Druhny i Druhowie! Przesyłam Wam serdeczne
pozdrowienia z okazji Święta Konstytucji!
Wiecie? Rosjanie mają zwyczaj, który mi się zawsze
bardzo podobał. Mianowicie z okazji świąt państwowych i kościelnych, zwracali
się do każdej mijanej osoby słowami: „Pozdrawiam Was z okazji…” I tu wymieniano
aktualnie obchodzone Święto.
Fajne też były pozdrowienia wielkanocne: „Chrystus
zmartwychwstał!”. Osoba, do której się zwracano odpowiadała: ”Istotnie, zmartwychwstał”. No, a potem ściskali się i całowali.
Ja mieszkałem przy ulicy, gdzie kwaterowali
żołnierze radzieccy, w pobliżu był też ich klub oficerski. Często zdarzało się, że po imprezie w klubie, około trzeciej nad ranem, oficerowie wracali
do swego osiedla dość hałaśliwie. Wyobraźcie sobie taką dużą, około stuosobową
grupę (oczywiście, że po dużej wódce)
maszerującą z głośnym śpiewem na ustach. Śpiewali głośno i bardzo ładnie!
Już wracam do tematu, tylko zacytuję ich
popularny toast: „Za przyjaźń i miłość!”…
Jeszcze proponuję Wam odszukanie koncertu
Chóru Aleksandrowa w Watykanie dla Jana Pawła II.
A
teraz - Witaj majowa jutrzenko, Świeć naszej polskiej krainie, Uczcimy
Cię więc piosenką, Której sława nie zaginie…
Pierwsza dekada maja to było prawie nieustające
świętowanie uroczystości:
-
Święto Pracy - 1 maja
-
Święto Konstytucji - 3 maja
-
Dzień Zwycięstwa - 9 maja
W 1945 roku wszystkie te uroczystości
rozpoczynały się Mszą. Potem ludzie przechodzili
na plac, gdzie odbywał się okolicznościowy Wiec. Tu obowiązkowo śpiewano następujące
pieśni: Rotę, Hymn Narodowy oraz Międzynarodówkę. Następowało formowano pochód w taki oto
sposób:
Na
czele szła orkiestra Straży Pożarnej. Tuż za orkiestrą podążała kolumna
młodzieżowa czyli szkoły i organizacje młodzieżowe.
Kolumnę młodzieżową prowadziła moja przyszła żona, która była Hufcową Hufca żeńskiego i Starościną
gimnazjum i liceum żeńskiego. Następną kolumnę tworzyły organizacje takie jak
między innymi Związek Cechów
Rzemieślniczych czy Związek Kupców, organizacje polityczne PPR, PPS, SD, PSL i
przedstawiciele dużych zakładów pracy.
Na czele kolumny młodzieżowej szła moja
drużyna ponieważ byliśmy jednolicie umundurowani, a
jednocześnie znaliśmy musztrę paradną. Naszym organizatorem i drużynowym był
oficer stacjonującego w naszym mieście
pułku. W związku z tym ten Pułk Ludowego Wojska Polskiego był naszym patronem i
sponsorem.
Oczywiście
pierwszy Dzień Zwycięstwa obchodziliśmy
10 maja.
Wyobraźcie sobie, że zorganizowanie tej manifestacji
wymusili mieszkańcy, którzy zaczęli zbierać się na największym placu nazwanym Placem Wolności. Oczywiście pierwszymi, zgromadzonymi
uczestnikami uroczystości była młodzież gimnazjalna
i licealna. Następnie dołączyła orkiestra Straży Pożarnej oraz żołnierze
zarówno polscy jak i radzieccy. To było coś niesamowitego. Wydaje mi się, że
był to spontaniczny wyraz akceptacji postanowień
teherańskich i jałtańskich. Tak wyglądała społeczna
akceptacja tej, podobno, „okupacji”.
A teraz opowiem Wam jak powstała „bajeczka” o
buncie młodzieży w dniu 3 maja 1946 roku, w którym ja uczestniczyłem…
Otóż…
W piątek dnia trzeciego maja 1946 roku, o godzinie dziewiątej w kościele katedralnym,
odbywała się uroczysta Msza dla uczestników manifestacji. W trakcie Mszy odczytano
komunikat Prezydenta Miasta o odwołaniu wiecu i pochodu. Wiecie, uroczyste Msze
kończyły się zawsze odśpiewaniem pieśni „Boże coś Polskę” z wykorzystaniem
słów: „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”.
Nie wiem jak w innych miastach, ale we
Włocławku większość sztandarów szkolnych i organizacyjnych przetrwało wojnę. Zostały
ukryte i przechowane. Te sztandary, a szczególnie szkolne i harcerskie były po
prostu czczone. Sztandary, szarfy biało- czerwone przechowywano w gabinecie
Dyrektora. Podczas uroczystości prezentowane były przez Poczet Sztandarowy.
Wyglądało to tak: Wszyscy uczniowie i
nauczyciele stali w dwuszeregu przed szkołą. W momencie gdy Poczet Sztandarowy niosąc
Sztandar wychodził z budynku, Przewodniczący Samorządu Szkolnego komenderował
BACZNOŚĆ i Poczet Sztandarowy przechodził
przed wyprężonymi, ustawionymi w dwuszereg uczestnikami uroczystości na
czoło kolumny. W tym samym składzie i przy zachowaniu tego samego rytuału sztandar
powracał do miejsca jego przechowywania. To było odprowadzanie sztandaru.
Tego dnia, 3 maja 1946 roku po zakończeniu
okolicznościowej, uroczystej Mszy, szkoły i harcerze odprowadzili swe sztandary.
Spontanicznie, za naszymi kolumnami poszli Rodzice. Po dojściu do Szkoły dowiedzieliśmy
się, że na Starym Rynku gdzie miał się odbyć Wiec, pomimo jego odwołania,
gromadzą się mieszkańcy miasta. Pobiegliśmy więc i my na Stary Rynek. Tam,
usłyszeliśmy przemowy kilku ważnych osób. Mowy te pozbawione były akcentów
antyustrojowych czy antypaństwowych. W
tym czasie do organizatorów Wiecu dotarła informacja, że Urząd Bezpieczeństwa
będzie próbował rozproszyć ewentualny pochód. Gdyby nie ta informacja to po
wiecu uczestnicy być może rozeszli by się do domów. Ale na wieść o planowanej
interwencji UB zorganizowano pochód… Ponieważ my /moja drużyna i koledzy/
znaliśmy musztrę paradną więc szliśmy
jako pierwsi. Za nami kolumnę uformowali najstarsi licealiści – maturzyści.
Przeważnie byli to niedawni żołnierze oraz partyzanci.
Otrzymaliśmy informację, aby w przypadku
pojawienia się Milicji lub UB wykonać tak zwane „rozproszenie roju”. Polegało
to na tym, że kolejne dwójki uczestników marszu zasiadać miały po przeciwnych
stronach jezdni, na chodnikach. Na placu wolności rzeczywiście stał kordon ubowców.
Rzeczywiście nie padł ani jeden strzał. Nasi chłopcy ich rozbroili, a broń
przerzucili za mur klasztoru Ojców Reformatów. Na Zielonym Rynku pochód został
rozwiązany. Po obiedzie, normalnie, zgodnie z programem odbywały się imprezy sportowe,
artystyczne no i zabawy ludowe. Na pozór, nic się nie stało! Około północy,
Rodzice mężczyzny, z którym wtedy /moja przyszła żona/ Sławka „chodziła” powiadomili Ją, że jej chłopak został aresztowany.
Następnie zjawiło się u Niej kilka koleżanek z informacją, że ich chłopcy również
zostali aresztowani. W sobotę rano przed naszymi szkołami stały Dziewczyny z
GMK i informowały nas o aresztowaniach jednocześnie zapraszając do stawienia
się na godzinę dziewiątą pod Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego. Zdziwicie się,
ale nie padło tam ani jedno hasło antypaństwowe. Dziewczyny miały również tuby nagłaśniające.
Po jakiejś godzinie wyszedł do nas oficer z informacją, że aresztowani chłopcy
zostali przed godziną ósmą przewiezieni do Prokuratury. Prokuratura i Sąd
mieściły się przy trasie przelotowej przez miasto i naprzeciwko więzienia
śledczego. Był to jeden z głupszych pomysłów UB. Po jakiejś godzinie do Sądu przyjechał Prezydent Miasta i z okna Prokuratury
poinformował nas, że rozmawiał telefonicznie z Prezydentem Bierutem, który wyrażał zaniepokojenie
incydentem w naszym mieście oraz polecił jak najszybciej ten konflikt rozwiązać
no i że Prezydent nas pozdrawia. Zaproponował byśmy czas potrzebny na formalne załatwienie
sprawy przeczekali w Gimnazjum l Liceum Ziemi Kujawskiej. Zaoferował, że pójdzie
z nami jako zakładnik. Około trzynastej lub czternastej zadzwonił podobno ktoś
z Sekretariatu Urzędu Miejskiego wzywając przebywającego z nami Prezydenta do
urzędu. Dyrektor Szkoły, który był świadkiem tej rozmowy potwierdził przekazane
nam wiadomości. Prezydent Miasta dał słowo honoru, że za godzinę do nas wróci.
W trakcie naszego pobytu w GZK duże,
prywatne, spożywcze zakłady rzemieślnicze i restauracje przysyłały nam jedzenie.
Gdzieś około piętnastej robotnicy dużego zakładu przemysłowego, zawiadomili
nas, że na terenie ich zakładu (położonego na obrzeżach miasta ) przyjeżdżają i
przebywają umundurowane i zbrojone jednostki UB z terenu całego województwa.
Wobec takiego zagrożenia, nasze młodzieżowe kierownictwo postanowiło, aby
wszyscy uczestnicy zgromadzenia opuścili teren GZK. Na miejscu mieli pozostać
tylko przywódcy młodzieży. Po długich przetargach zgodziliśmy się z ich decyzją
i około godziny 19 rozeszliśmy się. Zapamiętałem dokładnie tę godzinę bowiem wszyscy
poszliśmy od razu na nabożeństwo majowe do Katedry. Postąpiliśmy tak bo… Naprzeciw
Katedry mieścił się Urząd Bezpieczeństwa! Jak mi później już opowiadała Żona,
tuż po północy zadzwonił dowódca tej jednostki interwencyjnej z prośbą by im
odsprzedała zgromadzone za dnia, podarowane w formie wsparcia, jedzenie. Sławka
nie wyraziła zgody na sprzedaż natomiast wyraziła zgodę na nieodpłatne
przekazanie zapasów pod warunkiem otrzymania pokwitowania. Oczywiście
przyjechali, jedzenie odebrali i pokwitowali.
Aresztowani mężczyźni zostali zwolnieni po
czterech miesiącach z wyrokiem chyba pół roku za zakłócanie spokoju.
W 1947 roku obchodziliśmy Rocznicę uchwalenia Konstytucji chyba już jako
Święto Oświaty i Kultury. Do dziś nie wiem czyj był to pomysł i inicjatywa. Wiem
za to z całą pewnością, że wkrótce zmieniliśmy słowa harcerskiej „Dobranocki” i
w miejsce słowa Bóg wstawialiśmy słowo Duch. I to było politycznie akceptowane.
Idzie noc, słońce już,
Zeszło z gór, zeszło z pól,
Zeszło z mórz,
W cichym śnie, spocznij już.
Bóg /Duch/jest tuż, Bóg/Duch/ jest tuż.
CZUWAJ!
Nasz Starszoharcerski Kręgu!
Mirek