Druhny i Druhowie,
Przyjaciele!
Pierwszego listopada mija kolejna rocznica założenia Związku Harcerstwa Polskiego. Było to w roku 1918.
Moja z harcerstwem przygoda
rozpoczyna się zdobyciem stopnia młodzika i złożeniem Przyrzeczenia
Harcerskiego. Odbyło się to pewnego listopadowego wieczoru, w blasku płonącego
ogniska, w obecności innych harcerzy, instruktorów, rodziców i przyjaciół.
Potem…
Był rok 1956 i grupa młodych działaczy / mieli po 23 lata/ postanowiła oficjalnie
reaktywować działalność ZHP, które istniało od 1918 roku. W maju tego roku
zarejestrowaliśmy Organizację Harcerską Polski Ludowej. Oczywiście zaprosiliśmy
do współdziałania także starszych instruktorów. Ponieważ pomysł chwycił, wywołał
duże zainteresowanie więc w grudniu 1956 roku zorganizowaliśmy w Łodzi Zjazd ZHP.
Jak może wiecie ZHP był stowarzyszeniem wyższej użyteczności. Myśleliśmy,
że uda nam się po prostu powrócić z
automatu do tego statusu. Ale nie było tak łatwo. Początkowo uzyskaliśmy
rejestrację, ale normalną, a nie jako stowarzyszenie wyższej użyteczności. Ponieważ kilkanaście
osób z pośród nas (młodych instruktorów) jako dzieci byliśmy uczestnikami Zlotu Młodzieży TRZYMAMY STRAŻ NAD ODRĄ I BAŁTYKIEM w kwietniu 1946 roku w
Szczecinie, gdzie członkowie ówczesnej GK urządzili przed trybuną manifestację
antyrządową wezwano nas (jako
członków PZPR) "na dywanik" i na
zakończenie obiecano, że jeżeli
ZHP nie będzie stwarzał kłopotów to otrzyma status wyższej użyteczności.
Ten
status uzyskaliśmy w 1959 roku.
I
tu wplata się historia naszej tradycyjnej, pięknej pieśni śpiewanej na biwakach
i obozach wieczorową porą przy dogasającym ognisku. Taka harcerska „dobranocka”
śpiewana jako sygnał zakończenia dnia. Proste słowa tej pieśni podkreślały
ścisły związek człowieka z naturą, budowały poczucie więzi między ludźmi,
umacniały poczucie przynależności.
Brzmiało to tak:
Idzie noc, słońce już,
Zeszło z gór, zeszło z pól,
Zeszło z mórz,
W cichym śnie, spocznij już.
Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.
Zeszło z gór, zeszło z pól,
Zeszło z mórz,
W cichym śnie, spocznij już.
Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.
Pieśń
o spokojnej melodii, śpiewana ściszonymi głosami, powtarzana kilkakrotnie,
coraz wolniej i wolniej aż do końcowego murmuranda miała magiczną moc.
Złączeniu uściskiem skrzyżowanych rąk harcerze ulegali nastrojowi wyciszenia,
jedności bez względu na wiek i stopień harcerskiego wtajemniczenia. Byli razem
i byli mocni łączącym ich harcerskim rytuałem. Niesamowite wrażenie potęgowane
panującym mrokiem, szumem leśnych drzew i nocnym pohukiwaniem ptaków.
Był jednak problem z obecnością Boga w ostatnim wierszu
pieśni. Współczesne ateistyczne władze nie chciały i nie mogły tego
zaakceptować. Nasi starsi wiekiem Druhny i Druhowie bronili tej pieśni z jej
oryginalnym zakończeniem. My młodzi wiekiem i stażem instruktorzy z przyczyn pedagogicznych
także chcieliśmy ją zostawić. Trzeba było znaleźć sposób aby wyjść z tej
sytuacji. Ponieważ większość z nas była członkami Partii tłumaczyliśmy Władzy, że zarówno treść jak i
melodia tej pieśni jest bardzo cenna gdyż jest taka wyciszająca więc z punktu
widzenia wychowawczego raczej podziała usypiająco na zmęczoną dzieciarnię i
zaproponowaliśmy zamianę słowa Bóg na Duch.
Uzyskaliśmy
ich akceptację. Ale czekała nas jeszcze jedna przepychanka z naszymi starszymi Druhnami i Druhami, którzy bronili obecności
Boga w pieśni. Ta dyskusja miała już zupełnie inny charakter, bardziej
filozoficzno - logiczny. Musieliśmy ich przekonać, że Bóg = Duch, że dla dobra
sprawy powinniśmy przyjąć tą poprawkę.
Udało
się. Uzyskaliśmy efekt jak w przysłowiu: „Wilk syty i owca cała”. Przez następne dziesięciolecia harcerze śpiewali i wymruczali na dobranoc słowa:
Idzie noc, słońce już,
Zeszło z gór, zeszło z pól,
Zeszło z mórz,
W cichym śnie, spocznij już.
Duch jest tuż, Duch jest tuż.
Czuwaj!
Dobranoc Druhny i Druhowie oraz Przyjaciele…