wtorek, 24 października 2023

Jak pachnie jesień?

        W rozważaniach na temat jesieni dominują zachwyty nad kolorami. Bardzo słusznie, bo dywany barwnych liści pod stopami i na trawnikach to mocne estetyczne wrażenie. Sama temu uległam pisząc przed laty notkę: „Moje trzy złote w sprawie jesieni”. 

    Dziś jednak wspominam jesienne zapachy. Zainspirowała mnie napotkana przypadkowo świeżo rozkwitła, niezwykle urodziwa, jesienna róża, która smagnęła mnie swym niezwykle mocnym zapachem. Uderzenie było na tyle mocne, że otworzyła się w mojej pamięci szufladka z jesiennymi aromatami. 

Pozostając w zgodzie z tematem bloga cofam się do młodzieńczych wspomnień z czasów Polski Ludowej. Wtedy każde dziecko wiedziało, że pierwszy okres jesieni, ten najładniejszy, nazywa się: Złota Polska Jesień. Dziś myślę, że to był mały elemencik wychowania patriotycznego gdyż w innych krajach ten czas meteorologiczny określa się tradycyjnymi lokalnymi nazwami. Wracając do tematu – Złota Polska Jesień to zapach wilgotnych liści, które dopiero co spadły z drzewa. Jeszcze prawie żywe, jeszcze nie zbutwiałe i nie wyschnięte, ale już gotowe do powolnego połączenia z Matką Ziemią :)) Do dziś lubię ten zapach, który towarzyszył mi każdego jesiennego dnia w drodze do szkoły. Bo… W „moich czasach” dzieci do szkoły chodziły, czasem dość daleko. Dzisiejsze szkolne dziatki są najczęściej dowożone i nie mają szans na zapamiętywanie zapachu porannego spaceru. Biedactwa...

Jesienią nie sposób zapomnieć o zapachu dymu ognisk. Choć niedorosłe mieszczuszki nie miały w pobliżu kartofliska z ziemniaczanymi łętami do spalenia to radziły sobie w inny sposób. Na otaczającej osiedle łące rozpalaliśmy małe ogniska z patyczków zebranych w pobliskim lasku i piekliśmy podkradzione domowych zapasów ziemniaki. Była to zabawa z kategorii ekstremalnych, oficjalnie zakazana, bo wiadomo: Dzieci + zapałki = pożar. Nic złego się jednak nie wydarzyło, rodzice byli umiarkowanie surowi w tym temacie utyskując bardziej na przesiąknięte dymem odzienia i ogólne umorusanie popiołem. A ziemniaczki smakowały wybornie choć zwykle były albo zwęglone albo na wpół surowe gdyż brakowało cierpliwości w procesie pieczenia.

Z dorosłego już życia, jako jesienny, zachowałam zapach prażonych jabłek. Ten aromat zapisał mi się w pamięć w trakcie służbowych wizyt w domach podmiejskich rolników. Jesienią był czas na pozyskiwanie dla handlu uspołecznionego płodów rolnych głównie zboża i ziemniaków. Nie były to dostawy obowiązkowe, używano głównie perswazji oraz zachęt w postaci talonów na deficytowe materiały budowlane lub sprzęt AGD oraz kolorowe telewizory. Po załadowaniu „urobku” do samochodu transportowego marki Żuk był czas na gospodarską pogawędkę przy herbacie i ogrzanie  przy kuchennym piecu pełnym rondli z parującymi jabłkami. Jakież to było kojące i miłe choć służbowe.

Ma się tę zapachową pamięć, no nie?

 


 

 


16 komentarzy:

  1. Tegoroczna mokra jesień pachnie nieco inaczej niż te wcześniejsze. Ale i tak nie umywa się do tych jesieni PRL-owskich. Jest dużo nowych i egzotycznych odmian kwiatów i krzewów, no i nie pali się już ognisk do spalania liści i gałęzi. Mi też się utrwalił zapach dymu z ogniska (u nas nazywanego gora, chyba z rosyjskiego). Kartofli raczej nie piekliśmy, a jeżeli już to były zasypywane (chyba przez rodziców) w gorącym popiele pod jeszcze palącym się ogniskiem. Faktycznie to była uczta kartoflana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, hi... A może nasze nosy już nie takie jak dawniej i dlatego pachnie odmiennie?
      Ziemniaki powinno się zasypywać w popiele, ale jako dzieci jeszcze tego nie wiedzieliśmy i dlatego wychodziły nam węgielki albo pół surowe. No i pośpiech robił swoje bo czas przebywania "na polu" był ograniczony zwłaszcza gdy robiło się rzeczy oficjalnie zakazane.

      Usuń
  2. A gdzie czyny społeczne? Grabienie liści i zaparkowana w krzakach flaszka, którą odwiedzali wtajemniczeni? (Mareczek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mareczku, nie dość, że bawiliśmy się zapałkami to jeszcze żądasz popijania z flaszki?
      O czynach społecznych była taka notka
      Stara wiara nie rdzewieje

      Usuń
  3. Dla mnie zapachy czasów dawniejszych należałoby wspomóc wrażeniami słuchowymi, dotykowymi i oddziałującymi na wzrok. Zapach: lepka mgła, wiatr południowy, grzyby w lesie i cała masa zapachów kuchennych - od kwaśnych kapuścianych, poprzez bigosy, ciasta i pączki; dotyk: pajęczyny babiego lata przyklejające się do powiek, dotyk liści kasztanowca, gdy "szurałem" je butami; odgłosy - najpierw poszum skrzydeł odlatujących żurawi, szum wiatru, wątpliwej piękności krakanie gawronów i ten specyficzny odgłos dochodzący z kuchni, gdy trzaskają płonące gałązki, tudzież widok i odgłos radosny iskier z ogniska; wzrok - świty późne i chłodne i purpurowe zachody słońca, coraz dłuższe cienie, a nade wszystko feeria barw liści, tak jakby tablica Mendelejewa przedstawiła nam swą przyjaciółkę, władczynię wszystkich kolorów natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak pięknie opisałeś swoje odczuwanie jesieni! Nic dodać nic ująć tylko podziwiać wrażliwość i zmysł obserwacji natury. Wspaniały komentarz.

      Usuń
  4. Twoja notka jest równie piękna jak komentarz Kawiarennika. Nie przepadam za jesienią, bo w młodości często mokłam idąc na uczelnię lub do pracy. Uwielbiałam pieczone ziemniaki z ogniska(jedyna rozrywka na wolnym powietrzu w czasie pobytu w sanatorium). Z tym samym wydarzeniem kojarzą mi się pieczone jabłka, posypane cukrem, najczęstszy i najsmaczniejszy sanatoryjny podwieczorek. Nie mam tak wrażliwego nosa i żaden zapach z jesienią szczególnie mi się nie kojarzy. Jestem raczej wzrokowcem. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Iwono! Dla wzrokowca jesień to prawdziwy raj bo eksplozja kolorów jest niesamowita. Trudno o mocne wrażenia w warunkach miejskich, ale gdy popatrzeć na reportaże z okolic mocno zalesionych to dech zapiera.
      Pieczone jabłka to smakowity deser i bardzo zdrowy:)
      Smacznego:))

      Usuń
  5. Dzisiaj zapachniała mi dymem cmentarnych zniczy... (Mareczek)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje PC zabezpieczanie uznało Twojego bloga za dostępnego dla mnie do komentowanie. Cieszę się niezmiernie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jak miło! Moja radość jest równie niezmierzona:))

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Ja najbardziej pamiętam zbieranie kolorowych liści i kasztanów. Czynię to do dziś.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbieranie bez wąchania chyba się nie liczy w temacie tej notki:))) Noooo....Chyba, że warunkowo...

      Usuń
  8. Zapachy jesieni już przeminęły. Teraz pachnie świątecznie- cynamonem, wanilią, świerkiem, pomarańczami ...
    Zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt 🎅🎅🎅🎅🎄🎄🎄🎄🎄

    Dziewczyna z PRL-u 😘😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! Dziś zapachniało śniegiem:)) Jest biało i bardzo nastrojowo.
      Wszystkiego dobrego, dziewczyno z PRL-u:)))

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.