Pan M był listonoszem. Jego postać to stały element
osiedlowego pejzażu. Niski, drobny, człowiek w zbyt obszernym pocztowym
uniformie. Nie przydzielano chyba wtedy mundurów „na miarę” bo pan M wprost
tonął w swoim ubraniu. Nawet mundurowa czapka z daszkiem opadała mu głęboko na
oczy. Całości dopełniała ogromna i ciężka skórzana torba po brzegi wypełniona…
całym naszym życiem.
Z dawnej korespondencji można było wyczytać wszystko.
Kolorowe koperty zdobne w kwiatki i serduszka to znak zakochania. Niewprawne
dziecięce pismo to tęsknota i miłość wnucząt. Adres wystukany na maszynie –
świadczy o sprawie urzędowej. Pieczątki na kopertach mówiły jasno kto stawia
się w sądzie, kogo wzywa milicja, a kto napisał list do „Przyjaciółki”.
Przekazy pocztowe informowały o zasobności lub jej braku, podobnie jak sumy
wypłat rent i emerytur.
Pan M posiadał o nas ogromną wiedzę. Chodząca, żywa baza
danych osobowych bez możliwości ich przetwarzania. I choć nie chroniła nas
wtedy żadna ustawa w tej sprawie, pan M instynktownie milczał. Nawet w trakcie
popijania słodkiej herbaty ze szklanki, opowiadał raczej o sobie niż o
pocztowych klientach. Osiedlowe, niewinne ploteczki, smakowanie domowego ciasta
lub świeżo ugotowanej zupy. Zwykłe ludzkie odwiedziny i gadanie. Wszyscy mieli
na to czas i ochotę.
Pan M, podobnie jak wielu innych listonoszy był zawsze mile
oczekiwany. Po wielu latach obsługi rewiru był jak przyjaciel dla wszystkich.
Dzwonił do drzwi dwa razy i uprzejmie uchylał czapki przy powitaniu. Swój
człowiek, znany, lubiany więc nawet złowrogie telegramy łatwiej było od niego
przyjmować.
Był w tym zawodzie jakiś czar, tajemnica… Moje dziecięce
marzenie było właśnie takie: zostać listonoszem.
Ludzie listów już nie piszą… Nasze skrzynki pocztowe pełne są
ulotek reklamowych i kopert z rachunkami. Zawartość torby listonosza dziś mówi nam kto ma kredyt w
jakim banku, ale nie dowiemy się kto kocha i tęskni… Nawet kartki świąteczne
mają fabrycznie wdrukowaną treść. Nie poznasz charakteru pisma, czasem nawet
podpisu brak.
Wymyślono euro skrzynki i listonosz stracił wyłączność na ich
napełnianie. Odwiedza nielicznych „bankowo wykluczonych” emerytów kasując
zwyczajowo odliczone końcówki kwot. Może jeszcze ktoś z nich poczęstuje
herbatą?
Panie
M! Wędruj spokojnie po niebieskich ścieżkach miedzy obłoczkami.
Nie
trzeba dokonywać wielkich rzeczy, aby być życzliwie pamiętanym. Wystarczy być z
ludźmi i dla ludzi.