niedziela, 17 marca 2019

Ach, ten marzec...


        Zimowo wiosenny, słoneczno pochmurny, śnieżno deszczowy – nieprzewidywalny. 

Stare ludowe przysłowie pouczało: „W marcu jak w garncu”. Dawne przysłowia trzeba przypominać aby nie znikły z naszej tradycji. Te słowne pomniki ludowej mądrości trzeba chronić przed zapomnieniem choć już mało przystają do współczesnej rzeczywistości. Kto dziś praktykuje długie gotowanie w wielkim garze obserwując bulgotanie, parowanie i zmianę konsystencji warzonej potrawy szukając analogii do zmian w przyrodzie skoro mamy chińskie zupki błyskawiczne, „gorące kubki Khnorr” i obiadki w słoiczkach typu twist? Tak i obecny Marzec potrafi błyskawicznie ocieplić się lub zamrozić, a czasem dmuchnąć huraganem. Taki bałamut! 

Kapryśna aura i znużenie zimą powodowały u ludzi złe samopoczucie i ogólnie przykre objawy tak zwanego „przesilenia wiosennego”. Dla podniesienia zdrowotności i ożywienia nastrojów w marcu umiejscowiono licznie obchody popularnych wówczas Imienin. Taka jest przynajmniej moja hipoteza. Hi, hi, hi…

I tak to w marcowym, przysłowiowym garncu spotkali się solenizanci o często występujących dawniej imionach: Kazimierz, Maria, Bożena, Krystyna, Zbigniew i Józef. Do tego jeszcze, jak na złość, Dzień Kobiet obowiązkowy! Nastarczyć nie można było prezentów i kwiatowych bukietów dla rodziny i znajomych! Ach, prawdziwe żniwa dla ogrodników - badylarzy bo bez kwiatka w marcu ani rusz. U jednych zapełniały się domowe wazony, i witrynki z kryształami, a u innych gwałtownie chudły portfele. Kumulacja osób do obdarowania stanowiło nie lada wyzwanie dla skromnych domowych budżetów często ledwo wystarczających „od pierwszego do pierwszego”… 

Najbardziej cenione i lubiane imieninowe bukiety? Oczywiście róże w nieparzystej liczbie. Trzy, pięć czy piętnaście – ilość kwiatów dyktowana potęgą uczuć wobec solenizanta lub chęcią imponowania  zasobnością portfela. Róże ozdobione zielenią asparagusa i owinięte w stożek szarego pakowego papieru - w lepszych kwiaciarniach szeleszczącym celofanem. 

Tulipany i goździki wręczano częściej podczas oficjalnych, służbowych okoliczności. Najbardziej licznie z okazji Dnia kobiet, ale i biurowe imieniny  nie obeszły się bez wiązanki z trzech goździków z asparagusem. Rodzinne i przyjacielskie relacje jakoś lepiej wypadały w towarzystwie innych kwiatów. Bardzo mile widziane były barwne bukiety pachnących frezji lub wiązanki dostojnych gerber. 

Do kwiatuszka wypadało dołączyć prezent. Och, jak miło było dobierać prezenty w czasach gdy większość społeczeństwa nie cierpiała z nadmiaru dobytku. Mile widziane były przedmioty codziennego użytku, elementy garderoby oraz „luksusowe” ozdoby wnętrz takie jak kryształy lub ceramika. Cieszył nowy obrus, komplet pościeli i kuchenny fartuszek. Tęsknię za takimi łatwymi” prezentami… Dziś, w dobie nadmiaru, trudniej jest solenizanta zadowolić i wykazać kreatywność.

Imieniny… Przeżytek, zapomniana tradycja. Nawet ozdobnych kartek imieninowych drukuje się mniej niż tych dedykowanych na okazje urodzin, ślubów, chrzcin… Imieninowych – jak na lekarstwo. Cóż, ostatnio wybrałam więc kartę neutralną, bez dedykacji, z wizerunkiem pięknej róży i pustym miejscem na indywidualne życzenia. Będzie dla znajomej marcowej Marii na imieniny. 

Na koniec, dla zachęty dla podtrzymywania tradycji, pozwolę sobie zaprezentować dla wszystkich marcowych solenizantów bukiet współczesnych dorodnych róż!  

Wszystkiego najlepszego! Świętujmy Imieniny!

foto Bet




32 komentarze:

  1. Dzień Kobiet minął już - wydaje się - wiele dni temu. Ale pamiętam doskonale - w przeddzień szukałem w sklepach ze wskazaniem na wielkopowierzchniowe - czegoś na zupełnie inny temat i rzuciły mi się w oczy kwiaty, szczególnie powszechnie i masowo kupowane... przez kobiety właśnie. Dziwne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie nastały czasy, że same sobie kupujemy kwiaty:)) I po co było nam walczyć o równouprawnienie?

      Usuń
  2. Kiedyś robiliśmy z żoną przegląd takich "imieninowych prezentów" nie do zdarcia, i okazało się, że moich było kilkanaście razy mniej. Kiedy wreszcie zacznie obowiązywać to równouprawnienie? Kwiaty też lubię, ale ich nie dostaję, mogę sobie co najwyżej narysować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równouprawnienie ma swoje granice:)))
      W czasach minionych utarło się, że kwiat dla kobiety a dla faceta flaszka. Faktycznie to niesprawiedliwe:))
      Ale potwierdzasz moją obserwację, że dawne prezenty były użytkowe i zapełniały nasze mieszkania dość skutecznie.
      Dziś nie wiadomo czym można uszczęśliwić bo wszyscy już wszystko mają a młodzi "na dorobku" preferują minimalizm. I bądź tu mądry jako ofiarodawca.

      Usuń
  3. :) Podobają mi się wszystkie kwiaty. Nie ma takich których nie chciałabym dostać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, wszystkie piękne są. Myślę jednak, że nie tylko o urodę roślin tu chodzi lecz o fakt ich dostawania:)) Nikt nie odbierze kwiatom bycia symbolem uwielbienia!

      Usuń
  4. a... dziękuję za życzenia...
    jestem z marca:)
    Na prezent wybrałam sobie zgrzewarkę próżniową (jakkolwiek to dwuznacznie brzmi) :D
    Już wysysam... i to jeszcze jak!O!

    OdpowiedzUsuń
  5. Były kiedyś jeszcze telegramy i życzenia przez telefon na kablu i były listy z daleka, a bombonierka cieszyła człowieka...
    Masz racje poprzestawiało nam się od tego dobrobytu.
    Piękny bukiet...
    Cudny.
    Pomyślałam sobie,że dla tych kwiatów ukradnę tacie imię i będę Józefina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwycam się imieniem Józef. Kiedyś pogardzane, pogardliwie określane jako "wsiowe" jakże niesłusznie. Piękne imię, takie dostojne i miło brzmiące. Co tam Józefina, bądź Józefą! Przepięknie będzie!
      Róże piękne były trzy dni temu... Teraz klapią jedna po drugiej aż żal patrzeć. Ale i tak warto było je mieć choćby krótko.

      Usuń
    2. Wiesz🙉🙊🐵😛🤣Stalin to też Józef i Józef od Maryji😃😘
      Buum na kwiaty właśnie ruszył wszystkie kwitną😀cudownie się robi

      Usuń
    3. Tak! Wiosna przyszła punktualnie i właśnie rozkwita! Hurrraaa!!!!
      ps Józef i tak mi się podoba:)))
      W szkole miałam kolegę o imieniu Adolf i niemiecko brzmiącym nazwisku - bardzo lubiany i wyrósł na poważanego reżysera.

      Usuń
  6. Rozumiem, że ten piękny różany bukiet, nie bez przyczyny lecz na Imieniny. Wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze zatem. Ja na imieniny dostawałam kwiaty tylko od współpracowników. Domownicy preferowali prezenty praktyczne i to bardzo mi pasuje do dziś, bo kwiaty nawet najpiękniejsze zwiędną, a prezent ilekroć się na niego spojrzy, miłe chwile przypomni. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, bukiet jest jubileuszowy i nie dla mnie ale tak mnie zachwycił, że postanowiłam go uwiecznić internetowo:)) Twoje życzenia skieruję w odpowiednim kierunku i dziękuję w imieniu.
      To prawda, że prezenty przypominają ofiarodawców, bardzo.

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    A ja dla podniesienia zdrowotności i ożywienia nastroju przyszłam sobie tutaj, o!
    Dobrze zrobiłam?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłaś najlepiej na świecie:))) Mam nadzieję, że zdrowotność i nastrój poprawiony o 100%!

      Usuń
    2. Ellu, Ty masz zawsze dobre pomysły. Ze wstydem muszę przyznać, że niestety, ale zaniedbałem strasznie odwiedziny i przyjaciół.
      Nie mam nic na swe usprawiedliwienie. Ani kłopoty, zdrowotne, ani finansowe, ani światopoglądowe nie usprawiedliwiają lekceważenia przyjaciół.
      Dzisiaj jednak po wizycie u naszej kochanej Mróweczki Wędrownej czuję się tak, jakbym dostał rozgrzeszenie.
      Dzięki Bet, kwiaty działają cuda.

      Usuń
    3. Nie tak szybko z tym rozgrzeszeniem:)) Może być dopiero jak podarujesz wiosenny kwiat ukochanej! Bo to działa cuda, sam wiesz:))

      Usuń
    4. Czy musi być ktoś ukochany?
      Ja, kupione tulipany, porozdawałam sąsiadom z okazji pierwszego dnia wiosny.
      Też się liczy do rozgrzeszenia? Do ukochanych sąsiadów raczej nie zaliczam.

      Usuń
    5. Liczy się podwójnie, potrójnie i po wielokroć! Świetny pomysł i polecam do rozpowszechnienia:))

      Usuń
  8. Wszyscy o kwiatach a ja nawiążę do marcowego przesilenia - niech ten marzec się skończy bo może wraz z nim znikną moje bóle głowy i kołatanie serducha. Nawet kwiaty z okazji Dnia Kobiet nie wyciszyły tych wstrętnych dolegliwości. I tak dzień w dzień z krótkimi przerwami, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, dzisiaj w telewizji śniadaniowej mówiono, że przesilenie wiosenne to mit, pozostałość dawnych czasów gdy "na przednówku" ludzie byli niedożywieni itp. Ja myślę, że to gorsze samopoczucie zostało nam w genach po przednówkowych przodkach bo naprawdę wiele osób gorzej się czuje.
      Było nawet przysłowie, którego dokładnie nie pamiętam, coś o tym, że jak się marzec przeżyje to już dalej będzie dobrze:))

      Usuń
    2. Sprawdzialam, to bedzie "cieszy sie starzec, jak przezyje marzec"!
      Lubie dostawac kwiaty, ale niestety najczesciej sama sobie kupuje ;) Teraz mamy sezon na zonkile I tulipany. Te pierwsze kupilam wczoraj, biedne, zamkniete, a rano juz rozkwitly.

      Pozdrawiam cieplutko
      Beata

      Usuń
    3. Oj tak, tak! Starzec musi przeżyć marzec! Dziękuję za przypomnienie:))
      Kwiaty trzeba kupować dla siebie też, jesteśmy tego warte.
      Miłego rozkwitu wiosny!

      Usuń
  9. Tak sobie teraz myślę i myślę... Jak niewiele potrzeba, aby było radośnie... Nawet dla tego starca, co boi się marca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby niewiele trzeba, ale czasem tego "niewiela" długo się szuka albo na niego czeka.

      Usuń
    2. Dlatego trzeba łapać, gdy już się pojawi i trzymać mocno, by na długo zachować.

      Usuń
    3. Mam specjalne haczyki do przytrzymywania!

      Usuń

Dla błądzących - pomoc przy komentowaniu:

Jeśli nie masz konta w Google wybierz opcję:

- Anonimowy, ale podpisz się pod treścią komentarza, proszę.

- Nazwa/adres URL w okienku Nazwa wpisz swój nick lub imię, a w okienku adres URL wkopiuj adres swojego bloga

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.