Jesień już jest. Teraz trzeba
zacząć bać się srogiej zimy.
Dlaczego jesień i zima budzi zazwyczaj niechęć
i obawę, a z radością i nadzieją czekamy wiosny oraz lata? Ten nasz biologiczny,
a może bardziej psychiczny, roczny zegar często niezgodny jest z odczuwaniem
rytmu dnia. Przynajmniej u mnie, ten malutki, dzienny zegareczek tyka całkiem
inaczej. Wieczór i noc zdające się być odpowiednikami zimy i jesieni to
zazwyczaj przyjemna pora dnia. Ufff… Całodzienny trud staje się przeszłością,
kojący plusk gorącej wody w wannie i przytulna miękkość nocnej bielizny… Wyciszenie
i relaks. Kto tego nie lubi? Dlaczego więc jesienno-zimowe zasypianie przyrody
budzi lęk i niechęć?
Drrrrrrrr!!! Wrzeszczy poranny budzik. Miło jest? No jak,
wszak to zwiastun początku dnia, nowych szans i nowej aktywności. Codzienna
„wiosna” naszego życia! „Hej-ho, hej-ho,
do pracy by się szło” – śpiewały z werwą krasnoludki… W bajce. A w realnym
życiu lubimy poranki? Taaak? To dlaczego często trudno jest z uśmiechem i
radością wstać z ciepłego łóżka, a budzik dostaje klapsa?
Codzienny, mały biologiczny zegareczek kręci się w odwrotną
stronę niż ten duży, roczny. Jaki w tym cel miał Stwórca?
Zanim nadejdzie zima popatrzmy na wiosenno-letnie obrazki
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMój zegar i zegareczek są jak najbardziej zgodne :)
Pozdrawiam jesiennie.
Wybryk natury!
UsuńOooooo, przepraszam. Nie wybryk, tylko ewenement :)))
UsuńO, tak! Wycofuję "wybryk" i dodaję: wyjątek potwierdzający regułę:)))
UsuńZima idzie? Ona już jest! W Bułgarii dziś w nocy było MINUS 13 st. C!!! Ale nie martwmy się, mam zdjęcia ze Złotych Piasków, tam kąpałem się w morzu, było plus 20 st. C., w Polsce w tym czasie było minus 7 st. C. To był początek listopada.
OdpowiedzUsuńZdjęcia fantastyczne! Widzę, że dołączasz do tych co się nie boją fotografować "pod słońce". Tęcza też super.
Czekałam na pochwałę za zdjęcia. Och, jak miło. Nie mają jednak nic wspólnego z odwagą - to czysty fuks i radość, że wreszcie pokazało się słońce w zalanym deszczem lesie. Mokrość jednak nie wyszła na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńDawaj te Zł.Piaski niech się pocieszę przed mrozem.
To była połowa lat 70' ub.w. - dzień był pochmurny, i moja główka ledwo widoczna między falami, spowodowały, że zdjęcie było wyjątkowo nieudane, i jako takie pozostało tylko na kliszy.
UsuńAch, właśnie zapowiadają na ten tydzień piękną, słoneczną pogodę. Wyrok zimowy na razie odroczony.
UsuńNo, tak! Jak zapowiadają słońce, to... zapowiadają.
UsuńU mnie pochmurno.
U mnie dziś było słonecznie i ciepło.
UsuńTak - pamietam kiedy przychodziła zima. Wtedy kiedy kapusta sie kisiła w piwnicy a w okrągła, drewniana wannę z klepek /jak beczka/ pakowało się letnie rzeczy i wynosiło na strych. Wtedy kiedy przychodziła zima zabezpieczało się okienko stawiając na kracie piwnicznej rury blaszanej z piecyka tzw kozy. Przez ta rurę regulowałó sie temperature w piwnicy wtykając lub usuwając szmaty.
OdpowiedzUsuńWtedy przychodziła zima kiedy maszerowało się do ogródka ze starymi gazetami aby osłonić drzewa i obsypac krzewy.
To mniej więcej było własnie z początkiem padziernika.
Nasz zegar juz czuł chłodzik, mróz, snieg i nadchodzące święta.
Troche ciuchów zostawiałó sie na ostatnia chwili tzn na 1 listopada bo róznie to z pogoda bywało.
Pozdrawiam
Piotrze a propos wynoszenia sezonowych ubrań: wczoraj oglądałam w sklepie worki próżniowe na odzież. Super pomysł bo wysysając powietrze /odkurzaczem!/ worek robi się płaski jak naleśnik i dużo miejsca się oszczędza. To taka nowoczesna forma Twojej beczki z klepek!
UsuńLepiej niczego nie wynosić. Latem temperatura u nas od 5 do 45 stopni i nigdy nie wiadomo, co się może przydać. Natomiast zimą, np. w ubiegłym roku na Boże Narodzenie w kozaczkach i kozuchu było za gorąco, natomiast w kwietniu kożuchy trzeba było wyciągać z tych próżni i klepkowych beczek :)))
UsuńWanna z klepek, o której pisze Piotr to - moim zdaniem - balia, a nie beczka. Proponuję to zapisać w odpowiednim słowniczku.
UsuńA co do zimy, to byłaby ona do zniesienia, gdyby dzień był dłuższy.
allensteiner
Balia! Słusznie, słusznie! Trzeba zapisać w słowniczku. W balii kąpano dzieci raz na tydzień w sobotę, prawda?
UsuńAch, allensteiner, jak dobrze, że jesteś i czuwasz!
Balia zapisana!
UsuńNapisałaś w słowniczku, że balia to owalna wanienka.
UsuńU nas balia to była balia - płytka i okrągła, a wanienka to była wanienka. Balia nie była wanienką.
Aaaaaaaaaaa... i w balii to babcia prała, a mama namaczała pranie za czasów pralki "Frani", natomiast dzieci kąpano w wanience - głębszej i owalnej.
UsuńCoś u mnie nie tylko z zegarkami się nie zgadza, hi, hi...
Ale mieszasz! To jaka jest ta balia? Okrągła czy owalna? Ratunku! Ogłaszam referendum w tej sprawie! Allensteiner mówi, że balia to wanienka, alElla upiera się że wanienka nie równa się balii. Kto następny?
UsuńalElla - to zależy, czy te dzieci kąpano w czasach, gdy były powszechnie dostępne plastykowe wanienki, czy też dawniej. Balia jak najbardziej służyła i do zamaczania prania i (zwłaszcza zimą, by nie odbiegać od głównego tematu) do kąpania dzieci, a wykonana była z drewnianych klepek, podobnie jak beczka. Ja pamiętam owalną, choć nie wykluczam, że mogła też być okrągła.
Usuńallensteiner
A gdzież ja się upieram? Ja tylko piszę, co balią było u nas, a co wanienką. A kąpanie u nas dzieci w wanience, czy pranie w balii gdzież jest mieszaniem? Co Ty, Bet, mi tu tentegoten, ha?
Usuńallensteiner, u nas wanienka była owalna - drewniana, z takich klepek jak balia. Później była ocynkowana, następnie emaliowana. Plastikowa, to już czasy mojego dziecka.
UsuńNie upierasz się tylko pierzesz! Hi,hi,hi....
UsuńNo fajnie, spierajmy się nadal. Och.... znowu wyszło mi o praniu "spierajmy się"...
UsuńA miało być o zegarkach.
Coś jeszcze uprać uparcie? :)))
UsuńMożemy spierać się i prać tylko nie wpieniać /od piany/!
UsuńTo gdzie się w końcu spieramy? W balii czy w wannie?
UsuńOczywiście, że bez piany, bo zima idzie sroga.
:)))
Dalej nie wiem czy to balia czy wanienka. Referendum trwa.
UsuńZegar już odlicza czas do ostatecznego rozstrzygnięcia.
UsuńCzekajmy, może jeszcze ktoś się odezwie w tej sprawie. Obawiam się jednak, że zaraz ktoś krzyknie: "Ociec prać?"
UsuńJeszcze jedna sprawa do rozstrzygnięcia: pranie się macza, namacza czy po prostu moczy?
UsuńU nas pranie moczyło się, w dużej, żeliwnej wannie. Balii nie było. Był szaflik:)))
Jak się namoczy, to potem się moczy chyba.
UsuńA szaflik? Kto głosuje za szaflikiem?
UsuńSłużbę w Austriackim Cesarsko - Królewskim Wojsku żołnierze tak wspominali: "jeść dawali nam w szafliku, a wszów mieliśmy bez liku".
UsuńTak podejrzewałam, że szaflik ma cesarsko-austriackie pochodzenie. Tak się mawia do dziś na naszym terenie niegdyś pod panowaniem Cesarza.
UsuńCoś nie ma frekwencji na referendum. I co będzie?
UsuńHmmm... Brak udziału to znak poparcia /wg PO/ - tylko co tu popierają? Balię okrągłą czy owalną?
UsuńNo, dobrze, tak sobie tu rozmawiamy, ale.... ale...
OdpowiedzUsuńCo z tymi zegarkami u szanownego Komentatorium? Czy roczne z dziennymi się zgadzają, czy - tak ja u Bet - nie? Oto jest pytanie!
No właśnie, te zegarki są bardzo intrygujące. Komentatorium chyba jeszcze nie obudzone. No więc: Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńNie wiem kiedy teraz mnie puszczą . Ciesżę sie bardzo że mogę cytać Twój pogodny spokojny Blog. Czytuję inne blogi . Ogladam TV i się tylko denerwuje tą "mową nienawiści""
OdpowiedzUsuńMirgal, wyłącz TV - czytaj mój blog i baw się z nami! Życzę poprawy zdrowia i czekamy na Ciebie. Trzymaj się!
UsuńJa także życzę dla Mirgala poprawy zdrowia i serdecznie pozdrawiam.
UsuńTemat zawsze jest na początku, ale czym się skończy - nigdy nie wiadomo. Od zimy doszliśmy do różnic między balią a szaflikiem, od kanapek - do jakości wody w kranach, od herbaty do sposobów pędzenia bimbru itp. Ciekawe, jaki następny tytuł wymyśli właścicielka tego interesu? Na jakie manowce sprowadzą ją komentatorzy?
OdpowiedzUsuńallensteiner
allensteiner, jesteś nieoceniony!
UsuńHi, hi... Te manowce, to byłby bardzo dobry temat na nową notkę.
"Blogowe manowce" - bomba!
Tak, potwierdzam nieocenioność allensteinera! Hm... temat kupiony .
UsuńAch, jakie miłe są te manowce...
Widzę, że konkluzja allensteinera pomocna:)
UsuńW tym roku widziałam dwa razy tęczę, jedną w Olsztynie, drugą z mojego ogrodu:), ale Twoja dużo piękniejsza.
No to tyle, żeby ominąć temat niedobrej jesieni:).
A'propos budzenia, często udaje mi się obudzić tuż przed dryndaniem... no ale u mnie budzik ładnie śpiewa na dzień dobry:).
Pozdrawiam, niech godziny niedzielne miło płyną
Czekam na manowce... jesienne manowce:))
UsuńManowce już wykiełkowały i teraz dojrzewają w jesiennym słoneczku.
OdpowiedzUsuńBet,ja tam nie będę orygonalny,ale na świeto Marzanny się bym wybrał się.ch j tu kulawka Miaabyałaby dusza do raju,,ale grzechy..A niech jeich trafi,te grzecy!
OdpowiedzUsuń