Żywe są choć mało kto wspomina ich rodowód. Mam na myśli rozpoczynające się dumnym Polonezem Studniówki. Jest akurat szczyt sezonu na owe bale współczesnych wkraczających w dorosłość młodzieńców (uwaga - jestem trendy w lansowanym obecnie nazewnictwie) oraz młodzieńczynie. Nie będę zrzędzić nad panującym teraz przepychem bo nie po to wszak obalaliśmy socjalizm aby teraz brzydzić się bogactwem części społeczeństwa. Niech młodziankowie mają marmurowe posadzki i brylanty w uszach, makijaże oraz limuzyny. Zastanawiam się jednak co współcześnie tak hucznie świętowane jest na Studniówce?
Wkraczanie w dorosłość? Oj, młodsze od maturzystów nastolatki już korzystają z jej atrybutów wędrując weekendowo po nocnych lokalach, spędzając wakacje w parach, budując internetowe biznesy, zarządzając kontami mediów społecznościowych, itp…
Egzamin maturalny? A jakież to teraz ma znaczenie skoro nie koniecznie stanowi przepustkę do tak zwanego lepszego życia a część młodzieży dobrowolnie rezygnuje z tego egzaminu nie tracąc świadectwa ukończenia szkoły średniej? Jest jedynie wymaganym dokumentem do dalszego kształcenia, które także nie jest obecnie jedyną ścieżką prowadzącą do życiowego sukcesu. I już rzadko nazywany jest Egzaminem Dojrzałości.
Możliwość uwolnienia się z ram szkolnego regulaminu? Ach, palenie papierosów już dawno niemodne choć nadal popularne, a alkoholowy Pierwszy Raz często doświadczany jest o wiele wcześniej.
Noooo… Chyba że świętujemy osiągnięcie pełni praw i obowiązków obywatelskich w tym, prawa wyborczego. Choć to raczej okazja do fetowania z okazji „osiemnastek”, też zresztą obyczajem z okresu PRL, o ile się nie mylę. Tę intencję stanowczo popieram i nawet zatańczę archaicznego poloneza ku czci!
A więc może jednak kultywujemy po prostu tradycję wywodzącą się z jakże często pogardzanego, słusznie minionego ustroju? Studniówki narodziły się w czasie Polski Ludowej w miejsce przedwojennych Bali Maturalnych.
A po co organizowano Studniówki? Może po to, aby podnieść rangę kształcenia jednocześnie zaznaczając odrębność od przedwojennej epoki gdy młodzież balowała dopiero po maturze? Zaznaczyć, że przekroczenie progu Matury rzeczywiście stanowi duży krok do awansu społecznego? Choć i tu czasem wystarczała rekomendacja właściwego organu partyjnego, ale jednak tworzenie warstwy inteligencji było istotnym kierunkiem działania ludowego państwa.
A dumne kroki Poloneza cechujące studniówkowe bale? Może nawiązywano do narodowych tradycji nadając delikatny wydźwięk patriotyczny co w kontekście często narzucanych „rosyjskości” nie było bez znaczenia? Faktem jest, że Polonez, przez wszystkie lata nie stracił na atrakcyjności i współczesne, wystrojone do granic możliwości pary maturzystów nadal z ochotą kroczą w takt tej melodii? Jest to chyba jedyny element wspólny dla Studniówek dawniej i dziś.
Taaa…Dam! Raz dwa trzy, ukłon, raz dwa trzy…
Miło wspominam studniówki gdy byłem nauczycielem, potem dyrektorem. Faktycznie "moja" młodzież przykładała się do tego przedsięwzięcia. Gdy weszły gimnazja, strywializowały się wszelkie bale poprzez te gimnazjalne "studniówki". Prawdę powiedziawszy bardziej przemawiałyby do mnie bale po ukończeniu szkoły średniej, czyli po maturze, jako prawdziwe podsumowanie edukacji na poziomie średnim i jednocześnie taneczne wejście w świat dorosłości. A tak na marginesie... na swojej licealnej studniówce nie byłem... z błahego (?) powodu - kolega z klasy odbił mi partnerką - uczennicę drugiej klasy tego samego liceum, a zatem, przynajmniej wtedy tak myślałem, nie było sensu iść na studniówką...
OdpowiedzUsuńMasz rację, gimnazjalne studniówki obniżyły rangę wydarzenia.
UsuńSwoją Studniówkę wspominam bez emocji gdyż byłam z tych "siedzących pod ścianą" bez specjalnego powodzenia u chłopaków. Ale i tak miałam szansę uczestniczyć pomimo braku partnera:) Główną atrakcją tego "balu" było zezwolenie na kolorowe stroje czyli odejście od biało-granatowego reżimu:)
To, że pochodziłem z t.zw. wyżu demograficznego spowodowało, że w moim L.O. było 6 klas maturalnych. Na studniówce, łącznie z zaproszonymi gośćmi, teoretycznie mogło być ponad 500 osób. To było za dużo nawet na salę gimnastyczną, stąd imprezowaliśmy także w swoich klasach. Na studniówce obowiązywał jednolity strój, w praktyce przerobiony z mundurków. Szkoła "wyhodowała" niezły harcerski zespół "Cykady", który później zaistniał nawet na międzynarodowej scenie, a więc ten zespół przygrywał do tańca. Ja już wtedy od dwóch lat ćwiczyłem na kursach tańca towarzyskiego, więc miałem powodzenie u nauczycielek i lepiej tańczących koleżanek. I to było b. stresujące i męczące. Odreagowałem dopiero na balu maturalnym.
UsuńByłeś zmęczony powodzeniem:) W przeciwieństwie do mnie, która "siała pietruszkę" w kącie sali gimnastycznej. O wiele lepiej bawiłam się na studniówkach jako nauczyciel. Cóż, do wszystkiego trzeba dojrzeć:)
UsuńTo nie było powodzenie ... nauczycielka od WF uparła się, aby mnie nauczyć tańca, ale nie znała nawet podstawowych kroków. Poza tym trzymać w objęciach np. matematyczkę, rusycystkę, polonistkę, oraz żonę dyrektora na 100 dni przed maturą, i udawać, że to ja prowadzę w tańcu było niezłym stresem.
UsuńAj, to nie był stres tylko duma!
UsuńA propos nauczycieli WF - w mojej "dorosłej" szkole choreografią Poloneza zajmowali się wf-iści. Dopiero dziś zastanawiam się dlaczego właśnie oni? Przecież z gimnastyka ten taniec ma niewiele wspólnego.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPodobno wystarczy 100 dni nauki, żeby zdać egzamin maturalny. Może więc studniówka jest balem kończącym beztroskie balowanie?
Pozdrawiam serdecznie.
Kilka dni temu Minister Edukacji zapowiedział kolejne obniżenie wymagań na egzaminie maturalnym. W czasie pandemii obniżano już dwukrotnie więc zastanawiam się gdzie jest granica tego obniżania? Może wystarczy sama umiejętność pisania i czytania?
UsuńJak pięknie się tańczy z Tobą poloneza!
OdpowiedzUsuńNa swoim balu maturalnym byłam w białej bluzce i granatowej spódniczce, ale najciekawsze było to, że nie było alkoholu, chłopcy nie przemycali, może dlatego, że jednak wówczas respekt przed nauczycielami był duży, a uczniom zależało na nauce, na maturze, myślało się o studiach i poważnie o życiu.
Zasyłam serdeczności
Ja też nie pamiętam aby u nas był alkohol. Chyba, że chłopaki w toalecie coś tam mieli:)) Dla wszystkich były kanapki, oranżada i pączki.
UsuńTańczmy, Ultro w takt "na trzy"!
Za czasów hitem Studniówki był utwór "Jak się masz kochanie" zespoły Happy End
OdpowiedzUsuńOj, wydaje mi się, że ten przebój to końcówka lat siedemdziesiątych. Moja Studniówka była trochę wcześniej, niestety:)) Chyba królowały wtedy Czerwone Gitary oraz "Tak bardzo się starałem..." oraz Filipinki z maturalnym przebojem "Profesorze, póki jesteś blisko nas..."
UsuńDokładnie 77
UsuńNo to ja już byłam dawno po studniówce:))
UsuńZe studniówki nic mi w głowie nie zostało. A jakie były w tych czasach przeboje? - Za młodzi jesteście by to wiedzieć ;-))) (Mareczek)
OdpowiedzUsuńNo to oświeć nas!
UsuńNie planowałam uczestnictwa na Studniówce. Matka nawet nie uszyła mi na nią sukienki. Moje koleżanki wpadły do mojego domu godzinę przed zabawą i siłą mnie zaciągnęły. Długa welurowa spódnica, lakierki o 3 numery za duże, niebiesko-biała brokatowa bluzka z bufiastymi rękawami i kołnierzem a' la Słowacki czyli strój maturalny mojej siostry-tak zostałam ubrana na ten wyjątkowy wieczór. Przetańczyłam jeden taniec z koleżanką Maryśką, potem siedziałam za stołem, a jednak bawiłam się świetnie. Rok 1974 był dla mnie wyjątkowo udany. I masz rację, wtedy królowały Czerwone Gitary i Filipinki. Żałowałam tylko tego, że nie miałam zdjęcia ze Studniówki, bo to pamiątka na całe życie. Co do poloneza, to nawiązywano nim do mickiewiczowskiego "Pana Tadeusza", w którym taniec ten był wyrazem uczuć patriotycznych i obroną polskości. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFajne koleżanki miałaś. Umiały zadbać abyś nie rezygnowała z tej wyjątkowej uroczystości. Wtedy taka wrażliwość na drugiego człowieka była dość powszechna.
UsuńCieszę się, że potwierdzasz moją teorię w sprawie Poloneza. Zarazem dowodzi to, że w czasie PRL stać nas było na podkreślanie polskości choć dziś lansuje się raczej zniewolenie i trwanie pod okupacją radziecką.
Odpozdrawiam:)
Teraz czuję się bardziej zniewolona przez obecną władzę niż wtedy przez polsko-sowiecką. Uściski.
UsuńJa też, niestety.
UsuńGorzko zabrzmiały te Twoje refleksje o dzisiejszych maturzystach i ich balach. Gorzko i niestety bardzo prawdziwie.
OdpowiedzUsuńObniżono poziom egzaminów maturalnych, powiadasz? No cóż - jaki minister edukacji, taki poziom nauki (podobnie: jaki minister od kultury - taka kultura w narodzie!) Brrrrr....
Choć znalazłam i piękną perełkę w tym całym naszym obecnym burdelu (o! pardon le mot! 😉)
Bywa, że młodym się chce oraz... że można i do walca!
Iwona Pavlović oceniła taniec na 🔟.
(podpowiem, że w przedostatnie zdanie można kliknąć 🙂)
UsuńPiękny taniec wspaniale wykonany!
UsuńGorzkość refleksji prowadzi mnie do wniosku, że wcale nie zazdroszczę współczesnej młodzieży zmiany stylu balowania, a już tym bardziej ich nauczycielom pracy pod obecnym "światłym" przywództwie.
OdpowiedzUsuńZadowolona jestem, że mogłam spędzić ponad 30 lat w szkole z tradycjami, które tworzyły kolejne pokolenia uczniów. Specjalnym elementem naszych tam Studniówek było bardzo celebrowany rytuał "Przekazania tradycji studniówkowych" klasie przedmaturalnej. Impreza była w 100% dziełem młodzieży pod wodzą wychowawcy - od wystroju wnętrz po zakupy produktów oraz satyryczny program artystyczny nieraz na całkiem niezłym poziomie. Organizacja balu była niezwykłym wydarzeniem integrującym niekiedy zakończonym na ślubnym kobiercu:) Tak, tak, to fakt autentyczny.