niedziela, 13 maja 2012

Gra w procenty

Na miesiąc przed EURO oddaliśmy dobrowolnie część naszej niepodległości. Stadiony, w tym, ten o dumnej nazwie „Narodowy”, oddaliśmy we władanie UEFA. Budowany w pocie czół, okupiony awanturami i wyśmiewaniem Ministry zmuszonej do osobistego biegania wokół… Teraz oni - UEFA - decydują kto i kiedy może tam wejść i co jeszcze trzeba zrobić. No to zdecydowano: murawę wymienić! Bez gwarancji, że to ostatni już raz. Płaci właściciel czyli my. Zacierają ręce producenci trawy w rolkach. A mnie zastanawia czy w konstrukcji zadaszonych stadionów wzięto pod uwagę wymagania trawy niezbędne do tego aby rosła? Trawa, nawet nowocześnie zrolowana, jest rośliną i do życia potrzebuje światła. Duuuuużo światła! Bo powierzchnia wielka. Widocznie nie udało się jeszcze nagiąć praw natury na tyle, aby pogodzić komfort dygnitarzy UEFA oraz kibiców nieznoszących deszczu z prawem roślin do życia. 

A może najważniejszy jest procent zysków UEFA od  producentów trawników ?

Najważniejsze teraz jest zadowolenie i akceptacja Pana Platiniego.  My kłócimy się i wyzywamy z powodu małego odcinka autostrady. Łomot w Sejmie, aż wióry lecą z kolejnych Ministrów od dróg, a UEFA tu problemu nie widzi. Dygnitarze i tak polecą samolotem. Dobrze, że przynajmniej nie strofuje nas za wysokie ceny w hotelach. Co innego taka Ukraina. Ich można postawić trochę bardziej do pionu. Tym bardziej, że awantura wokół Julii Tymoszenko robi dodatkową reklamę całej imprezie, podnosi rangę. Można więc bardziej „pokozaczyć”. 

Jaki jest procent polityki w Turnieju EURO?

Chwalą nas za bazę hotelową. Warunki do mieszkania i treningów dla piłkarzy iście królewskie. Szkło i marmury, sauny i masaże w gotowości. Hotelarze prężą się aby wypełnić  monarchistyczne wymagania facetów od kopania piłki. Srebrne zastawy i ekstra menu według najbardziej wyszukanych gustów. Królowa angielska nie jest lepiej traktowana. Piłkarze wygrzewają się w południowym słońcu pod okiem mediów, które informują drobiazgowo gdzie i z jaką panią /żoną czy narzeczoną/ nabierają sił. O szlifowaniu umiejętności gry jakoś ciszej…

Jaki jest procent celebryty w piłkarzu?

Mecze piłkarskie mają charakter narodowy. Stroje w barwach państwowych, hymny i trzymanie się za serca, kibice stosownie wymalowani – emocje jak na wojnie. A przecież nie o niepodległość tu chodzi, ale o zyski dla UEFA! Po co grać  na uczuciach  patriotycznych  społeczeństwa? Po co poszukiwać „Hymnu EURO 2012” zamiast zwykłej, wesołej, stadionowej śpiewanki? Nie wystarczy motywacja sportowa? 

 Pada więc najważniejsze pytanie rodem z peerelowskiego filmu : jaki jest procent… piłki w piłce?


Herodot mówił, że współzawodniczy się nie dla pieniędzy, ale dla cnoty. No, ale to dawno temu było.


czwartek, 10 maja 2012

Powitanie

Klikuśnie witam w nowym gniazdku ! 

Dziś mam dla Was  kosz pełen goździków na dobry początek kolejnych miłych i kreatywnych spotkań. Zapraszam do zwiedzania nowego bloga, a zwłaszcza do ramek po prawej…

Goździki w koszyku
Hans Buchner, olej, płótno

No i jak się Wam tu podoba? Przecinamy wstążkę?



Uffff...... teraz możemy ponarzekać na Onet, wrrrrrr.......




*Skomentuj na peerelu jeśli masz cierpliwość

wtorek, 1 maja 2012

Wpływ słońca na politykę


         Całkiem niedawno, w pewnej dyskusji,  padło takie oto stwierdzenie:
„W programowo ateistycznej PRL istniał jakiś niewidoczny konkordat między ziemią i niebem. Odkąd pamiętam, pochodom w dniu 1 maja zawsze towarzyszyła piękna pogoda. Żadnych gromów z jasnego nieba, ani porywającego wiatru historii. Tego dnia zresztą zawsze ideologiczne tło święta ustępowało temu, czym ten majowy dzień był dla ludzi naprawdę - okazją do spaceru rodzinnego, zakupu deficytowych artykułów specjalnie na ten dzień szykowanych, obejrzenia z bliska odświętnie wyluzowanych prominentów, z uśmiechem nr 4 na twarzy, na trybunie. Pamiętam, że zawsze bawiły nas napuszone komentarze okolicznościowe puszczane przez megafony. Zapamiętałem szczególnie jeden. Akurat szła kolumna studentów ASP. Sprawozdawca z entuzjazmem oznajmił - oto maszeruje zaplecze naszych kadr artystycznych...
Maszerujące zaplecze, to było naprawdę piękne, gdyby wyobrazić je sobie dosłownie ))).”

        Myślę, że coś w tym jest. Wciąż korzystamy, na mocy „praw nabytych” z dobrodziejstwa owego niewidzialnego konkordatu. Tyle, że teraz emocjonuje nas długi weekend w miejsce uciech pochodów 1 majowych i deficytowych zakupów.

        Ledwo zaświeciło słońce i powiało afrykańskim gorącem, a już w zapomnienie poszły polityczne swary, emerytury, niedokończone autostrady, a nawet widmo smoleńskie… Solidarność przerwała protest przeciwko czemuś tam, na czas majówki. Postrajkuje się potem, w dni robocze, szkoda przecież słońca i wolnych dni. Życie polityczne złagodniało. No, nie żeby całkiem, tak dobrze to jeszcze nie jest. Musi być trochę przepychanek, ale  teraz najważniejsze są doniesienia pogodowe, obrazki słonecznej plaży nad Bałtykiem i uśmiechniętych i zadowolonych rodaków. Długi, bardzo długi, pomostowy, majowy urlop. Idyllę psuje niektórym widmo rozpoczynających się egzaminów maturalnych. Na sam koniec majówki. Ale dla niezbyt pilnych uczniów młodszych roczników to szansa na kolejny tydzień wakacji. Matura paraliżuje skutecznie pracę szkoły. W dni egzaminów pisemnych nie ma zajęć dydaktycznych dla pozostałych klas. System egzaminów „kratkuje” kolejny roboczy /z nazwy/ tydzień nauki. Nawet pojedyncze dni z zajęciami stają się „nienormalne” z powodu absencji nauczycieli zajętych pracą w rozlicznych komisjach egzaminacyjnych w całym regionie. Nauczyciele podróżują od Komisji do Komisji, a uczniowie uczą się wykorzystywania „mostów”. Będzie jak znalazł w dorosłym życiu bo tradycja pomostowego majówkowania umacnia się. Aaaaa, co! Chyba nas stać na to. Stać na majowe wyjazdy, na przerwy w pracy i nauce. Więc chyba jednak prawdą jest, że żyje się nam lepiej?

        Nie, nie narzekam. Zachwyca mnie ten  prosty, naturalny i bardzo ekologiczny sposób na uspokojenie nastrojów w Narodzie. Teraz nawet zbliżające się EURO media traktują jako wesołe święto sportowe w miejsce niedawnych doniesień o dziurach w autostradzie i zepsutych stadionach. Stadion Narodowy działa, Wrocław zachwyca urodą i perfekcyjnym przygotowaniem, Kraków pokazuje przepiękne hotele i restauracje… Inny świat! 

Na kłopoty, czarnowidztwo i pesymizm – majówka!

Majowe magnolie