Na miesiąc przed EURO oddaliśmy dobrowolnie część naszej niepodległości. Stadiony, w tym, ten o dumnej nazwie „Narodowy”, oddaliśmy we władanie UEFA. Budowany w pocie czół, okupiony awanturami i wyśmiewaniem Ministry zmuszonej do osobistego biegania wokół… Teraz oni - UEFA - decydują kto i kiedy może tam wejść i co jeszcze trzeba zrobić. No to zdecydowano: murawę wymienić! Bez gwarancji, że to ostatni już raz. Płaci właściciel czyli my. Zacierają ręce producenci trawy w rolkach. A mnie zastanawia czy w konstrukcji zadaszonych stadionów wzięto pod uwagę wymagania trawy niezbędne do tego aby rosła? Trawa, nawet nowocześnie zrolowana, jest rośliną i do życia potrzebuje światła. Duuuuużo światła! Bo powierzchnia wielka. Widocznie nie udało się jeszcze nagiąć praw natury na tyle, aby pogodzić komfort dygnitarzy UEFA oraz kibiców nieznoszących deszczu z prawem roślin do życia.
A może najważniejszy jest procent zysków UEFA od producentów trawników ?
Najważniejsze teraz jest zadowolenie i akceptacja Pana Platiniego. My kłócimy się i wyzywamy z powodu małego odcinka autostrady. Łomot w Sejmie, aż wióry lecą z kolejnych Ministrów od dróg, a UEFA tu problemu nie widzi. Dygnitarze i tak polecą samolotem. Dobrze, że przynajmniej nie strofuje nas za wysokie ceny w hotelach. Co innego taka Ukraina. Ich można postawić trochę bardziej do pionu. Tym bardziej, że awantura wokół Julii Tymoszenko robi dodatkową reklamę całej imprezie, podnosi rangę. Można więc bardziej „pokozaczyć”.
Jaki jest procent polityki w Turnieju EURO?
Chwalą nas za bazę hotelową. Warunki do mieszkania i treningów dla piłkarzy iście królewskie. Szkło i marmury, sauny i masaże w gotowości. Hotelarze prężą się aby wypełnić monarchistyczne wymagania facetów od kopania piłki. Srebrne zastawy i ekstra menu według najbardziej wyszukanych gustów. Królowa angielska nie jest lepiej traktowana. Piłkarze wygrzewają się w południowym słońcu pod okiem mediów, które informują drobiazgowo gdzie i z jaką panią /żoną czy narzeczoną/ nabierają sił. O szlifowaniu umiejętności gry jakoś ciszej…
Jaki jest procent celebryty w piłkarzu?
Mecze piłkarskie mają charakter narodowy. Stroje w barwach państwowych, hymny i trzymanie się za serca, kibice stosownie wymalowani – emocje jak na wojnie. A przecież nie o niepodległość tu chodzi, ale o zyski dla UEFA! Po co grać na uczuciach patriotycznych społeczeństwa? Po co poszukiwać „Hymnu EURO 2012” zamiast zwykłej, wesołej, stadionowej śpiewanki? Nie wystarczy motywacja sportowa?
Pada więc najważniejsze pytanie rodem z peerelowskiego filmu : jaki jest procent… piłki w piłce?
Herodot mówił, że współzawodniczy się nie dla pieniędzy, ale dla cnoty. No, ale to dawno temu było.