurkami, maskotkami,
bułgarskimi talerzykami i babiogórską ceramiką. Wśród figurek obowiązkowy był
słonik z trąbą uniesioną w górę co gwarantować miało szczęście. „Otwarcie”
granic zaowocowało pojawieniem się puszek i butelek po napojach. Symbole
zachodu i amerykańskiego dobrobytu: Coca i Pepsi Cola, butelki po brandy i innych
ekskluzywnych alkoholach, nawet pudełka po papierosach Marlboro awansowały do
roli elementów dekoracyjnych.
Zdobienie
nie ominęło też wnętrz samochodów. Na tylnych półkach obowiązkowo machały
głowami plastikowe psy jamniki, a na zagłówkach foteli pyszniły się koronkowe
nakładki. Deska rozdzielcza często gościła malutkie flakoniki ze sztucznym
bukiecikiem kwiatów, pod lusterkiem dyndały maskotki lub poważnie zwisały
różańce. Koła kierownicy ubierano w kudłate pokrowce identyczne z pokryciami na
fotele. Aby było miło i przytulnie. A cóż w tym złego, prawda? Wszak o
upragnione autko trzeba zadbać bo tylko nieliczni byli ich posiadaczami.
Osobnym
stylem wyróżniały się pokoje młodzieżowe. Młodzież preferowała styl
wiejsko-pionierski mówiąc dzisiejszym językiem raczej „Eko”! Na ścianach
wieszano słomiane maty, które zastąpiły staromodne kilimy. Słomianki były rewelacyjne
jako podkład do przypinania zdjęć idoli, pocztówek z wakacji i innych skarbów.
Ściany i półeczki młodzież dekorowała chętnie korzeniami drzew. Fragmenty korzeni
o fantazyjnych kształtach obrabiano poprzez gotowanie w słonej wodzie,
szlifowanie i lakierowanie bezbarwnym lakierem. Chętnie eksponowano jako trofeum
z trudem zdobyte puszki po piwie i Coca Coli, a nawet plastikowe reklamówki.
Manifestacja tęsknoty za „szerokim światem”, a może bardziej wyraz marzenia o
innym i jak się wtedy zdawało, lepszym życiu?
Wspominajmy
stare czasy ekscytując się dzisiejszym prostym stylem eliminującym większość
kłopotliwych w utrzymaniu czystości ozdób. Pomyślmy życzliwie o kryształach i
wróżących szczęście słoniątkach nawet podziwiając obecnie modne, pasiaste
fajanse w IKEA.
Ps
Kto pamięta o co chodziło z „akcją O” wymienioną w tekście piosenki?
Dopisek z dnia 20 stycznia 2016
Dzięki przytomności allensteinera uzupełniam materiał
zdobniczy o całą „epokę ceramiki
włocławskiej” ! Jak mogłam o tym zapomnieć? Wchodzę do mojej kuchni i co
widzę? No co stoi na półce i wisi na ścianie " jak byk” ? Otóż to! Część, nędzne resztki, sporej bo
zajmującej całą kuchenną ścianę kolekcji fajansów marki Włocławek. Cudowne, ręcznie
malowane ceramiczne cacka, prawdziwe dzieła sztuki! Każdy talerzyk, miseczka
czy wazonik to niepowtarzalny wzór dyktowany osobistą fantazją ceramicznych
malarek. No i jak to wyrzucić, schować w piwnicę nawet jeśli już nie modne? Wystarczy
popatrzeć
Dopisek z dnia 24 stycznia 2016
Dla „niedowiarka” allensteinera oraz innych wątpiących
prezentuję świadectwo autentyczności fajansu z Włocławka.
Takie metryczki
znajdują się na każdym z prezentowanych egzemplarzy oprócz dwóch dzbanków na
górnej półce, które tylko nawiązują do stylu i nie są „Włocławkami”. Metryczki
zawierają nazwiska malarek, różne na różnych przedmiotach oraz niedokładnie
odbity napis Made In Poland. Przypuszczam, że wątpliwości zrodził kolor
malunków bowiem najbardziej znane są wzory w kolorze kobaltowym, niebieskim.
Jak widać bywały i inne kolorystyczne kompozycje. Dzięki za czujność i dbałość
o szczegóły – dzięki takim Komentatorom „mam się na baczności”! Hi, hi, hi…