poniedziałek, 6 stycznia 2025

Marnowaniu jedzenia mówimy stanowczo - nie!

         Z okazji przydługiego i często obfitego świętowania przetoczyła się przez media akcja propagowania racjonalnego gospodarowania żywnością. Moje pełne poparcie w tym temacie od zawsze, a teraz jeszcze większe gdy usłyszałam w jednym programów jakoby każdy z nas w ciągu roku marnował jedzenie w ilości odpowiadającej  gabarytom dorosłego niedźwiedzia. To ja się pytam kto i jakim prawem wykorzystuje „mojego misia” skoro ja nie wyrzucam nic?

        Tak już mam od lat, że jadłospis planuję pod zawartość lodówki i często ustalam menu resztkowe, a podczas zakupów myślę intensywnie: „Bierz to czego potrzebujesz a nie to co widzisz”.

        Wracam do wspomnień z dawnych lat.

 

     „Zbieram suchy chleb dla konia…” Pokolenie PRL-lu doskonale pamięta tę kultową postać w serialu Wojna Domowa. Epizod humorystyczny, ale ukazujący część prawdy o gospodarowaniu odpadkami żywności w tamtych czasach. Pamiętam, że w pewnym okresie na klatce schodowej mojego bloku ustawiono drewniana i dość toporną skrzynię przeznaczoną na odpadki chlebowe. System, a raczej jego użytkownicy,  nie spełnili swojej roli bo gromadzone tam pieczywo nie było suche a często zawierające resztki omasty więc pleśniało i śmierdziało. Po niedługim czasie skrzynia znikła i do tematu już nie powrócono.

Mam wrażenie, że ówczesna troska o odpady żywnościowe była podyktowana nawiązaniem do staropolskiej tradycji poszanowania chleba oraz wciąż jeszcze żywych wspomnień wojennego głodu. Czynników ekonomicznych czy ekologicznych trudno się było doszukiwać, nie był to temat wiodący. Trochę świadczy o tym humorystyczne potraktowanie serialowego zbieracza suchego chleba? Nigdy nie spotkałam takiej osoby więc wnioskuję, że to była serialowa postać fikcyjna*. Pamiętam natomiast dość powszechną procedurę zbierania resztek jedzenia z restauracji i stołówek (w tym szpitalnych!) w celu karmienia nimi świnek. Szczęśliwie służby sanitarne w jakimś momencie zakazały takich praktyk.

Dziś już nawet znajome psy nie przyjmują wygotowanych kostek i mięsnych odpadków kuchennych bo odżywiają się suchą karmą w granulkach. A karmienie chlebem koni i ptaków uznaje się za wręcz szkodliwe dla tych zwierząt.

Współczesny człowiek musi więc uparć się z nadmiarem swojej żywności bez pomocy zwierząt wykorzystując swój rozum i poczucie odpowiedzialności za losy świata. Ach… Jak górnolotnie mi się zrobiło, ale zbyt dużo przesady chyba w tym nie ma?

 

*Postać kreowana przez Jaremę Stępowskiego trochę prawdziwa jednak była gdyż aktor, jak pisze Niezależna

Chciał być lekarzem, ale plany pokrzyżowała wojna. Otworzył w Warszawie na Wroniej "Skład butelek, szmat i starego żelastwa", stając się prekursorem recykling

Zwykła szmata, stając się odpadem bawełnianym, zyskiwała na wartości chyba nawet trzykrotnie. Wtedy nic się nie marnowało

wspominał w "Rzeczpospolitej" w 1998 roku.  

 


 

 


 

2 komentarze:

  1. W latach 60. ub.w. akcja "suchy chleb dla konia" była dość popularna, nieco później przerodziła się w odpadki dla świń. Świnie zresztą - jako wymiatacze resztek jedzenia - były hodowane nawet w przyszpitalnych "zagrodach". I komu to przeszkadzało? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam przyszpitalne gospodarstwa rolne hodujące świnie. Wtedy nie przeszkadzało choć powinno, bo przecież taka karma resztkowa musiała zawierać mnóstwo bakterii. Służby sanitarne zareagowały na to po latach surowym zakazem karmienia trzody odpadami stołówkowymi. Dotyczyło to wszystkich placówek zbiorowego żywienia.

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.