niedziela, 22 maja 2011

Opolskie festiwale

Pamiętacie czerwcowe wieczory przy ebonitowych radioodbiornikach i czarno-białych telewizorach ? Tym żyła peerelowska Polska. Wieczorami pustoszały ulice, błyskały na niebiesko okna mieszkań u szczęśliwych posiadaczy telewizorów. Kto nim nie był, wpraszał się do sąsiada lub biegł do najbliższej Klubo-Kawiarni na transmisję z Opola ! Na żywo! To było prawdziwe Święto Piosenki. Polskiej piosenki !
        Co widzieliśmy na tych malutkich, wypukłych, ekranach telewizora ? Oprócz pojawiającej się nierzadko planszy „przepraszamy za usterki” – scena amfiteatru w Opolu z charakterystyczną wieżyczką w tle. Zmieniająca się corocznie aranżacja budziła wielkie zainteresowanie i nawet emocje. Raz były to bukiety kwiatów w wiklinowych koszach, innym razem kolorowe /zapewne/ motyle w różnych rozmiarach czy bardziej nowoczesne w stylu peerelowskiego design – koła, romby i trójkąty.
        
            Na estradzie królowali konferansjerzy. Tak nazywano dzisiejszych „Prowadzących”. Niezapomniany w swoim stylu i elegancji Pan Lucjan Kydryński w towarzystwie uroczej, elokwentnej Pani Krystyny Loski. Wieczorowe stroje, fraki i błyszczące toalety. Wokalistki trzepoczące ogromnymi sztucznymi rzęsami przyciągały uwagę może nawet bardziej niż piosenki… Przynajmniej tych, mniej wyrobionych muzycznie odbiorców. Ale nawet tacy muzyczni dyletanci mogli być usatysfakcjonowani bo piosenki prezentowane wówczas były takie „ludzkie”. Zrozumiałe dla każdego. Miały tekst i melodię. Zrozumiałe dla przeciętnego słuchacza. Potem piosenki te śpiewała cała Polska. Bo to były przeboje. Lekkie, łatwe i przyjemne. Ale nie tylko. Były też arcydzieła. Perełki artystyczne z tekstami wybitnych twórców, wysokiej próby aranżacją i muzyką.
        Dość przypomnieć pierwszych Laureatów Festiwalu. Byli to między innymi:
1. Piosenka o okularnikach  - Agnieszki Osieckiej
2. Ewa Demarczyk – Karuzela z madonnami, Czarne Anioły
3. Bohdan Łazuka – Dzisiaj, jutro, zawsze
        Doprawdy, twórczości estradowej czasów PRL nie trzeba się wstydzić. Nie ma sensu porównywać możliwości technicznych tamtego okresu za to wartość artystyczną – jak najbardziej. W Opolu rodziły się prawdziwe kariery. Tu lansowali się liderzy polskiej rozrywki.
   Smutna dziewczyna w krótkiej sukience to Urszula Sipińska ze swoją liryczną piosenką „Zapomniałam….”. Poważna, czarnowłosa, posągowa kobieta – Madonna to Ewa Demarczyk. Szalejąca po scenie dziewczyna z gitarą i warkoczami – Karin Stanek. Tańczący z mikrofonem Bohdan Łazuka  i długowłosi chłopcy z Czerwonymi Gitarami. I wreszcie, Królowa  – blondynka z gitarą  to Maryla -„Małgośka” Rodowicz. Młodzieniec w białej rubaszce ozdobionej krajką – Czesław Niemen i jego „Dziwny jest ten świat”, „Orkiestry dęte” brawurowo zaśpiewane przez śliczną Halinę Kunicką, Kasia Sobczyk i  „Chłopak z gitarą”…
 A potem Wszyscy Inni znani z radiowych list przebojów emitowanych w audycji „Popołudnie z młodością”…
        Krytycy  czasów PRL  nazwaliby Festiwal w Opolu  „igrzyskami dla ludu”. Mówiąc językiem współczesnym: „podanie  tematu zastępczego”. Niech się „lud pracujący” trochę ucieszy i zapomni, że mamy szary socjalizm. Przyznać jednak trzeba, że w tym celu podawano produkt wysokiej jakości i w dobrym opakowaniu. Piosenki były w 100% polskie. Śpiewano po polsku. Może to też był element „wychowawczy” ? Jeśli tak, to raczej udany. Kształtowanie patriotyzmu. Czy to coś złego ?
        „Wychowawczo” działała zapewne także obecna wtedy wszędzie cenzura. Festiwal bardzo długo wolny był od polityki. Takie polityczne wtręty możliwe były dopiero u schyłku Peerelu. W czasie rozkwitu kabaretów politycznych i pierwszych antysocjalistycznych „protest songów”.       
        Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej, organizowany każdego roku w Opolu od  1963. Oficjalnie podaje się, że powstał z inicjatywy dziennikarzy M.Święcickiego i J.Grygolunasa oraz gospodarza Opola K.Musioła. I tylko raz, w 1982, festiwal nie odbył się z powodu wprowadzenia Stanu Wojennego.
        Może i był to celowy zabieg socjotechniczny ale dla milionów zwykłych Polaków był to radosny i przyjemny czas. Czas Polskiej Piosenki. Promocja rodzimych twórców, poetów i muzyków. Myślę, że nie trzeba się tego wstydzić.
        Raz jeden, w roku 1977, miałam okazję być w Opolu w czasie „tuż przed” festiwalem. Nie wiem jak oni to robili, ale bez udziału wielkiej techniki / nie było !!!/ unosiła się tam atmosfera wesołego święta. Festiwalowa atmosfera. Było lekko i radośnie. Po prostu.  Może coś rozpylali w powietrzu ??? Hi, hi…
        Festiwal w Opolu nadal żyje. Bajecznie kolorowy, naszpikowany elektroniką i pirotechniką. Inny, ale wciąż jest. Ale czy jest ta atmosfera w powietrzu ? Nadal  rozpylają ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.