Oj tak! Właśnie stuknęła siedemdziesiątka…
Z
tej okazji, tuż przed dniem 22 lipca troszkę dla pamięci o tym świątecznym niegdyś
dniu, odwiedziłam Jubilatkę. Pomysł zrodził się znienacka, w sobotę tuż przed
trzecią po południu. W kwiaciarni nie było już goździków więc wizyta bez
prezentu się odbyła. Hmm, mało elegancko, ale cóż...
Solenizantkę
zastałam w świetnej formie, elegancko wystrojoną w liczne klomby róż.
Reprezentacyjny Plac Centralny zwany teraz Rondem Regana prezentuje się właśnie
na różano.
Ha,
nic dziwnego skoro jedna z głównych arterii to Aleja Róż, dawne stanowisko
pomnika Włodzimierza Lenina. Dziś już nawet jego postumentu nie ma ale jest
skwer pełen róż! Na placyku, wokół kurtyny wodnej baraszkują wesoło dzieci, a
dziadkowie kontemplują słoneczne popołudnie w cieniu okalających plac drzew.
Młodzież pomyka śmiało na nowomodnych hulajnogach ale wrzawy nie ma, turystów
też brak choć wolnych miejsc parkingowych wokół prawdziwy dostatek. Panuje
pogodna cisza i jakby małomiasteczkowy spokój. A przecież to centrum tego
miasta. To cóż, że sobota…
Bystre
oko dostrzeże na bardzo amatorsko zrobionych zdjęciach elementy przywołujące peerelowski
klimat tych nowohuckich miejsc. W witrynach budynków o charakterystycznym
socrealistycznym stylu widać napisy „Cepelia” oraz „Bar mleczny centralny”. A
tuż obok baru, na posadzce jeszcze coś… Coś małego, szklanego i ponadczasowego
jak się okazuje.
Z ciekawością
zaglądam na obszerne podwórka tworzone przez specyficzne i charakterystyczne
dla planu tego miasta ustawienie bloków mieszkalnych. I tu natrafiam na gąszcz
zieleni uniemożliwiający wykonanie fotografii. Nic nie widać, wszędzie zielono!
Och, jak przyjemnie chłodno na cienistych alejkach prowadzących do klatek
schodowych! Orzeźwienie po spacerze nagrzaną słońcem Aleją Solidarności.
Ale
co to? Z dala słychać odgłosy festynu, ludowe grania i przytupy. Ach, to
nieopodal, wokół Nowohuckiego Centrum Kultury odbywa się prezentacja ludowych
zespołów. Wesoło i kolorowo na ludowo dla Jubilatki i jej mieszkańców. W końcu to
okrągłe urodziny więc muzyka oraz tańce jak najbardziej na miejscu są.
Tuż
na Domem Kultury rozciągają się tak zwane „szczere pola”. Koniec miasta i już.
W
pejzażu współczesnej Nowej Huty nie brakuje elementów związanych z
wydarzeniami z okresu działań
Solidarności.
Podążam
zatem kolejną z głównych ulic Aleją Solidarności, która prowadzi wprost do
bramy Kombinatu Huty imienia Sendzimira, dawniej oczywiście imienia Lenina.
Ciekawostką jest, że ostatni piec w hucie będzie wygaszany jesienią tego roku i
huta stanie się już legendą…
Po
drodze znajduję uroczy zakątek – park nad Zalewem Nowohuckim. To spory zbiornik
wodny, sztuczne jezioro służące rekreacji i miejsce odbywania wielu imprez
kulturalnych i sportowych. Brzegi jeziorka gęsto oblegane przez wędkarzy, na
ławeczkach posiadują starsi nowohucianie i okazjonalne łaziki takie jak ja. Po
słonecznej stronie jeziorka plażowanie jak w kurorcie jakimś. Wędrując wzdłuż
brzegu co i rusz spotykam skrzyneczki z napisem „Kaczy bufet” – automat do
sprzedaży ptasiej karmy. Świetny pomysł!
Bardzo
miłe, ładnie utrzymane miejsce, szkoda, że nie mam kocyka i piknikowego koszyka.
Buuu…
Reasumując,
wizyta wykazała, że siedemdziesięcioletnia Nowa Huta trzyma się świetnie, z
wiekiem wręcz pięknieje, zachowuje swoje przestrzenie i bezcenny spokój co
jest, moim zdaniem, jej wielkim walorem. A może tak tylko na Jubileusz się
postarała, dla gości? Ha, trzeba to sprawdzić w niedalekiej przyszłości.
22 Lipca, w dawnych niesłusznie minionych czasach, kojarzył mi się wyłącznie z czekoladą Wedla i ze świętem państwowym (w Łodzi były to głównie pokazy lotnicze na Lublinku).
OdpowiedzUsuńNie mam wspomnień z obchodów 22 lipca bo przeważnie byłam wtedy na wakacjach, nawet harcerze na obozach nie bardzo się tym świętem zajmowali.
UsuńRada Miasta Chełm, uznając, że zakłamano historię, przyjęła uchwałę, że nie ma 22 lipca, ponieważ to był 27 lub 28 lipca, gdy w Chełmie pojawił się PKWN. Tak więc w Łodzi w niewłaściwym dniu odbywały się świąteczne pokazy lotnicze. :)
UsuńTo prawda, że sytuacja była bardziej złożona niż przyjęte do świętowania daty. Czytam ostatnio, że 22 lipca wojska radzieckie zajęły Chełm, władze PKWN dotarły tam 27 lipca a Manifest został odczytany po raz pierwszy 22 lipca w moskiewskim radio. Plakaty z Manifestem dostarczono w dniach 22-27 lipca. Jeszcze większy galimatias był w Lublinie.
UsuńUstalenie daty zakończenia II Wojny Światowej też okazało się problematyczne. Ja się trzymam dat wyuczonych w szkole:-)
Pokazy może nie były właściwe w Łodzi ale czekolada Wedla tak!
UsuńPokazy może nie były właściwe w Łodzi ale czekolada Wedla tak!
UsuńCzekolada pochodziła chyba z "Zakładów Cukierniczych im.22 lipca dawniej E.Wedel", czyż nie? Tak to chyba przemianowano słynną fabrykę czekolady. Jakość czekolady chyba nawet niewiele na tym ucierpiała dopóki nie rozpoczęto produkcji wyrobów czekoladopodobnych. Dobrze pamiętam?
UsuńDobrze pamiętasz. Ja oglądałem kilka lat temu wywiad jednego z potomków rodziny Wedla, który wyjaśniał jak to było z tym znakiem firmowym. Otóż "22 Lipca" to była jakby nazwa produktu umieszczona na "froncie" czekolady. Dopiero na odwrocie można było się doczytać, że producentem jest firma dawna "Wedla".
UsuńTakich produktów, którym epoka PRL nie zaszkodziła było więcej, ale wiadomo ... nie wszystko daje się znacjonalizować, i nie do wszystkiego można się przyznać.
Też gdzieś czytałam historię rodziny Wedlów. Nazwisko dawnego właściciela było na froncie opakowania! Oficjalna nazwa producenta brzmiała: 22 Lipca d.E.Wedel. Oczywiście "22 Lipca" wielkimi literami a "d.E.Wedel" dużo mniejsze, lecz z zachowaniem tradycyjnego kroju czcionki. Może jest to przykład kompromisu w nacjonalizacji uznanych z powodu jakości firm?
UsuńUmieszczenie nazwy dawnej firmy na znacjonalizowanym produkcie było jakąś formą uznania dla tradycji i jakości. A może był to warunek Wedlów
Z tego co mówił Wedel to było jedno i drugie, Faktycznie markowe firmy walczyły o swoje logo, a Wedel dodatkowo o markę i prawo własności.
UsuńNo i dobrze, że udawało się te marki oraz jakość ocalić. Czekolada nadal jest bardzo dobra chociaż... Ta peerelowska chyba jednak była lepsza:))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Nowa Huta już nie istnieje.
Pozdrawiam serdecznie.
A gdzieżby się podziało takie spore miasto? Popatrz jakie ładne a z opisu wynika chyba, że przyjazne ludziom.
UsuńIstnienie kończy huta jako miejsce wytopu stali. Może powstanie tam wielkie, przemysłowe muzeum? Albo nowoczesne lofty?
Pisząc,że Nowa Huta nie istnieje, miałam na myśli, że nic się tam nie robi, nie dba, nie konserwuje, nie remontuje, nic nowego nie powstaje itd, itp... A tu proszę, nawet róże są.
UsuńA wiesz, sama byłam zdziwiona jak tam ładnie i porządnie teraz. Budownictwo "radzieckie" dawniej wydawało mi się szpetne a teraz, pokryte patyną czasu nabrało szlachetności. O wiele ładniejsze to niż rdzennie polskie, betonowe blokowiska. Szerokie ulice, przestrzeń, zieleń rozrosła się do wymiarów potężnych drzew - słowem fajnie tam.
UsuńMnie się zawsze podobało takie budownictwo z rozmachem i przestrzeniami. Może dlatego Ci się nie podobało, bo było goło tam, zanim drzewa i krzewy urosły.
UsuńTak, zieleń dorosła, chuligani ucywilizowali się i też dorośli lub wręcz przeszli na emerytury - zapanował spokój:))
UsuńNowa Huta najbardziej mi sie kojarzy z ulubiona ciotka - babcia. Byla emerytowana nauczycielka, a ja zbuntowana nastolatka. U niej zjadlam pierwsze pierogi ruskie, byla specjalistka w lepieniu pierogow! Na balkonie palilysmy papierosy, podjadalysmy ciasto, nie przypominam sobie, czy pilam cos mocniejszego :)
OdpowiedzUsuńI znowu skojarzenia z jedzeniem, ha ha. Tak, Nowa Huta kojarzy mi sie najbardziej z pierogami ruskimi ciotki Wiski!
Pozdrawiam z goracego Londynu, (W tym tygodniu ma byc record najwyzszej temperatury!)
Beata
Oj, nas też straszą upałami a na razie kulę się z chłodu w temperaturze 18 stopni i całkowitym zachmurzeniu:))
UsuńNowa Huta była miastem o złej sławie z powodu chuligaństwa, pijaństwa i tego rodzaju patologii. Dziś stwierdzam naocznie że jest czysto i spokojnie, zielono i kolorowo. Co prawda spotkałam dwóch panów śpiących mocno, na leżąco, na parkowych ławkach - ale może to relikt przeszłości?
Pierogi ruskie musiały być popularne skoro do dziś uchował się Bar mleczny w samym sercu Nowej Huty.
Trzymaj się chłodno:))
Przyznam się szczerze... nigdy nie byłam w Nowej Hucie... Czy mi wstyd? Nie wiem...
OdpowiedzUsuńOj, jaki wstyd? Znajomość Nowej Huty nie jest i nigdy nie była obowiązkowa:))
UsuńTeraz już wiesz jak wygląda bo patrzysz na moje zdjęcia.
Nowa Huta była przez Krakowian traktowana jako ta najgorsza część miasta /bo to jest dzielnica Krakowa/ i wyraźnie obca. Teraz te różnice się zatarły a nawet próbuje się uczynić z Nowej Huty modny trend turystyczny. Średnio to wychodzi ale kto wie, może w przyszłości?
Ja zapałałam sympatią do Nowej Huty właśnie teraz:))
Byłem w Nowej Hucie (w mieście) przed co najmniej 60 laty z wycieczką szkolną. Zapamiętałem jedynie, że tam byłem i chyba pomnik Lenina. Tylko nie wiem, czy ten z Poronina, czy z Nowej Huty.
OdpowiedzUsuńJeżeli byłeś w Nowej Hucie to widziałeś pomnik Lenina na 100% - stał tam gdzie dziś połać róż na zdjęciach 6 i 7 licząc od góry.
UsuńBył wielki jak czołg albo nawet dwa czołgi.
Poroninowego Lenina nawet ja nie pamiętam choć widziałam go na pewno podobnie jak szkolny wierszyk: "Na małej stacji, w mieście Poronin, gdy pociąg stanął przy zgrzycie szyn, wyszedł na peron ojciec, a za nim raźno wyskoczył syn... Wiesz o kim mówię? Wiem, o Leninie..."
Ten wierszyk powtarzano na każdej okolicznościowej akademii i tkwi w mej pamięci na amen:))
Witaj Bet :)
UsuńPodróżnik z Jakubowa przed 60 laty nie mógł oglądać Lenina w Krakowie :) Ten pomnik drażnił nowohucian od 1973 roku :) To tak na marginesie. A teraz kilka zdań o Nowej Hucie. Miałam szczęście poznać niemal wszystkich tych, którzy budowali Nową Hutę. Wszystko za sprawą stypendium fundowanego :)
To dyrekcja Kombinatu Budownictwa Mieszkaniowego ufundowała studentce towaroznawstwa stypendium. Dostawałam chyba przez 3 lata 940 zł stypendium i był jeden warunek - po obronie pracy miałam obowiązek pracować w w/w przedsiębiorstwie. Zaczęłam pracę w 1978 roku. Ta stara część Nowej Huty, która pokazałaś na fotkach już stała, wciąż pracowali w firmie pierwsi budowniczowie. Poznałam między innymi Piotra Ożańskiego. To "Człowiek z marmuru". Któż nie oglądał tego filmu. Innych nazwisk nawet nie śmiem wymieniać bo RODO ... Wspaniała plejada fachowców. Bet, koniecznie powinnaś pokazać najnowszą część Nowej Huty :) Tę część rozbudowywaną wzdłuż pasa startowego dawnego loniska. Zapraszam, to moje okolice :)
Elżbietka53
Część Elżbietko! Wiedziałam, że się odezwiesz w tym temacie. Nie wiedziałam, że Lenin tak późno się pojawił... Myślałam, że był tam od zawsze. Hmm... Nowa Nowa Huta? Czemu nie?
UsuńWitaj raz jeszcze :)
UsuńChciałam w tym temacie zamieścić fantastyczne ortomapy Krakowa z 44, 65 i 96 roku. Na nich było widać, jak powstawały kolejne osiedla Nowej Huty. Nie zamieszczę, bo ... strona jest potencjalnie niebezpieczna. Dasz wiarę? Aż nie mogę uwierzyć.
Elżbietka53
No cóż, zawsze są jakieś niespodzianki. Nie jestem zbyt mocna w temacie Nowej Huty ale, jak to ostatnio modne, doczytam. Właśnie odkryłam, że prawdopodobnie jednym z architektów pracujących przy rozbudowie Nowej Huty był mój ojciec. Plany budowy były opracowywane w biurze projektów Miastoprojekt gdzie pracował mój ojciec a nazwisko profesora Ptaszyckiego, głównego architekta Nowej Huty, było często w domu wymieniane.
UsuńElżbietko, bezpieczna strona musi mieć na początku w adresie https://
UsuńJeśli nie ma, to wpisuję ręcznie i z niebezpiecznej bezpieczną się staje.
Ładna natura:)
OdpowiedzUsuńPrawda, że ładna? Jak miło posiedzieć nad brzegiem tego jeziorka. To cóż, że sztuczny? Woda, rośliny i zwierzęta jak najbardziej żywe i śliczne:))
UsuńBardzo klimatyczny blog. Widzę, że nie tylko mnie 22 lipca kojarzy się z Wedlem. Kiedyś czasy PRLowskie wydawały mi się szare i nieciekawe, ale z biegiem lat patrzę na nie z coraz większym zainteresowaniem, zastanawiając się, jak to było, kiedy mnie nie było :).
OdpowiedzUsuńJak "mnie nie było" to kto zjadał czekoladę?
UsuńWitaj Bohomazing, rozgość się.. Znajdziesz tu wiele informacji "jak to było" i może się czasem zdziwisz brakiem szarości?
Oby! Zapraszam do buszowania w peerelu:-)
"O Nowej to Hucie piosenka,
OdpowiedzUsuńo Nowej to Hucie melodia,
a taka jest prosta i piękna
i taka najmilsza z melodii.
O Nowej to Hucie piosenka,
o Nowej to Hucie są słowa,
jest taka prosta i piękna
i nowa jak Huta jest Nowa."
Czy ktoś pamięta zespół "Wawele"? Mnie do 70-siątki zostało niewiele, ale nie sądzę bym była czczona taką ilością róż. Tylko huty szkoda, czyżby stal nie była nam już potrzebna? Pozdrawiam serdecznie.
Nuciłam tę piosenkę podczas wycieczki i dokumentowania dla celów blogowych. Niesamowicie łatwo wpada w ucho ta piosenka i nawet takie muzyczne antytalenty jak ja, mogą to zaśpiewać po wielu, wielu latach.
UsuńA co do zapotrzebowania na stal - może już wszystko co było do wykucia zostało wykute:)))
A tak naprawdę chodzi chyba o technologię i ekonomikę i trochę o ochronę środowiska. Huta była wielkim trucicielem swojego miasta i okolic a także starego Krakowa przez wiele lat i czas na zmiany.
A na Twoje siedemdziesiąte urodziny na pewno bukiet róż będzie:))
Dziękuję za fotografie, bet. Nigdy nie byłam w Nowej Hucie... Rzeczywiście jak na sobotę mało ludzi. Może wszyscy na te potańcówki poszli ;-)
OdpowiedzUsuńLudzie pojechali na wakacje? Rzadko bywam tam więc nie wiem czy tak umiarkowany ruch jest normą czy wyjątkiem. Pełno wolnych miejsc do parkowania! To był dla mnie prawdziwy szok.
UsuńNo nie..Bet..No nie..No bo ja się wezmę i zabiję!!!
OdpowiedzUsuńNo bo toź to ja wyobrażałem sobie,że Nowa Huta to jakiś relikt dawno minionych czasów,dinozaur przeszłości..Cicho wszędzie,głuch wszędzie,tylko tu i tam przemykaja się jakieś dziwadła,w większości umundurowani ala Mao Tse Tung,czyli w mundurkach pracowniczych..A na ulicach dym,smród i ubóstwo.No taki był mój ogląd..
No więc okazuje się, że dinozaury i relikty przeszłości pięknieją - szkoda, że nie wszystkie:))
UsuńBet,Ty jesteś ogólnie znzną i podziwianą wszem i wobec podróżniczką. Ale też przycupniesz czasami i natenczas udzielasz porad..Wobec tego powiedz mi,czy chłopak na pierwszej randce może pocałować dziewczynę,czy nie?
OdpowiedzUsuńA to dowcipniś ten umba tumba:)) Chyba wiem kto to taki.
UsuńOch, witaj Agnieszko! Dziękuję za odwiedziny i zachwyt:-)
OdpowiedzUsuńTak sobie przeczytałam notkę raz jeszcze, obejrzałam znowu zdjęcia i uznałam, że temat wymaga rozszerzenia. Da się poszerzyć horyzonty Nowej Huty? :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie poszerzania:-) To mozolna praca, wymaga sił i czasu. Nawet nie wiedziałam, że poszerzanie tak męczy:-)
UsuńNo, to zacieram łapki i czekam.
UsuńA Ty, Bet, przebieraj szybko nóżkami. :)))
UsuńPrzebieram,staram się ich nie pogubić przy tym ganianiu po osiedlach:))
UsuńKiedyś to było niemalże odrębne miasteczko, a dziś to już część Krakowa i to ta nobilitująca, skoro znajoma przeniosła się ze Śródmieścia do Nowej Huty.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zawstydziłaś, kilka lat nie byłam w N. H.
Serdeczności zasyłam
To już nie jest miasteczko, to ogromne miasto! A jakie ładne! Aż mam ochotę tam zamieszkać:-) W porównaniu ze Śródmieściem - po prostu raj!
UsuńCześć, Czołem, CZUWAJ Druhny i Druhowie, oraz sympatycy Harcerstwa !
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę, że jeszcze przebywam w Waszym miłym towarzystwie, że jeszcze jestem z Wami. Strasznie długo mnie nie było. W tym czasie zwiedzałem, a raczej odwiedzałem szczecińskie kliniki. Na razie to nie wiem, czy ja to jestem ja, ponieważ wymienili mi moją krew na czyjąś inną. Całe szczęście, że nasze politruki nie są krwiodawcami. Nie chciał bym nic mieć z tymi z prawa, ani tymi z lewa.
Z tymi datami to bardzo różnie bywało. Termin kapitulacji niemieckiej obchodzony był w państwach kapitalistycznych 08 a w KDL-ach 09 Kiedy wojska niemieckie stały pod Moskwą to Stalin obiecał, że "zdusimy hitlerowskiego gada w jego gnieździe w Berlinie". Ustalił też, ze swymi zachodnimi partnerami: Stanami Zjednoczonymi i tedy jeszcze Wielką Brytanią, że akt kapitulacji będzie podpisany w Berlinie. Tymczasem 8-mego maja dowódcy wojsk amerykańskich, angielskich i francuskich pod Paryżem podpisali z dowództwem niemieckim akt kapitulacji. Oczywiście, że Stalin, którego wojska były już w Berlinie, zmusił swych "sojuszników" i dowództwo niemieckie do podpisania kapitulacji w "gnieździe hitlerowskiego gada". Takich "niby drobnych " nieporozumień militarnych i politycznych w okresie II wojny było wiele. Bardzo się cieszę, że znowu jestem z Wami. Na razie będę z Wami do 08 września, ponieważ tego dnia znowu wracam do szpitala na następne zabiegi.
Wiecie ? Jestem już przemęczony wiekiem i stanem zdrowia.
Czuj, czuj CZUWAJ Wiara. Zawsze WASZ druh - harcerz Mirek Pozdrawiamy,
Czuj, czuj. Czuwaj
Czołem Druhu!
UsuńMiło Cię widzieć i nie mam wątpliwości, że Ty to jesteś Ty:))
Odpoczywaj, zbieraj siły bo jesień będzie gorąca. Sam wiesz jak jest więc potrzebujemy głosów mądrych ludzi.
Pozdrowienia serdeczne przesyłam i uśmiechy:))))
Druhu Mirku. Jak to dobrze, że lekarze dali Ci krew nieskażoną. Trzymaj się dzielnie! Powiedz lekarzom, żeby uwinęli się z zabiegami szybko, ponieważ na Twoje gawędy czeka spora drużyna.
Usuń