sobota, 4 grudnia 2010

Rekonesans pod Tatrami

Zima za pasem -czas odwiedzić nasze polskie Tatry.
Sprawdzić gotowość do sezonu i gościnność naszych Górali.
     Jako,że Mrówka światłą i światową się stała, zaczyna od przeglądu ofert miejsc noclegowych w internecie. Jest tego bez liku ! Sprawdzam więc zachęcającą ofertę pewnego pensjonatu reklamującą super promocyjne ceny na pobyt w czasie "przedsezonowym"....jesiennym.

     I... pierwsze rozczarowanie ! Wiadomość wysłana na adres emailowy pozostaje bez odpowiedzi kilka dni. Nie daję za wygraną. Dzwonię telefonem pod wskazany numer. Miła Pani odpowiada:
     - tak, mamy chyba wolne miejsce ale proszę rezerwować emailem bo jestem poza pensjonatem...
OK - kolejny email....i.....nadal brak odpowiedzi. Dzwonię następnego dnia.
    - och....jestem obecnie na zakupach...nie mam tu grafiku, proszę zadzwonić za godzinę.....
Dzwonię.
    - jeszcze jestem poza pensjonatem ale, ale spróbuję rezerwować na pamięć....hmmmm mam jeszcze malutki pokoik ale bardzo ciasny, nie polecam.....
Wściekła i obrażona mrówka rzuca telefonem i rozpoczyna poszukiwania od początku.
Jest, fajne gospodarstwo agroturystyczne. Gospodyni milutka, oferowana cena już nieco mniej, ale rezerwuję na wieść,że własnej roboty sery góralskie są, masło domowe itp delikatesy....
       Jedziemy do Bukowiny Tatrzańskiej. Serce turystyki w naszych Tatrach. Szeroko reklamowane nowiutkie baseny termalne !

        P r z y b y w a m y   ochoczo.

       Miejscowość to malutka. Składa się właściwie głównie z niewielkiego ronda głównego nieopodal Basenów termalnych oraz głównej ulicy, bardzo ruchliwej. Na tej ulicy posadowiono wszystkie sklepy, sklepiki oraz karczmy góralskie. Kilka kramów z produktami miejscowych górali : futrzaki, czapki i skarpety wełniane, misie, ciupaski /w zaniku ....!/ itp.

        Drugie rozczarowanie : "góralka" sprzedająca owe wyroby nie potrafi wskazać drogi bo, jak twierdzi: "nie jestem stąd".....
Aż się bałam zapytać : "a skąd, fałszywa gaździno"?
          Nic to, odnajdujemy nasz punkt noclegowy.
Piękny dom, pięknie  zadbane otoczenie. Naprawdę miła gospodyni ale......rodem z Mazur ! Ani śladu mowy góralskiej ! Jedyna nadzieja w Gospodarzu, specjalizującym się w wyrobie serów...
         Niestety, gospodarz choć miejscowy, wysoko wykształcony - zatracił kompletnie nawet podhalański akcent wymowy....
Sery robi pyszne, takie ma hobby w czasie wolnym od pracy gdzieś... na jakimś niepospolitym stanowisku. Podobno jest w gospodarstwie osobista krowa dająca surowiec do produkcji sera - ale próżno jej wypatrywać. Ani śladu obory, zapachu mleka, obornika... Takie sterylne krowy teraz mamy.

Ot, tacy Górale mi się trafili...

Wszystko rekompensują widoki i przyroda. Tu się nie można rozczarować.
 


Wizyta w Basenach termalnych też rozczarowuje...
Piekielnie drogo, za drogo jak na to co się tu oferuje. Woda chłodna...w jednym z basenów z dyszami masującymi obowiązuje kolejka! Na dźwięk dzwonka kolejka posuwa się o jedno stanowisko dalej...

Uciekłam stąd ! Trafiam do hali głównej z basenem o bardzo chłodnej wodzie. Niewielu chętnych do takiej kąpieli.W rogach hali są maleńkie baseniki wielkości nooooooo........sporej misy /!/ gdzie tłoczno z powodu ciepłej wody i efektu "bulgotania"....

Uciekam stąd !

 Pozostaje najcieplejszy i najmilszy basen zewnętrzny. Dobre chociaż to.
Ale następnym razem jadę na Słowację !
Niestety, konkurencja nie śpi, tuż po drugiej stronie Tatr !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.