Czerwone świece trudno było kupić. W pobliskich sklepach oferowali białe, srebrne albo złote. Czerwień w odwrocie? Ale udało się i choć produkt nazwano „świece wotywne” – u mnie będą jako adwentowe i w prawidłowym kolorze:) Trach… Trzask zapałki, świeca płonie, a ja zanurzam się w nastroju oczekiwania… Raczej przygotowywania… A właściwie to już świętowania bo dla mnie zawsze najfajniejsze to co tuż przed:)
I tak oczyszczając kolejne zakamarki ( bo podłoga już załatwiona w poprzedniej notce) niezbyt rozległego, ale zacnie zagraconego (ach, wszak to dorobek życia oraz poprzednich pokoleń!) mieszkanka plącze mi się po głowie:
„Niech
na całym świecie wojna,
Byle polska wieś ( mój dom*) zaciszna,
Byle polska wieś ( mój dom*) spokojna”
*Dopisek mój
Egoistyczne myślenie, prawda? A jednak, niech rzuci kamieniem kto nie pomyślał choć przez chwilę podobnie. Ale nadal nie jestem pewna czy karpiowa ość nie utkwi w podniebieniu mym na wspomnienie o tych Koczujących w Lesie… I o tych co walczą o każdy oddech w szpitalu i o tych co im szpitalnego łoża brakło… I o tych co łzę samotności łykną wraz z czerwonym barszczem…
Ach, skoro nie można uszczęśliwić całego świata postanawiam celebrować adwentowy i świąteczny obyczaj na użytek tych co obok żyją i raczej oczekują mojej aktywności. Bo jakże to, barszczu nie ukisić? Miodu do piernika nie kupić i suszonymi grzybami z bliźnim nie podzielić się?
Aniołkami (TU KLIK - koniecznie!) nie nacieszyć?
„Nie uchodzi, nie uchodzi…” – podpowiada klasyk! Więc do dzieła! Rodowe srebra czyść, porcelanę oraz szkła wszelakie myj i błyszcz i zapalaj każdej niedzieli kolejną świecę, aby było tak jak trzeba.
Dobrego Adwentu dla wszystkich :)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńCzłowiek tak się stara, żeby było, jak trzeba... A jednak nie jest... Mnie się nawet nie chce kisić buraków, a karp chyba faktycznie ością w gardle stanie.
Zapalam pierwszą świecę adwentową i tak sobie myślę, że mimo wszystkich adwentowych przygotowań, smutny to czas... Czy państwo nas zdradziło? Czy to może zemsta państwa na obywatelach?
Cóż... Masz rację. Pozostaje zadbać o najbliższych, siebie i swoje cztery kąty.
PS. Przypomnij, proszę, przepis na ten pyszny zakwas z buraków.
Pozdrawiam serdecznie. Dobrego Adwentu!
Ten pyszny to taki: 1 kg buraków, 3 ząbki czosnku,5 liści laurowych, 5 ziaren angielskiego ziela,2 lub 3 łyżki miodu, 2 litry wody osolonej 1 łyżką soli.Buraki obrane i pokrojone w kawałki lub plastry byle jak, woda przegotowana i lekko ciepła. Kisi się około 5 dni.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę jakość zależy od jakości buraków a to zawsze loteria jest:)
Ja mam ochotę na Twoje kruche ciasteczka - poproszę o przepis:)
Państwo nas opuściło więc zadbajmy sami o siebie.
Dziękuję pięknie, dyg, dyg...
UsuńMoje ciasteczka nie są całkiem przekruche, a to dlatego, że udekorowane wieszaliśmy kiedyś na choinkę. Potem piekłam wg tego samego przepisu, żeby wnuczka mogła ciasteczka przyozdabiać małymi jeszcze niewprawionymi rączkami bez szkody dla ciasteczkowych gwiazdeczek, serduszek, mikołajków, pajacyków i aniołków.
- 3 szklanki mąki pszennej (mnie najlepiej odpowiada Szymanowska,
- 3 łyżki gęstej śmietany (ja daję osiemnastkę),
- 1 jajko, 2 żółtka,
- 250 g masła roślinnego lub "Palmy",
- 3/4 szklanki cukru pudru (daję troszkę mniej, jeśli planuję dekorować słodkimi lukrami i czekoladami,
- 2 małe łyżeczki proszku do pieczenia.
Przesiać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Dodać masło/margarynę i posiekać nożem, następnie cukier puder, 1 jajko, 2 żółtka i nożem wykonywać mieszano-siekanie. Wygodniej i szybciej jest na dwa noże. Podczas mieszano-siekania dodać śmietanę. Zlepić ciasto rękoma (szybko i krótko rąk używać). Włożyć do lodówki co najmniej na godzinę. Można piec też na drugi - trzeci dzień, jeśli leży w części chłodzącej lodówki. W zamrażarce poleży nawet miesiąc.
Wałkować nie za cienko, tak ze 3 mm grubości. Wycinać ciasteczka, czym kto lubi, a w wersji leniwej po prostu pokroić na kwadraciko - prostokąto - trójkąciki i co tam jeszcze, jak się uda i samo wyjdzie.
Przed pieczeniem rozgrzać piekarnik do temperatury wskazanej przez dany piec dla ciasta kruchego.
Smakują też bez dekoracji i lukrów. Jeśli nie planuję dekorowania i lukrowania, aby ciasteczka po upieczeniu pięknie lśniły, oprócz żółtka i białka, sprawdzi się zimna woda z cukrem, chłodne mleko czy roztopione masło.
Upieczone - bez dekoracji - leżą długo. Lukrowanie lukrem klasycznym - na gorące ciastka.
A wiesz, teraz wymyśliłam, że aby nie używać rąk - użyję robota planetarnego! Powinien posiekać i wymieszać bo taka jego rola:))
UsuńA moje rączki czyściutkie będą.
Mąkę używam Zamojską:)) Do wszystkiego.
Najlepiej piec na blaszce wyłożonej papierem, a nie posmarowanej tłuszczem. To błąd przy pieczeniu ciasta kruchego, które samo w sobie ma dużo tłuszczu. Tłuszcz rozgrzewa się do wyższych temperatur niż masa ciasteczek i może to doprowadzić do przypalenia się spodu.
UsuńA tan robot nie za bardzo wymiesza składniki?
UsuńJak to mówił Tewje Mleczarz - Tradycja !
OdpowiedzUsuńWszystko wypiekam na papierze a blachy, foremki oraz tortownice też papierem wykładam bo wtedy nic nie kapie na dno piekarnika i nie trzeba szorować:)) Wyjątkiem są niektóre tortowe ciasta, które mają się czepiać brzegów tortownicy i nie opadać:))
OdpowiedzUsuńA robota przećwiczę aby się nie rozpędził za bardzo z mieszaniem.
Ciasto drożdżowe wyrabia znakomicie więc musi się też nauczyć pracy przy kruchym.
Antoni, Mleczarz miał rację!
OdpowiedzUsuńAdwent - adwentem, ale świece radzę zachować, przydadzą się, jak wyłączą prąd.
OdpowiedzUsuńIm ciemniej tym przyjemniej:))
UsuńNie znam się na świecach, nawet tych adwentowych. Wprawdzie kojarzą mi się między innymi z bardziej obscenicznymi sytuacjami, ale chyba nie o to chodzi. 😉
OdpowiedzUsuńMyślę, że w czasie tych Świąt nie uda się odpędzić myśli od tych błąkających się w przygranicznych lasach.
A robot planetarny ma co najmniej trzy łapki do urabiania ciasta i kilka biegów dla łapek i misy, więc powinien dać sobie radę. Mój robot odważa składniki a wyrobione ciasto potrafi jeszcze upiec.
A potrafi ten robot odmierzać "na oko"?
UsuńNa granicy ustawiłabym wielkie stoły tak jak robią to miasta dla bezdomnych oraz biednych. TYlko, że do tych stołów musieliby migranci mieć dostęp...
Moja świeca wydziela mdlący i gryzący w oczy aromat. Musiałam zgasić, bo nie dało się wytrzymać.
OdpowiedzUsuńTak robią podłej jakości świece zapachowe.
UsuńMoje pala się ładnie bez zapachu i kapania na boki. Może dlatego, że nazywają się "Wotywne"?
Tak naprawdę to na dobre świece trzeba "trafić". Dobrą jakość mają świece wigilijne z Caritas bo wypalają się do końca i bez wylewania parafiny na boki, bez smrodu.
Niech już wszyscy nie biorą się za uszczęśliwianie świata, bo zaraz znajdzie się jakiś przywódca tych "wszystkich" i uszczęśliwi tylko swoich.
OdpowiedzUsuńTo ja! Czuję się przywódcą "swoich" i zamierzam ich uszczęśliwić świątecznie:)
UsuńŚwiece, świecami... A co z adwentowymi wypiekami?
OdpowiedzUsuńAdwentowy piernik został odłożony w czasie w obawie przed wysychaniem. Ciasteczka kruche upieczone i kruszeją ale jakoś ich ubywa... Mam myszki podgryzające?
Usuń